Koszykarski Klasyk też zwycięski
W 30. kolejce Ligi Endesa Real Madryt pokonał Barcelonę na jej parkiecie. Królewscy zagrali bardzo dobre spotkanie, momentami wysoko prowadzili, ale ostatnie sekundy spotkania obfitowały w emocje.
Fot. Getty Images
Real Madryt przełamał się w Klasykach i wygrał na parkiecie Barcelony. Królewscy rozegrali bardzo dobre spotkanie i niemal przez cały mecz znajdowali się na prowadzeniu. W samej końcówce zbyt szybko myśleli, że zwycięstwo mają już w garści i niewiele brakowało, żeby je stracili. Skończyło się jednak dobrze i to jest najważniejsze. Zdecydowanie na wyróżnienie zasługuje dzisiaj Tristán Vukčević. Urodzony w 2003 roku zawodnik otrzymywał już szanse od Laso, ale przeważnie w mniej ważnych spotkaniach lub gdy przewaga była bezpieczna. Dzisiaj dostał znacznie ważniejsze zadanie do wykonania i spisał się rewelacyjnie, był jednym z najlepszych graczy Królewskich na parkiecie i miał spory udział w tym zwycięstwie.
Real Madryt bardzo dobrze wszedł w mecz, czego dowodem jest seria punktowa 9:0 na samym początku. Barcelona na pierwszy kosz musiała czekać niemal cztery minuty. Królewscy potrafili bronić przewagi, ale szybko złapane dwa przez Tavaresa wymusiły roszady w składzie. Niespodziewane już na tym etapie na parkiecie pojawił się młody Vukčević. Wychowanek stanął na wysokości zadania, a nie miał łatwo, gdy musiał rywalizować z o wiele bardziej doświadczonym Miroticiem. Po 10 minutach Blancos prowadzili 20:15.
W drugiej części znakomicie spisywał się Rudy, który zdobył aż osiem punktów. Dobrze wychodziły mu rzuty z dystansu. Barcelona jednak zaczęła odrabiać straty i zbliżyła się na odległość trzech oczek. Wtedy Królewscy zanotowali kolejną imponującą serię (11:0) i przewaga znów stała się dwucyfrowa. Šmits oraz Kuric walczyli o to, żeby ich zespół powiększał dorobek punktowy, ale w połowie spotkania to podopieczni Pabla Laso byli bardziej zadowoleni, bo prowadzili 42:33.
Po zmianie stron Real Madryt wyszedł na parkiet nieco rozkojarzony, ale to szybko minęło i udało się zbudować większą przewagę (49:35). Wtedy faul w ataku zaliczył Tavares i znowu środkowy musiał usiąść na ławce. Bez niego na parkiecie Barcelona odważniej wchodziła pod kosz i znów zdołała się zbliżyć, tym razem na cztery punkty. Pablo Laso był zmuszony wziąć czas i porozmawiać z drużyną. Pomogło, bo zaraz po powrocie do gry efektowną „trójką” popisał się Rudy. Barcelona jednak poprawiła defensywę i spotkanie stało się wyrównane, a po celnym rzucie Abrinesa za trzy punkty Real Madryt prowadził zaledwie 57:56. Niewiele się zmieniło przed przerwą i do decydującej kwarty Blancos podchodzili z prowadzeniem 59:57.
Ostatnia kwarta zaczęła się idealne: blok Garuby, trzy punkty Causeura, przechwyt Rudy’ego, dwa punkty Causeura, strata Abrinesa, trzy punkty Vukčevicia. W ten sposób przewaga Realu Madryt wzrosła do 10 punktów, a to wszystko bez Tavaresa, który z czterema faulami siedział na ławce. Królewscy zaczęli się dobrze bawić na parkiecie. Llull efektownie trafił z dystansu, a chwilę później w kontrataku Garuba z łatwością wymanewrował Calathesa. To jednak nie był koniec, bo w Barcelonie wyższy bieg wrzucił Higgins.
Kiedy Mirotić trafił za trzy punkty, Pablo Laso poprosił o czas i… miał duże pretensje do Tavaresa za stratę piłki. Dosyć niecodzienna sytuacja, ale środkowy nie wziął sobie tych uwag do serca, bo zaraz po powrocie sfaulował i został wykluczony z rywalizacji. Barcelona zbliżyła się na cztery punkty, sytuacja na parkiecie stała się napięta i wtedy za trzy punkty trafił Vukčević. Niesamowity występ tego młodego zawodnika.
Wydawało się, że ostatnia minuta będzie spokojna, ale proste błędy sprawiły, że Barcelona błyskawicznie doskoczyła i na 30 sekund przed końcem różnica zmalała do zaledwie jednego punktu. Chwilę później było jeszcze gorzej, bo Mirotić trafił za trzy punkty i, gdy na zegarze zostało 10 sekund, Barcelona po raz pierwszy w całym spotkaniu wyszła na prowadzenie (85:84). W odpowiedzi z brawurową akcją ruszył Laprovíttola i trafił, będąc przy tym faulowanym. Wykorzystał rzut osobisty, a Barça zmarnowała ostatnie posiadanie. Real Madryt przełamał złą passę w Klasykach i umocnił się na pozycji lidera Ligi Endesa. Tylko te nerwy w końcówce niepotrzebne.
85 – Barcelona (15+18+24+28): Gasol (0), Higgins (21), Martínez (0), Mirotić (17), Calathes (18), Davies (2), Westermann (0), Hanga (2), Šmits (7), Oriola (3), Abrines (3), Kuric (12).
87 – Real Madryt (20+22+17+28): Abalde (7), Tyus (6), Laprovíttola (12), Tavares (4), Taylor (1), Causeur (10), Rudy (13), Vukčević (11), Alocén (0), Garuba (11), Carroll (5), Llull (7).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze