Håland traci cierpliwość
Sytuacja Borussii Dortmund w Bundeslidze napawa coraz mniejszym optymizmem w kontekście walki o awans do kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Takiemu obrotowi spraw z niepokojem przygląda się Erling Håland, który nie wyobraża sobie tego, że mógłby przegapić najważniejsze europejskie rozgrywki.
Fot. Getty Images
Czasami jeden gest znaczy więcej niż tysiąc słów. Obrazek po zakończeniu wczorajszego meczu pomiędzy Borussią Dortmund a FC Köln może wskazywać na to, że Erling Håland powoli traci cierpliwość. Po kolejnym potknięciu w Bundeslidze ekipa z Signal Iduna Park coraz bardziej oddala się od awansu do kolejnej edycji Ligi Mistrzów. W tym momencie podopieczni Edina Terzicia zajmują piąte miejsce w tabeli ze stratą czterech punktów do czwartego Eintrachtu i ośmiu punktów do trzeciego Wolfsburgu. A wszyscy w Dortmundzie dobrze wiedzą, że pozostanie norweskiego snajpera w dużej mierze zależy właśnie od udziału w najważniejszych europejskich rozgrywkach.
Po zakończonym remisem meczu z FC Köln Håland nie ukrywał zdenerwowania. Bez słowa rzucił koszulkę w kierunku zawodnika gospodarzy, Jorge Meré i szybkim krokiem skierował się w stronę tunelu do szatni. Okazuje się, że świetne liczby 20-letniego Norwega nie są wystarczające, aby Borussia mogła się znaleźć w czołówce Bundesligi. W obecnym sezonie ma na koncie 33 bramki w 31 meczach (21 bramek w 21 meczach biorąc pod uwagę tylko spotkania ligowe), ale dobrze wie, że to właśnie Liga Mistrzów jest tą prawdziwą trampoliną na szczyt europejskiego futbolu. Nie wyobraża sobie braku awansu do kolejnej edycji i taką też informację miał już przekazać swojemu agentowi, Mino Raioli.
Początkowo Håland planował zostać w Dortmundzie do 2022 roku. Wybrał właśnie Borussię, gdyż uznał, że będzie to idealne miejsce do dalszego rozwoju i wykonania kolejnego ważnego kroku w swojej karierze. Niemcy nie musieli przy tym wykładać za napastnika niesamowicie dużych pieniędzy – skończyło się na 20 milionach euro dla Salzburga i 23 milionach euro prowizji dla ojca piłkarza i Mino Raioli. Jednocześnie obie strony miały dojść do nieformalnego porozumienia dotyczącego ewentualnego odejścia w 2022 roku – Borussia miałaby wówczas nie robić większych problemów w trakcie negocjacji i zaakceptować ofertę w okolicach 75 milionów euro.
Taki był plan jeszcze rok temu. Jednak pandemia koronawirusa oraz definitywna eksplozja talentu napastnika sprawiają, że każda ze stron może poważnie przemyśleć swoje najbliższe ruchy. Z jednej strony Borussia, podobnie jak wszystkie europejskie kluby, musi ograniczyć swoje wydatki i podjąć takie decyzje, które byłyby najbardziej opłacalne z finansowego punktu widzenia. W tym kontekście mówi się o sprzedaży takich zawodników jak Jadon Sancho czy właśnie Håland już tego lata. Ponadto sam Norweg również widzi, że Dortmund powoli robi się dla niego za mały i niewykluczone, że najlepszym rozwiązaniem byłaby zmiana klubu po zakończeniu obecnego sezonu.
Oczywiście całej sytuacji z norweskim napastnikiem w roli głównej bacznie przygląda się Real Madryt. Na korzyść Królewskich działa fakt, że sam zawodnik chciałby się przenieść właśnie do stolicy Hiszpanii, a jego agent, Mino Raiola, planuje w końcu wprowadzić jedną ze swoich gwiazd do szatni Los Blancos. Nie można również zapomnieć o bardzo dobrych relacjach, jakie utrzymują ze sobą Florentino Pérez i dyrektor generalny Borussii, Hans-Joachim Watzke. To bez wątpienia miałoby duży wpływ na negocjacje i ewentualne dojście do pełnego porozumienia przy transferze Hålanda.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze