Nieudany pościg za rywalem
W 30. kolejce Euroligi Real Madryt przegrał z CSKA 89:96. Królewscy fatalnie spisali się w pierwszej połowie spotkania i później musieli gonić wynik. Ta sztuka się nie udała i sytuacja w tabeli robi się napięta.
Fot. Getty Images
Koszykarze Realu Madryt przegrali z CSKA. Drużyna zawiodła przede wszystkim w pierwszej połowie, kiedy pozwoliła rywalom na zbudowanie sobie znaczącej przewagi. Podobać się mogła wola walki. Jak zawsze Tavares dawał z siebie wszystko (dzisiaj 12 punktów i 13 zbiórek), ale liderem pogoni był Carroll. Zabrakło niewiele, a udałoby się doścignąć graczy z Moskwy, mimo że w pewnym momencie różnica punktowa sięgnęła 20 punktów. CSKA ma jednak w kadrze takich zawodników jak James, Voigtmann, Szengelia czy Clyburn. Ich indywidualna jakość pozwalała na trafianie do kosza nawet wtedy, gdy obrona Blancos spisywała się bez zarzutu.
Od samego początku Real Madryt otrzymał wyraźny sygnał, że dzisiejszy mecz będzie bardzo trudny. CSKA zaczęła od serii 8:0 i dopiero Tavares był w stanie przełamać niemoc Królewskich. W zespole gości świetne minuty rozgrywał Szengelia, który szybko uzbierał 11 punktów. Blancos jednak potrafili na to odpowiedzieć i odrobili straty z pierwszych momentów spotkania. Przewaga CSKA po 10 minutach gry była niewielka (21:23).
Niestety, w drugiej kwarcie CSKA była już wyraźnie lepsza. Ledwie chwilę Real Madryt był w stanie dotrzymać kroku rywalom, a później duet Clyburn-James robił na parkiecie, co tylko chciał. Goście trafiali niemal w każdej sytuacji i wynik zaczynał wyglądać nieciekawie dla podopiecznych Pabla Laso. Defensywa nie funkcjonowała zbyt dobrze, a i atak był bardzo nieefektywny. W połowie rywalizacji sytuacja madrytczyków była już zła (41:55).
Po zmianie stron wydawało się, że gracze z Moskwy kontynuują swój popis. Ich przewaga sięgnęła 20 punktów i Real Madryt mógł się obawiać prawdziwej kompromitacji, i to we własnej hali. Jednak wtedy na parkiecie pojawił się Carroll, który dał sygnał do dalszej walki. Dwa razy z rzędu trafił za trzy punkty i Królewscy rozpoczęli pościg. Oczywiście zadanie nie było łatwe, bo CSKA w ofensywie potrafi stosować wiele wariantów. Jednak Blancos sporo zdołali odrobić i przed decydującą kwartą mogli mieć nadzieje na zwycięstwo (67:74).
Wiara w remontadę była w zespole, ale wszystko jeszcze bardziej utrudnił Voigtmann. Seria punktów Niemca przywróciła CSKA dwupunktową przewagę. Jednak madrytczycy nie dawali za wygraną. Dobra gra w ataku pozwoliła znów się zbliżyć na 6 oczek. Gdyby wtedy Thompkins trafił za trzy punkty… To był bardzo ważny moment, ponieważ po chwili Voigtmann rzucił celnie z dystansu i zamiast 3-punktowej przewaga stała się 9-punktowa. Wtedy czasu pozostało już zbyt mało na kolejny zryw. Królewscy przegrali i skomplikowali swoją sytuację w Eurolidze, chociaż dalej zależą tylko od siebie.
86 – Real Madryt (21+20+26+22): Causeur (14), Alocén (2), Deck (12), Tavares (12), Thompkins (20), Abalde (7), Tyus (0), Laprovíttola (2), Garuba (3), Carroll (17), Taylor (0).
96 – CSKA Moskwa (23+32+19+22): James (22), Hackett (4), Voigtmann (18), Szengelia (14), Kurbanow (3), Lundberg (4), Bolomboy (4), Antonow (0), Strēlnieks (4), Clyburn (23), Eric (0).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze