Czwarty z rzędu Klasyk dla Barçy
W 29. kolejce Euroligi Real Madryt przegrał na własnym parkiecie z Barceloną i skomplikował swoją sytuację w tabeli. Królewscy spadli na 7. miejsce, a może być jeszcze gorzej, bo Zenit rozegrał o dwa spotkania mniej.
Fot. Getty Images
Po raz czwarty z rzędu Barcelona wygrała koszykarski Klasyk. Dzisiejszy mecz był znacznie bardziej wyrównany niż starcie w finale Pucharu Króla, ale Realowi Madryt wiele można zarzucić. 16 strat, 6 zmarnowanych rzutów osobistych (najbardziej szkoda tych z końcówki meczu) i zbyt duża bierność przy zbiórkach sprawiały, że rywalizacja była znacznie trudniejsza. Oczywiście nie wszystko było złe. Obrona w wielu momentach skutecznie radziła sobie z atakami Katalończyków, lecz to było za mało. Nawet w okresach dobrej gry drużyna popełniała błędy i nie wykorzystywała okazji do zbudowania przewagi.
Pablo Laso starał się zaskoczyć rywali na początku, stawiając na Tyusa w pierwszej piątce. Nie wyszło to najlepiej, bo Barcelona szybko odskoczyła na 7 punktów. Na szczęście Real Madryt szybko się pozbierał i doprowadził do remisu. Królewscy zdołali nieco zatrzymać ofensywę rywali, ale niewiele to dało, bo w ataku popełniali zbyt proste błędy, gubiąc piłkę. Do tego brakowało skuteczności, nawet na linii rzutów osobistych. Barça to wykorzystała i po pierwszej kwarcie prowadziła 24:19.
Druga część rozpoczęła się dobrze, bo od dwóch trafionych „trójek” Causeura i Abalde. Udało się dogonić Katalończyków, lecz gra ciągle pozostawiała wiele do życzenia. Straty uniemożliwiały zbudowanie przewagi. Dobra postawa w obronie pozwalała jednak na rywalizację i prowadzenie kilka razy przechodziło z rąk do rąk. W końcówce znów to Barcelona odskoczyła, a w ostatniej akcji, przy próbie wyprowadzenia kontrataku, urazu nabawił Tyus, który nie był w stanie kontynuować gry. Królewscy w połowie meczu przegrywali 38:41.
Po zmianie stron spotkanie dalej było bardzo wyrównane, chociaż przez większość czasu to Barcelona znajdowała się na niewielkim prowadzeniu. Obie drużyny postawiły mocno na grę w defensywie, przez co każdy celny rzut wymagał sporo pracy. Sporo ożywienia na parkiet wniósł Jaycee Carroll, ale Katalończycy odpowiadali za pośrednictwem Kuricia. Przed decydującą kwartą dalej prowadzenie znajdowało się w rękach Barcelony (54:57).
W ostatnich minutach spotkania Real Madryt miał więcej punktów tylko przez chwilę. Dobry moment gry madrytczyków nie został utrzymany, a po drugiej stronie parkietu skuteczny był Mirotić. O zwycięstwie decydowały detale, które systematycznie utrudniały rywalizację Królewskim. Nietrafione rzuty osobiste, brak zbiórki defensywnej… Barça miała kilka punktów w zapasie, a w Realu Madryt brakowało pomysłu na skuteczną końcówkę. Ostatnia akcja, co już się wiele razy zdarzało w tym sezonie, okazała się zupełnym nieporozumieniem.
76 – Real Madryt (19+19+16+22): Tyus (4), Alocén (8), Deck (17), Tavares (16), Taylor (5), Causeur (3), Abalde (11), Laprovíttola (6), Garuba (1), Carroll (5), Thompkins (0).
81 – Barcelona (24+17+16+24): Oriola (18), Higgins (8), Claver (0), Mirotić (13), Calathes (11), Davies (7), Hanga (5), Šmits (3), Abrines (5), Kuric (11).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze