Przypadek Martina Ødegaarda
W dzisiejszym spotkaniu La Ligi kibice zobaczą starcie dwóch byłych drużyn Martina Ødegaarda. Norweg rozegrał kapitalny sezon w barwach Realu Sociedad, ale kontuzje oraz brak szans od Zinédine’a Zidane'a po powrocie do stolicy Hiszpanii sprawiły, że zawodnik przeniósł się do Anglii w zimowym okienku transferowym.
Fot. Getty Images
Dzisiejszy mecz Realu Madryt z Realem Sociedad odbędzie się bez Martina Ødegaarda. Norweg występuje aktualnie na angielskich boiskach, pomimo że jeszcze całkiem niedawno obie drużyny chciały go mieć w swoich składach. Działaczom drużyny z Kraju Basków zależało, żeby pomocnik został w ich drużynie jak najdłużej, a Los Blancos widzieli w młodym zawodniku przyszłą gwiazdę zespołu. Żaden z klubów nie chciał pozbywać się Ødegaarda, jednak sytuacja w ostatnim czasie diametralnie się zmieniła.
Gdy pomocnik rozgrywał kapitalny sezon przebywając na wypożyczeniu w San Sebastián, w biurach Valdebebas panowało przekonanie, że klub w końcu znalazł następcę Luki Modricia. Wizja działaczy różniła się jednak znacząco od wizji zawodnika. Planem Norwega było kontynuowanie swojej przygody w Realu Sociedad. Piłkarz bardzo szybko zaaklimatyzował się w nowym klubie oraz cieszył się zaufaniem kolegów i samego Imanola Alguacila. Martin Ødegaard chciał dalej odgrywać kluczową rolę w drużynie, nabierając dodatkowego doświadczenia w Lidze Europy i w Pucharze Króla. Norweski talent w 36 spotkaniach zaliczył siedem goli oraz dziewięć asyst, co było bardzo dobrym wynikiem. Początkowym planem Realu Madryt w 2019 roku było wypożyczenie zawodnika na dwa lata, jednak klub ze stolicy Hiszpanii zdecydował się ściągnąć go z powrotem do drużyny już po pierwszym sezonie.
„Nic się nie zmieniło, jestem tutaj bardzo szczęśliwy”, mówił Ødegaard w lutym zeszłego roku, odpowiadając na plotki związane z jego możliwym powrotem na Estadio Santiago Bernabéu. „Ten chłopak chce tutaj zostać. Wie doskonale, że zrobił na przestrzeni tego sezonu ogromny postęp, a dodatkowy rok mógłby sprawić, że nabierze jeszcze więcej pewności siebie i będzie gotowy na nowe wyzwania”, mówił o pomocniku Imanol Alguacil. Decyzja Królewskich o powrocie była szokująca dla kibiców i samego Martina, który otwarcie wyrażał swoją chęć pozostania w San Sebastián na sezon 2020/2021. Ekipa z Kraju Basków była zmuszona poszukać kogoś w miejsce pomocnika. Ostatecznym wyborem okazał się hiszpański zawodnik David Silva.
I takim oto sposobem w lecie 2020 roku Martin Ødegaard ponownie zjawił się w Valdebebas, gdzie razem z Fede Valverde miał tworzyć nową linię pomocy Realu Madryt. Klub wiązał z Norwegiem ogromne nadzieje i chciał, żeby był gwarancją jakości na długie lata. Nic jednak nie wyszło tak, jak początkowo zakładano. Problemy fizyczne, brak zaufania ze strony Zinédine’a Zidane’a oraz fantastyczna forma Luki Modricia sprawiły, że młody talent zniknął. Będąc świadomym swojej kiepskiej sytuacji, piłkarz był jedną z pierwszych osób, które poprosiły o odejście w zimowym okienku transferowym. Pomocnik był zmiennikiem w meczu rozgrywanym w ramach Superpucharu Hiszpanii i nie poleciał na spotkanie Pucharu Króla przeciwko CD Alcoyano.
Mając na swoim koncie dwa występy w Lidze Mistrzów oraz siedem spotkań w Primera División, Martin Ødegaard po raz drugi odszedł z Realu Madryt. W białej koszulce nie zanotował żadnego trafienia oraz nie zaliczył ani jednej asysty. Zawodnik, pomimo swojej znakomitej dyspozycji w Realu Sociedad, rozczarował w barwach klubu ze stolicy Hiszpanii. Dzisiaj wieczorem te dwie drużyny rozegrają między sobą kolejne ligowe spotkanie, a Ødegaard obejrzy to spotkanie w angielskiej telewizji.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze