Coś jest robione nie tak, ale nikt nie wie, co
W dzisiejszym świecie istnieje mnóstwo narzędzi pomagających w badaniu stanu fizycznego piłkarzy i unikaniu kontuzji. W Realu Madryt sztuka ta jednak się nie udaje. Zrezygnowanie z szerszych rotacji przez Zidane'a oraz błędy Grégory'ego Duponta sprawiają, że Królewscy nie umieją poradzić sobie z plagą urazów.
Fot. Getty Images
Dupont jest głównym odpowiedzialnym za wszelkie kwestie związane ze stanem fizycznym zawodników. Do Madrytu trafiał z poręczeniem speca, który wydatnie przyczyni się do tego, że Francuzi tak świetnie prezentowali się podczas mundialu w Rosji. W Madrycie coś jednak musi być robione nie tak. Zidane powinien głębiej przeanalizować intensywność treningów, ale także metody Duponta. Można odnieść wrażenie, że brakuje indywidualnego spojrzenia na to, do jakiego wysiłku przystosowani są poszczególni zawodnicy, jaka jest ich odporność, siła i szybkość. Do wszystkiego dochodzi jednak także odpowiednie odżywianie, odpoczynek i zapobieganie. W klubie powinni rozłożyć to wszystko na czynniki pierwsze i dojść do pewnych wniosków, które być może wreszcie sprawiłyby, że przyczyny tylu urazów przestaną być tajemnicą.
Przyjrzeć należy się procedurom obowiązującym przed i po treningach. Kluczowe jest także dozowanie intensywności, która ma wielkie znaczenie w kontekście podatności na urazy oraz ich odnawianie. Zidane nie może umywać rąk od tego, że obecnie siedmiu piłkarzy zmaga się z problemami mięśniowymi. Kontuzja Carvajala jest dowodem na to, że gdzieś popełnia się olbrzymi błąd w procesach poprzedzających powrót na boisko. Dani w tym sezonie zmaga się już z trzecim urazem tego typu. Dziwić więc może, że sztab cały czas opiera się zweryfikowaniu dotychczasowych metod. Równie zastanawiająca jest kontuzja Marcelo, który przecież jest jednym z najrzadziej występujących zawodników. Podobnie sprawa ma się zresztą także z Odriozolą.
Zatrudnienie Duponta było wyraźną prośbą Zidane'a. Klub pożegnał się natomiast z Antonio Pintusem, który świetnie przygotował drużynę do dwóch triumfów w Lidze Mistrzów. Asystentami Duponta są Javier Mallo i José Carlos Parrales. Cała trójka nie jest jednak w stanie położyć kresu pladze kontuzji. Pomysłów na rozwiązanie problemu nie znajdują także najbliżsi współpracownicy trenera, czyli David Bettoni i Hamidou Msaidie. Cały sztab wraz z lekarzami nieustannie zastanawia się, w czym tkwi problem, ale konstruktywnych wniosków wciąż brak.
Największym kłopotem nie jest już nawet to, że obecnie ośmiu piłkarzy zmaga się z urazami. W klubie modlą się po prostu, by nie było ich jeszcze więcej. Należy uznać za cud, że pożoga nie dotknęła większości tych, którzy utrzymują zespół na konkurencyjnym poziomie. Nie licząc Courtois, siłą rzeczy mniej podatnego na kontuzje, reszta ocalałych jest w stanie grać niemal wszystko. Kiedy pół drużyny stoi w kolejce do lekarza, trudno myśleć o sukcesie w kluczowych momentach sezonu. Zdrowi natomiast muszą niejednokrotnie wykonywać wysiłek ponad miarę w nadziei, że nie dopadnie ich żadna dolegliwość. Królewscy muszą czym prędzej znaleźć wreszcie rozwiązanie problemu, ponieważ na dłużsżą metę nie da się tak egzystować.
Do wspomnianych ocalałych zaliczają się Varane, Mendy, Casemiro, Kroos, Modrić i Benzema. To prawdziwy cud, że żaden z nich po drodze nie wypadł, biorąc pod uwagę, ile musieli grać od początku grudnia. Natłok minut jest bowiem olbrzymi. Varane i Benzema wystąpili w 16 z 17 ostatnich potyczek, licząc od 1 grudnia. Mendy, Casemiro i Kroos mają na barkach ciężar 15 starć. Najstarszy ze wszystkich Modrić zagrał w 20 z ostatnich 23 meczów. Kolejnym przykładem jest Lucas. Galisyjczyk ostatnio wrócił po kontuzji, przez którą ominęły go trzy mecze. Przedtem jednak wystąpił w 20 (!) spotkaniach z rzędu.
Powyższe przykłady dają dowód na to, jak wielkie obciążenia nakładane są na niektórych piłkarzy. Jest to jednak bezpośrednia konsekwencja tego, że inni po prostu są niedyspozycyjni. Kiedy ktoś grać nie może, ktoś inny musi występować częściej. Na razie przechodzimy jeszcze przez fazę sezonu, gdy dni odpoczynku jest nieco więcej, ale za chwilę wrócimy do pełnej intensywności. W perspektywie walki o ligę i Ligę Mistrzów Zidane z pewnością wolałby dysponować jak największą liczbą środków. Na razie jednak ma do dyspozycji połowę drużyny, którą uzupełnia wychowankami. Niektórzy gracze ze szkółki zdążyli zresztą wywalczyć sobie lepszą pozycję niż inni zawodnicy, którzy w oczach szkoleniowca powinni lepiej prezentować się pod względem fizycznym. Mowa tu zwłaszcza o przypadku Sergio Arribasa, będącego obecnie w bardziej komfortowym położeniu niż Isco.
W klubie panuje ciągłe zmartwienie obecną sytuacją, zwłaszcza po ostatnim urazie Carvajala. Złość działaczy i zdziwienie sztabu szkoleniowego nie pomagają w znalezieniu wytłumaczenia. Coś nie jest robione dobrze. Odpowiedzialność spływa jednak na barki trenera, który z kolei opiera się w tym aspekcie na pracy Duponta. Metody speca od przygotowania fizycznego totalnie jednak zawodzą. Licznik wybija już 40 urazów mięśniowych. Sam Zidane zaś nie ukrywa frustracji, gdy publicznie przyznaje, że nie wie, dlaczego jego podopieczni są tak podatni na kontuzje.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze