Advertisement
Menu

Bez szans

Finał Pucharu Króla nie był wyrównanym pojedynkiem. Barcelona rozegrała znakomitą pierwszą połowę i ustawiła sobie mecz. Real Madryt nie był w stanie nawiązać rywalizacji.

Foto: Bez szans
Fot. Getty Images

Real Madryt nie obronił tytułu w Pucharze Króla. Finałowy Klasyk okazał się koncertem w wykonaniu Barcelony. Katalończycy zagrali tak dobrą pierwszą połowę, że praktycznie już wtedy rozstrzygnęli mecz. Braki Taylora czy Rudy’ego były bolesne, szczególnie jeśli dodamy do tego osłabionego przebyciem koronawirusa Laprovíttolę, podczas gdy szeroka ławka Barçy dokonywała zniszczeń pod koszem madrytczyków. Desperackie próby gonienia strat dały tylko promyk nadziei, który szybko zniknął po skutecznych akcjach gości. Wysokie i w pełni zasłużone zwycięstwo Barcelony na madryckim parkiecie.

Pablo Laso zdecydował, że w pierwszej piątce zabraknie Tavaresa i nie była to dobra decyzja. Tylko pierwsze momenty były wyrównane, a później Barcelona skutecznie wykorzystywała przewagę pod koszem i akcjami za dwa punkty budowała sobie wynik. Królewscy natomiast razili nieskutecznością. Trafili tylko cztery rzuty z gry na szesnaście prób. Tak nie da się rywalizować z Barçą, która kończyła pierwszą kwartę z dwukrotnie większym dorobkiem punktowym (11:22).

W drugiej kwarcie trochę lepiej wyglądała ofensywa, ale nie było obrony. Brak Taylora w tym fragmencie był bardzo widoczny. Barcelona rozkładała ciężar zdobywania punktów na wielu zawodników, a skuteczność Katalończykom dopisywała. Gościom na parkiecie wychodziło niemal wszystko i Real Madryt z trudem próbował się przeciwstawić. Królewscy w tym fragmencie trafili tylko jeden rzut na pięć prób za trzy punkty. W połowie spotkania wynik był katastrofalny (31:52).

Po zmianie stron Barcelona uciekła nawet na 24 punkty, ale też praktycznie niemożliwe były utrzymanie takiej skuteczności jak w pierwszej połowie rywalizacji. Królewscy starali się wrócić do gry, kolejny raz to Llull próbował wziąć odpowiedzialność na swoje barki, ale zbyt wiele rzutów nie wpadało do kosza. Barça obniżyła loty, lecz tacy zawodnicy jak Higgins, Šmits czy Abrines systematycznie dokładali punkty do wyniku zespołu. Po 30 minutach niewiele udało się nadrobić (50:69).

Ostatnia kwarta to ostatnia próba walki ze strony podopiecznych Pabla Laso. Gracze Barcelony odczuwali zmęczenie trudami turnieju i już nie byli w stanie grać tak skutecznie. W obronie na swój najwyższy poziom wskoczył Tavares, który serią bloków zatrzymywał ataki gości. Przewaga topniała systematycznie, ale cały czas była bardzo duża. Kiedy udało się zbliżyć na 11 punktów, znów pojawiło się kilka nieskutecznych akcji. To ostatecznie przekreśliło szanse madrytczyków. Barcelona ze spokojem dokończyła spotkanie i mogła rozpocząć świętowanie.

73 – Real Madryt (11+20+19+23): Causeur (5), Abalde (15), Deck (9), Llull (8), Thompkins (8), Tyus (0), Laprovíttola (0), Reyes (2), Alocén (9), Garuba (0), Carroll (0), Tavares (17).

88 – Barcelona (22+32+17+19): Hanga (3), Pustowyj (2), Higgins (20), Mirotić (12), Calathes (12), Davies (10), Westermann (0), Bolmaro (0), Šmits (13), Oriola (2), Abrines (8), Kuric (6).

Statystyki

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!