Rubiales: W ciągu 2-4 lat musi dojść do zmian w ligach krajowych
Luis Rubiales był w nocy gościem radia SER. Przedstawiamy najważniejsze wypowiedzi prezesa Hiszpańskiej Federacji Piłkarskiej z tej rozmowy.
Fot. Getty Images
– Dlaczego po zmianach w Pucharze Króla gra się w półfinale dwumecz, gdy w pozostałych rundach są to starcia jednomeczowe? Uważamy, że rozgrywki z jednym meczem w danej rundzie mają większą iskrę i są bardziej emocjonujące, ale zmniejszaliśmy liczbę meczów, zauważyliśmy, że finalista może dojść do finału bez rozegrania ani jednego meczu na swoim obiekcie. Nie chcieliśmy tego. Chcieliśmy, żeby każdy z finalistów mógł przynajmniej raz zagrać u siebie. Ma tu też znaczenie to, że zdobycie wejściówki na finał to bardzo trudna sprawa, a na przynajmniej jedno spotkanie u siebie w półfinale socio czy karnetowicz ma normalne szanse. Jest więcej spraw, które były brane pod uwagę, ale ta była tą podstawową.
– Zmieniony Puchar Króla? Jesteśmy bardzo zadowoleni, chociaż zawsze można coś poprawić. Uważam, że w niektórych kwestiach przegoniliśmy Puchar Anglii, który wyprzedzał nas o lata świetlne. Dlaczego od początku nie ma losowania bez obostrzeń? Puchar Króla to rozgrywki ludzi i święto małych klubów. W tych niskich ligach finanse często wiszą na włosku i mecze z najlepszymi są mile widziane. Zresztą dochodzi do wielkich niespodzianek, co podoba się wszystkim. Osiągamy też wspaniałe wyniki oglądalności, wczoraj [mecz Sevilli z Barceloną puszczany w otwartym Telecinco] w szczycie było to 30% całej widowni w Hiszpanii.
– Finał Pucharu Króla z poprzedniego sezonu 3 kwietnia a wejście kibiców? Trudne pytanie, bo jedna sprawa to pragnienie, a druga to odpowiedzialność. Wszystko zależy tu od złożonego procesu i działań rządu centralnego oraz władz lokalnych. Federacja nigdy nie mówiła czy naciskała na powrót kibiców. Jeśli pojawią się warunki, będziemy o tym rozmawiać, ale tutaj ponad sportem są inne czynniki. Jeśli będą warunki, ucieszymy się, a jeśli nie, zaakceptujemy to i będziemy milczeć.
– Nowy Superpuchar Hiszpanii? Wracamy w następnym roku do Arabii Saudyjskiej. Wcześniej graliśmy latem dwie kolejki między dwoma ekipami. Teraz gramy zimą dwie kolejki między czterema ekipami. Po zmianach to jeden z najlepiej oglądanych turniejów na całym świecie, nie tylko w Hiszpanii. A gdy zdecydowaliśmy się zaoferować organizowanie go, to w Hiszpanii nie przygotowano takich warunków, jakie przedstawiono nam za granicą. Ten turniej przynosi wielkie zyski ekipom profesjonalnym, ale także powiedziałbym podstawowy przychód dla ekip nieprofesjonalnych z Segundy B, Tercery i tak dalej. On pozwala im się utrzymać na powierzchni. Innym powodem jest chęć zorganizowania mundialu z Portugalią. Takie turnieje pokazują nasze możliwości. Rok temu na Superpucharze w Arabii Saudyjskiej spotkaliśmy się z prezesami i sekretarzami 25 federacji azjatyckich. To dla nas coś ważnego, bo za 4 lata poznamy gospodarza mundialu w 2030 roku. Wcześniej Superpuchar nikogo nie interesował, Real Madryt latem rozdawał praktycznie bilety za darmo na mecz domowy, w Barcelonie nie chodzili na te spotkania socios, a turyści z Japonii. Dzisiaj zarabiamy więcej dla wszystkich i budujemy świetny wizerunek hiszpańskiej piłki, dając się poznać na świecie.
– Jakie szansa mają Hiszpania i Portugalia na zorganizowanie mundialu w 2030 roku? Iberyjska kandydatura to kandydatura zwycięska. Jeśli będziemy zgodnie pracować, instytucje wypełnią obietnice, a wszystkiemu będzie przewodzić futbol, to przy całej pokorze uważamy, że będziemy najmocniejszą kandydaturą i wygramy. Plan organizacji? Wiemy, że byłoby to 16 stadionów i Portugalia chce mieć z 3-4 miejsca. My chcemy, żeby oni też czuli się komfortowo. Już teraz podróżując z reprezentacją słyszymy od gospodarzy meczów, że chcą znaleźć się wśród wybrańców. Szczerze uważam, że przy tej pandemii ten projekt może być największą nadzieją dla wszystkich. I dla lubiących futbol, i dla tych go nie lubiących, bo żyjemy tu z turystyki czy gastronomii, które mają fatalny okres. Mundial to wszystko napędza, do tego już na wiele lat przed samym turniejem. Jak mocno wierzę w ten projekt? Gdybym miał stawiać, postawiłbym na nas, ale przy pewności wysyłam też przesłanie z pokorą.
– Szanse reprezentacji na EURO? Mamy zwycięskiego trenera. Oglądanie pracy Luisa Enrique jest czymś fantastycznym. Włączył do ekipy młodzież i połączył ją z weteranami. Mamy radość i założenia taktyczne pozwalające patrzeć w oczy każdej reprezentacji. To jest dla mnie najważniejsze. Możemy wygrać, odpaść, ale dzisiaj mamy zespół, który gra piłką i który atakuje. Mamy ekipę, która często wchodzi w pole karne. Tego chcieliśmy, gdy podpisywaliśmy Luisa Enrique. Ostatnie mecze były fantastyczne.
– Przyszłość Ramosa to problem dla kadry? Wszyscy mają prawo do decydowania o swojej przyszłości. To sprawa między Realem a Ramosem, w którą nikt z Federacji nie wchodzi. Życzymy szczęścia Ramosowi i Realowi. Jeśli dojdą do porozumienia, dobrze, a jeśli nie, trzeba będzie to uszanować i zrozumieć. To część futbolu. My w środku nadajemy temu pewnie mniejsze znaczenie, bo lepiej rozumiemy, że to jest część życia. Podpiszą albo nie podpiszą, muszą o tym porozmawiać oni sami. Oby obie strony były szczęśliwe, tego bym sobie życzył.
– Czy rozmawiałem z Ramosem? Całkiem niedawno, wysłałem mu też wiadomość, on odpisał. Czy powiedział, co zrobi? Ani nie pytałem, ani nawet o tym nie myślałem.
– Możliwe zawieszenie Piqué za podważanie uczciwości sędziów? Dopóki będę prezesem, nie będę wtrącać się w sprawy Komisji Integralności czy Komitetu Arbitrów. W Federacji istnieje autonomia organów, a te decyzje wydają sędziowie. Mogę wydać opinię w tym temacie. My wierzymy w wolność słowa, ona jest zapisana nawet w prawie. Arbitrzy według prawa sportu to sędziowie sportowi. Nie można ich znieważać, upokarzać ani podważać uczciwości. Nie można mówić, że sędzia nie chciał czegoś odgwizdać. Nie można mówić, że kibicuje jednej drużynie i szkodzi specjalnie drugiej. Można mówić, że popełnił błąd. Oni akceptują krytykę. Jednak my nie mówimy, że trener specjalnie wystawił zły skład czy że piłkarz specjalnie spudłował w dobrej sytuacji. Uważam, że w społeczeństwie zaakceptowano coś, co wykracza poza wolność słowa. W Anglii nigdy na to nie pozwalano, ale w Hiszpanii było to traktowane luźno. W końcu zaprowadziliśmy porządek. Chcę też powiedzieć jedną podstawową rzecz. Chyba z 12 dni temu Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok, w którym stwierdza, że organizacje z własnym kodeksem czy przepisami oraz własną organizacją prawną narzucają go podległym osobom. One mają to akceptować i są temu podległe. Jasne, można krytykować sędziego. Rozumiemy nawet zagrzanie po meczu. Nie można jednak podważać uczciwości arbitrów.
– Arbitrzy są karani za swoje błędy, ale nie są to kary publiczne, bo tak robi się to na całym świecie. Nie publikuje się ani kar, ani ich ocen, bo oni muszą wrócić po czasie do pracy jako bezstronni rozjemcy. Sędziowie mają bardzo duży procent poprawnych decyzji, a jeśli popełnią błąd, trzeba zaakceptować to, że też są ludźmi.
– Słowa Casillasa o tym, że wycofuje się z wyścigu o fotel prezesa Federacji, bo oczekiwał uczciwego i demokratycznego procesu? Życzę mu szczęścia, dla mnie to legenda. Prawnicy Federacji oceniają, że jego słowa nie są sprawiedliwe. Wszystko robimy w tej sprawie publicznie.
– Nie zrozumieliśmy tematu grania meczów ligowych w piątki i poniedziałki. Uważamy, że istnieje wiele problemów, a dodatkowo rząd wtrącił się w to tuż przed tym, jak miał zostać opublikowany wyrok w tej sprawie, który przyznawał nam rację. Uważamy, że należy to szybko rozwiązać, bo naszym zdaniem ta sytuacja nie jest legalna.
– Superliga jest możliwa? Mam tu dużą odpowiedzialność, bo zostałem mianowany do komitetu, który negocjuje zmiany w Lidze Mistrzów. Jest nasz trójka: prezesi z Hiszpanii, Portugalii i Anglii. Rozmawiamy o tym z wieloma stronami. Trzeba do tego podejść bardzo poważnie. Futbol ewoluuje i musimy mu w tym pomagać, ale zawsze na podstawie zasług sportowych. Przy tym statystyki oglądalności wielu meczów ligowych są, jakie są. Mam nadzieję, że Superliga nie powstanie poza UEFA i FIFA, ale ligi muszą tu pomóc. Ligi muszą zmniejszyć liczbę kolejek. Obecnie mamy ich 38 i można to zrobić na dwa sposoby: zmniejszyć liczbę klubów lub format rozgrywek. Nikt nie chce zmniejszać ligi, więc jest zmiana formatu. Jest na przykład projekt na 33 kolejki, możemy mieć więcej Klasyków... Wtedy też możemy rozmawiać z Javierem Tebasem o jego marzeniach grania na neutralnych stadionach.
– Obecne ligi nie mogą współżyć z nową Ligą Mistrzów? Albo zmniejszenie liczby zespołów, albo zmiana formatu. To wydarzy się w ciągu 2-4 lat. Jeśli kluby się sprzeciwią, to nie będzie też zgody ich wszystkich i będzie starcie. Trzeba znaleźć punkt wspólny. UEFA proponuje rozwój Ligi Mistrzów, dużo więcej meczów, dużo więcej pieniędzy dla wielkich klubów... Musimy być solidarni z małymi klubami, ale także wielkimi. Jednak tylko UEFA zapewni pozostawienie piramidy i szanse dla wszystkich ekip ze wszystkich krajów. Musimy znaleźć strefę komfortu dla wszystkich: wielcy muszą zarabiać więcej w pucharach, a mniejsi grać z wielkimi w ligach.
– Co zrobi UEFA, jeśli powstanie Superliga? Nie dojdzie do tego. Jest kilka punktów spornych, ale nie widzę powstania Superligi. Nowy model Ligi Mistrzów jest spektakularny.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze