Advertisement
Menu
/ as.com

A co, jeśli Solari miał rację?

Po wstydliwej klęsce z Alcoyano na portalach społecznościowych przypomniano sobie o Santiago Solarim. Argentyńczyk, pracujący obecnie w Meksyku, wrócił na afisz, ponieważ kibice przypomnieli sobie o jego sposobie zarządzania kadrą.

Foto: A co, jeśli Solari miał rację?
Fot. Getty Images

Były pomocnik awansował do rangi szkoleniowca pierwszej drużyny po zwolnieniu Julena Lopeteguiego. Stało się tak, ponieważ wcześniej propozycję poprowadzenia Realu Madryt odrzucił Antonio Conte. Solari mimo braku doświadczenia postanowił jednak zaliczyć mocne wejście i poukładać wszystko po swojemu. Jeśli coś go nie przekonywało, zmieniał to. Zwłaszcza w przypadku dwóch piłakrzy starej gwardii Zidane'a pozostawał bezlitosny. Mowa rzecz jasna o Isco i Marcelo. Obaj byli ważnymi ogniwami w odnoszonych przez Królewskich sukcesach. Solari nie widział ich jednak w swoich planach. 

Najbardziej namacalny był konflikt z Isco. Hiszpan w przegranym meczu z Eibarem, który przerwał passę kilku zwycięstw, przy opuszczaniu murawy nie podał trenerowi ręki. Potem pomocnik zszedł na dalszy plan. Albo pojawiał się na kilka minut, albo nawet nie figurował w kadrze. W końcu sam trener publicznie przyznał, że kwestie dyscyplinarne są rozstrzygane wewnątrz drużyny, a kto chce grać, najpierw musi doprowadzić się do odpowiedniej formy fizycznej i nabrać ducha konkurencyjności. 

W środę Isco wystąpił w potyczce z Alcoyano i choć wszedł w spotkanie dobrze, potem był już znów nieobecny duchem. Podejście Solariego względem Andaluzyjczyka budziło kontrowersje. Zidane po powrocie postanowił jednak odbudować jednego ze swoich ulubieńców. 28-latek znów zaczął dostawać minuty, ale problem nie zniknął. Kamery wyłapały jakiś czas temu słowa piłkarza, który w rozmowie z kolegami stwierdził, że albo jest zdejmowany w 50. minucie, albo wchodzi na 10 minut przed końcem. Francuski szkoleniowiec na późniejszej konferencji prasowej nieoczekiwanie przyznał zawodnikowi rację, stwierdzając, że faktycznie nie daje mu szans pokazania pełni możliwości. Isco zebrał jak dotąd 470 minut i zdążył nawet poprosić o odejście, na co jednak nie zgodził się trener. 

Drugim z graczy wyraźnie odstawionych przez Solariego, był Marcelo. 7 stycznia Brazylijczyk mógł świętować 14. rocznicę dołączenia do Realu Madryt. Lewy obrońca przechodzi jednak obecnie przez swoje najtrudniejsze chwile w stolicy Hiszpanii. Jego sytuacja zaczęła się pogarszać jednak już jakiś czas temu, właśnie za kadencji Argentyńczyka. Dziś rywalizację z 32-latkiem wygrywa Mendy, wcześniej zaś musiał ustępować miejsca Reguilónowi. 

Po kilku miesiącach w jednym z wywiadów Marcelo odniósł się do położenia, w jakim znajdował się za Solariego. – Mogłem rozkręcić zamieszanie, ale nie jestem taki. Wolę pracować. Siedziałem na ławce miesiąc, dwa, ale zawsze pozostawałem tym samym człowiekiem, nie zmieniam się. Pracowałem więc i czekałem na swoją okazję, która nadeszła kilka miesięcy później – mówił po przejęciu zespołu na nowo przez Zidane'a.  – Chciałem dostać jakieś wytłumaczenie, ale się to nie stało. Nie miałem z tym jednak problemu – dodał bez cienia widocznej złości na Argentyńczyka. 

Na początku Marcelo nie grał, ponieważ miał problemy zdrowotne. W tym czasie Reguilón zdążył wykorzystać swoją szansę. Powrót Zidane'a wszystko jednak przywrócił na dawne tory. Dziś Reguilóna nie ma już w klubie, a konkurentem Brazylijczyka jest Mendy. Sęk w tym, że i z Francuzem przegrywa wyraźnie rywalizację. Kiedy zaś już przychodzi mu występować, drużyna spisuje się wyraźnie gorzej, jak w konfrontacjach z Valencią, Alavés, Kadyksem czy Elche. 

Solari postawił na zmianę warty, ale nie zdążył dokończyć planu, ponieważ po 133 dniach zastąpił go Zidane. Nowy-stary trener z powrotem postawił na starą gwardię, a kilku młodych piłkarzy albo zmieniło kluby, albo rolę na mniej znaczącą. Z czwórki Vinicius, Reguilón, Llorente i Valverde tylko Brazylijczyk i Urugwajczyk wciąż są piłkarzami Realu. Skrzydłowy za Solariego przebojem wdarł się do składu, ale u Zidane'a po passie występów od początku znów jest daleko od wyjściowej jedenastki. Z Alcoyano zagrał od pierwszej minuty, ale znów zaliczył bardzo słaby występ. Valverde z kolei u Solariego grał mało i dopiero Zidane odważniej na niego postawił. Tak czy inaczej, ostatnimi czasy trudno mu się pozbierać po kontuzji i również zszedł na nieco dalszy plan. 

Marcos Llorente swojej szansy w Realu Madryt szukał od 2017 roku. W końcu znudził się tym na tyle, że postanowił odejść do rywala zza miedzy, gdzie znaleziono na niego zupełnie nowy pomysł. Reguilón z kolei udał się śladem wielu innych młodych Hiszpanów do Anglii. Zidane, jak przyznał sam Sergio, w zasadzie nie wytłumaczył mu, dlaczego chce się go pozbyć. Najpierw udał się na wypożyczenie do Sevilli, potem już na zasadzie transferu dołączył do Tottenhamu, choć Królewscy wciąż mogą odkupić go za 40 milionów. 

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!