Barcelona nie chce pozostać w tyle
Real Madryt kontynuuje przebudowę Santiago Bernabéu. La Vanguardia stwierdza, że Barcelona nie chce pozostać w tyle.
Fot. własne
Kataloński dziennik analizuje sytuację ze stadionami obu klubów, stwierdzając, że ich rywalizacja wykracza poza boisko i przenosi się także na zmodernizowanie obiektów. Cel jest przede wszystkim finansowy, a tym bardziej przy kryzysie wywołanym przez pandemię, gdzie każde dodatkowe euro w kolejnych latach będzie bardzo ważne.
La Vanguardia twierdzi, że ma dostęp do raportu Barcelony porównującego oba projekty. Sama przebudowa Camp Nou ma być warta 420 milionów euro, a trwające prace na Santiago Bernabéu 475 (w rzeczywistości 575 milionów euro, a klub zamierza zwiększyć kredyt o kolejne 160 milionów w związku z instalacją chowanej murawy). Prace w Madrycie rozpoczęły się w czerwcu 2019 roku i po wybuchu pandemii przyśpieszyły dzięki przeniesieniu meczów pierwszej drużyny do Valdebebas. Gazeta twierdzi, że przebudową idzie tak dobrze, że prace na samym obiekcie mogą nawet skończyć się jeszcze w tym roku (wstępnie obiekt miał zostać otwarty na sezon 2022/23, a prace nad infrastrukturą wokół niego dokończone jesienią 2022 roku).
To źródło twierdzi, że Barcelona zamierza zastosować podobny zabieg po rozpoczęciu swojej przebudowy. Katalończycy w trakcie najcięższych i najważniejszych prac mieliby grać na wzgórzu Montjuïc lub w swoim ośrodku na Estadi Johan Cruyff. Miałoby to skrócić przebudowę o rok i oszczędzić spore pieniądze. Poprzedni zarząd przewidywał, że reforma samego stadionu zajmie 3 lata i zakończy się w 2024 roku, ale po jego odwołaniu ten terminarz może się zmienić.
La Vanguardia stwierdza, że Barcelona na razie nawet nie wystartowała w tym wyścigu, ale musi to zrobić nawet z samych powodów finansowych. Klub twierdzi, że nowy obiekt przynosiłby rocznie o 150 milionów euro przychodów więcej, gdy nowe Bernabéu ma zarabiać dla Królewskich o 100 milionów euro więcej (madryckie media twierdzą, że będzie to także 150 milionów euro, a przy wykorzystaniu chowanej murawy ta kwota ma wzrosnąć do ponad 200 milionów euro).
Poprzedni zarząd z prezesem Bartomeu doszedł do porozumienia z Goldman Sachs na sfinansowanie przebudowy stadionu i jego otoczenia na kwotę 815 milionów euro, co przy odsetkach kosztowałoby klub 50 milionów euro rocznie przez 25 lat. Te kwoty i plany zatwierdzić musi nowy zarząd, który ma powstać po marcowych wyborach. Na razie żaden z trzech potwierdzonych kandydatów nie odrzucił publicznie opcji, jaką pozostawiła poprzednia władza. W sprawie finansowania projektu miało zresztą odbyć się drugie referendum wśród socios.
W przypadku Realu Madryt klub będzie spłacać, według La Vanguardii, 29,5 miliona euro rocznie przez 30 lat (w rzeczywistości przez 27 lat na całkowitą kwotę 796,5 miliona euro, nie licząc informacji o powiększeniu kredytu, po którego potencjalnym przedłużeniu rata miałaby wzrosnąć do 37 milionów euro).
Co ważne, Barcelona wciąż nie ma pozwolenia na budowę, o które na przykład Real Madryt walczył 6 lat. Królewscy prace w tym względzie rozpoczęli w 2011 roku, ale projekt został anulowany cztery lata później i po powrocie ostatecznie zatwierdzony dopiero w 2017 roku. Blaugrana także miała problemy w tym względzie, ale spodziewano się, że dostanie odpowiednie pozwolenia w grudniu. Tak się nie stało, ale klub ma oczekiwać załatwienia wszystkiego w najbliższych tygodniach.
Dziennik nie wspomina w ogóle o potężnym długu Barcelony i jego wpływie na potencjalną przebudowę czy jej anulowanie przez nowy zarząd.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze