Część IV: Na 50-lecie – Don Alfredo (1952 - 1956)
Piłkarze Realu świętują zdobycie pierwszego Pucharu Europy w historii (fot. Getty Images)
Rok 1952. Można by zaryzykować stwierdzenie, że przełomowy dla madryckiego Realu. Wielu może to dziwić, bo przecież w tym roku akurat żaden puchar nie wpadł w ręce Królewskich. Jednak Bernabéu zaczął wtedy budować potęgę klubu, która będzie trwać długo, a Real stanie się największą i najlepszą ekipą świata.
W tym roku 6 marca świętowano pięćdziesięciolecie klubu. Oczywiście nie obyło się bez wielkiej fiesty kibiców i działaczy. Pół wieku historii i futbolu na wysokim poziomie… Z okazji rocznicy klub zorganizował kilka nowych rozgrywek, w tym międzynarodowy turniej. Nie wygrywa go jednak drużyna Realu Madryt, ale kolumbijskie Milionairos Bogota, od jakiegoś czasu główny reprezentant Ameryki Łacińskiej we wszelkich turniejach. Jeden piłkarz z tego klubu zachwyca madridistas swoją grą. To Alfredo Di Stéfano.
Rozgrywki ligowe kończą się 15 maja. Piłkarz Realu, niejaki Pahiño, zostaje królem strzelców, mając na koncie 20 goli i wyprzedzając o jedno trafienie piłkarza Barcelony, Ladislao Kubalę. To jednak popularna Barça zostaje mistrzem Hiszpanii 1952 (zresztą także i rok później).
W czerwcu 1952 Real wyjeżdża do Ameryki Południowej. Po dwóch meczach w Kolumbii Merengues jadą na podbój Wenezueli. Tam grają małe mistrzostwa świata. Mimo, że były to tylko nieoficjalne mistrzostwa, to jednak wymagania były wysokie, a turniej wygrała Ipina, która zasłużyła na ten tytuł. Natomiast 27 grudnia 1953 roku marzenia kibiców Realu spełniają się. Można powiedzieć, że kibice zostali zadowoleni podwójnie, bo do klubu sprowadzony został podpatrzony wcześniej Alfredo Di Stéfano. Nic jednak nie cieszy tak kibica Królewskich, jak gra na nosie Barcelonie. Di Stéfano był już niemal jedną nogą w drużynie z Katalonii, gdy męską rozmowę odbył z nim Bernabéu. Piłkarz wsiadł do pierwszego samolotu, wylądował w Madrycie i… już stamtąd nie odleciał.
Od tego momentu jego kariera nabiera tempa, sam piłkarz zostaje ochrzczony przydomkiem „Don Alfredo”, a przez media określony najlepszym piłkarzem globu. Pokochany przez kibiców, nie miał innego wyjścia, musiał stać się bardzo, bardzo „białym”. Już w pierwszym sezonie jego gry w Madrycie madridistas mogli zaśpiewać na stadionie Chamartín: Campeones, Campeones!. Po 21 latach (18 kwietnia 1954) Królewscy znów wznoszą mistrzowski puchar, tym razem po zwycięstwie nad Valencią. Do tego sukcesu walnie przyczynił się nowy nabytek, Don Alfredo, który strzelając 29 goli, został królem strzelców Primera División.
Kolejna ważna data w historii madryckiego klubu to 4 stycznia 1955. Członkowie zarządu Realu Madryt decydują, że stadion Chamartín od tego dnia będzie nosić nazwę prezesa, dzięki któremu klub wspiął się na wyżyny i stał się prawdziwą legendą piłkarską. Zatem niech obiekt przy Concha Espina 1 nazywa się imieniem Fernando Santiago Bernabéu de Yeste. Od lipca tego samego roku w klubie zatrudnienie znajduje dwóch nowych ludzi: Antonio Calderón zajmie się zarządzaniem finansów, natomiast Raimundo Saporta zostaje mianowany wiceprezesem klubu. Jego umiejętności pozwolą na dalszy rozwój klubu: powstanie sekcja koszykarska z hala nazwaną imieniem Saporty.
We wrześniu natomiast spełniają się marzenia prezesa Bernabéu. Zrealizowany zostaje pomysł stworzenia rozgrywek na skalę europejską. Turniej ten nazwano Pucharem Mistrzów. Pierwszy mecz na europejskiej scenie futbolu Real Madryt rozegrał 8 września 1955. Natomiast dzięki prezesowi rozgrywki te zyskują prestiż i do dziś cieszą się sławą najważniejszej imprezy piłkarskiej w Europie – teraz jako Liga Mistrzów. Już pierwszą edycję tych rozgrywek wygrywa nie kto inny jak Real Madryt właśnie. 13 czerwca 1956 roku (widzów 38239, sędzią był Anglik Arthur E. Ellis) pokonuje w finale francuskie Stade Reims w paryskim Parc des Princes (w składzie m.in. Francuz polskiego pochodzenia Kopa-Kopaszewski; o nim jeszcze trochę przeczytamy, czy też strzelec największej liczby goli na mistrzostwach świata - 13, Fontaine, a także mniej znani Piantoni i Vincent). Mecz, po bardzo ekscytującym przebiegu, kończy się ostatecznie wynikiem 4:3 dla Królewskich.
Skład: Alonso - Atienza, Marquitos, Lesmes - Muñoz (c), Zarraga - Joseito, Marsal, Di Stéfano, Rial, Gento zapewnia historyczne zwycięstwo. Bramki strzelali: 0:1 Leblond 6’, 0:2 Templin 10’, 1:2 Di Stéfano 14’, 2:2 Rial 30’, 2:3 Hidalgo 62’, 3:3 Marquitos 67’, 4:3 Rial 79’.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!