Advertisement
Menu

„Na to nie ma wytłumaczenia”

Stare porzekadło mówi, że trudniej niż dostać się na szczyt jest się na nim utrzymać.

Foto: „Na to nie ma wytłumaczenia”
Anna Jantar na sopockiej scenie w 1976 roku. (fot. Janusz Uklejewski)

W powiedzeniu tym jest niewątpliwie sporo prawdy. To przecież na samej górze zazwyczaj zawiewa najmocniej. Real jednak potrafił utrzymać się tam przez trzy sezony. Najpierw Mediolan, potem Cardriff, na sam koniec zaś Kijów. Królewskim udało się dokonać czegoś, czego nie dokonał nikt przedtem i być może nikt nie dokona jeszcze przez wiele, wiele lat. Okrutna prawda jest jednak taka, że nawet jeśli już wdrapiesz się na wierzchołek Olimpu, to i tak nie spędzisz na nim reszty życia. Gdy masz wystarczająco dużo talentu i determinacji, możesz po prostu z niego nie spaść aż tak szybko. Już w czasach starożytnych Anna Jantar śpiewała bowiem, że nic nie może przecież wiecznie trwać. Choć czasami iluzja jest tak silna, że trudno nam w to uwierzyć. 

Coraz wyraźniej mogliśmy jednak przekonywać się o ulotności rzeczonego złudzenia w trakcie kilkunastu minionych miesięcy. W zeszłą środę przyszło nam wrócić do Mediolanu, gdzie wspaniały cykl triumfów w Lidze Mistrzów się rozpoczynał. Dziś natomiast stoczymy z Szachtarem bój w Kijowie, czyli mieście, w którym z jednej strony napisała się historia triumfu trudnego do pełnego ogarnięcia za pomocą ludzkich zmysłów, z drugiej zaś w Dzień Matki 2018 roku rozpoczęliśmy zjazd w stronę ziemi. Wielu z nas co prawda zapewne zdawała sobie sprawę z tego, że po takim osiągnięciu na europejskiej arenie w końcu musi nadejść moment, kiedy Champions League wygrać się nie uda. Nikt chyba jednak nie przypuszczał, że upadek będzie aż tak bolesny. 

By zdać sobie sprawę z głębokości rany, wystarczy w telegraficznym skrócie przedstawić, co wydarzyło się od chwili zdobycia trzeciej z rzędu Ligi Mistrzów. Z zespołu po odstawieniu szopki przed kamerami po ostatnim gwizdku odszedł najlepszy strzelec w historii klubu. Na jego miejsce Real jeszcze przez rok nie sprowadził nikogo oprócz wątpliwej jakości wynalazków z Brazylii, a gdy do Madrytu trafił już Eden Hazard, okazało się, że każdy jego gol jest wart jak na razie ponad 33 miliony euro. W klubie nie ma już także Bale'a. Bohater finału z Liverpoolem zdążył do siebie zniechęcić praktycznie wszystkich i z każdym kolejnym dniem stawał się jedynie coraz większym balastem. Madryt na dziewięć miesięcy opuścił też Zidane, a zespół z walki o mistrzostwo w sezonie 2018/19 wypisał się w okolicach listopada. Lopetegui okazał się bowiem niewart głośnej awantury z hiszpańską federacją, a Solari mimo trenerskiego potencjału został chyba zbyt szybko wrzucony na głęboką wodę. 

Zidane w końcu wrócił, zespół dograł przegrany sezon do końca, a równie mdły futbol gra do dziś. W Europie daliśmy wytrzeć sobą podłogę Ajaksowi (jeszcze za Solariego) oraz kompletnie odpuściliśmy z City, w obu przypadkach w 1/8 finału. Za jedyny godny uwagi pozytyw uchodzić może mistrzostwo Hiszpanii z zeszłego sezonu. Żebyście nie zrozumieli nas źle, nie chcemy go w żaden sposób deprecjonować. Tak czy inaczej, w zasadzie ani przez moment Real Madryt nie wyglądał na wielki zespół, którego faktycznie każdy mógłby się obawiać. Przeciwnie, często zwycięstwa odnosiliśmy we wręcz szczęśliwy sposób przeciwko drużynom, które powinniśmy pokonywać bez większych problemów. Nawet mimo ostatecznego powodzenia, wielu z nas zapewne domyślało się, dokąd to prowadzi. 

A doprowadziło nas w końcu do tego, gdzie jesteśmy dziś. Kiedy szyny są złe i podwozie też jest złe, naprawdę nie dziwota, że pociąg się wykoleja. Na Real Madryt nie da się patrzeć, a kiedy już nawet się da, to za chwilę dostajemy cios teleskopem w skroń. Można się oczywiście pocieszać zwycięstwami z Interem czy Barceloną, ale jednak nie jest w stanie to przykryć tragikomedii, jakie regularnie odstawiamy w tym sezonie. Kadyks, Szachtar, Valencia, Villarreal, Alavés... Człowiek zastanawia się, o co tu właściwie chodzi, a potem słyszy wprost od Zidane'a, że on też nie wie. Trudno się w takich chwilach nie zastanawiać, kto ma zatem to wiedzieć. Baba Gula? Shenlong? Paszczak? Zordon? Alfred z Batmana? A może Marcin Najman? 

Słuchamy, że rywale też grają w piłkę. Nie da się zaprzeczyć. Szkoda tylko, że podczas gdy inni idą do przodu, my nawet nie umiemy stać w miejscu. My się cofamy w rozwoju. Za chwilę miniemy z naprzeciwka ludzi z maczugami i jedynie pomachamy im z uśmiechem na twarzy. Nie ma się co dziwić, że w takiej sytuacji niektórzy bronią kogoś za sam ciąg na bramkę, choć ten ktoś kompletnie nie umie grać w piłkę i z większym pożytkiem wyszłoby wszystkim, gdyby zabrał się za kręcenie Miasta Boga 2 w odcinkowej wersji na Instagrama.  

Mając na uwadze, że wykoleić możemy się z każdym i w każdej chwili, jak na razie nie ma co wybiegać w przyszłość. Real Madryt musi martwić się życiem z dnia na dzień. Dziś przy dobrych wiatrach możemy wywalczyć awans z fazy grupowej Ligi Mistrzów. Do tego potrzebne jednak będzie zwycięstwo z Szachtarem. Czyli z tą samą ekipą, która upokorzyła nas w Madrycie (no, może nie do końca tą samą, tamta była znacznie bardziej zdziesiątkowana) i która przed chwilą dostała w dwumeczu 0:10 od Borussii Mönchengladbach. 

Gdyby nie fakt, że w kontekście meczu na Ukrainie mogłoby to zabrzmieć niefortunnie, napisalibyśmy, że zastanawiamy się, jaka bomba wybuchnie nam pod nogami tym razem. W zaistniałych okolicznościach ograniczymy się jednak do głośnego zastanawiania, czy powrót do Kijowa jest w stanie przestawić zespołowi coś w głowach na dłużej niż powrót do Mediolanu. Przydałoby się to zwłaszcza przed ligowymi potyczkami z Sevilla i Atlético. No ale miało być bez straszenia i wybiegania w przyszłość.

Mecz z Szachtarem rozpocznie się o 18:55 na Stadionie Olimpijskim, a w Polsce będzie można obejrzeć go na  Polsat Sport Premium 2 w IPLA.

Spotkanie można też wytypować w FORTUNA. Kurs na gola Karima Benzemy wynosi 1,75. My zachęcamy was do typowania na portalu z szansą na zgarnięcie doładowania od Fortuny.
FORTUNA to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!