Udany rewanż na Valencii
W 9. kolejce Ligi Endesa Real Madryt pokonał Valencię. Królewscy wygrali pierwszą połowę meczu 25 punktami, a mimo tego gospodarze nawiązali rywalizację w drugiej części.
Fot. Getty Images
Real Madryt pozostaje na szczycie Ligi Endesa z kompletem zwycięstw. Dzisiaj Królewscy pokonali Valencię po naprawdę interesującym widowisku. Madrytczycy znakomicie rozpoczęli mecz i zyskali bezpieczną, jak się wydawało, przewagę. Jednak gospodarze nie przestawali walczyć i byli bliscy odrobienia tej ogromnej straty. Problemem dla Blancos był rewelacyjnie grający Labeyrie. Na szczęście zawodnicy Realu Madryt zachowali zimną krew w ostatnich minutach i utrzymali przewagę do końca.
Mecz rozpoczął się spokojnie. Najpierw skuteczną akcję przeprowadzili Campazzo z Tavaresem, a następnie obie drużyny miały problem ze zdobywaniem punktów. Była to jednak cisza przed burzą. Real Madryt prowadzony przez Carrolla rozpędził się tak, że już w pierwszej kwarcie Valencia została daleko w tyle. Królewscy świetnie rozgrywali piłkę, czego efektem były czyste pozycje do rzutów. Jednocześnie obrona całkowicie zneutralizowała atak Valencii. Kwarta wygrana 28:6 z takim rywalem, i to na jego parkiecie, musi robić wrażenie.
W drugiej kwarcie gospodarze się obudzili, ale tylko dzięki Marinkoviciowi. Serb cztery razy na pięć prób trafił za trzy punkty i to pozwalało Valencii utrzymywać mniej więcej taką samą stratę do Realu Madryt. Królewscy za to ze spokojem kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Dobre minuty zaliczyli Laprovíttola i Thompkins. Podopieczni Pabla Laso zdołali wygrać również drugą kwartę i w połowie meczu przewaga była miażdżąca (50:25).
Po zmianie stron na parkiet wróciła pierwsza piątka w zespole Królewskich. Jednak inicjatywa należała do Valencii, która starała się jeszcze wrócić do gry. Faktycznie ich ofensywa prezentowała się o wiele lepiej, a madrytczykom już tak łatwo nie przychodziło zdobywanie punktów. Labeyrie i Dubljević pozwalali gospodarzom wierzyć, mimo że ich sytuacja ciągle była trudna. W ciągu 10 minut Valencia zdołała zmniejszyć stratę o 10 oczek i przed decydującą kwartą Real Madryt prowadził 70:55.
Decydująca część rozpoczęła się od skutecznej akcji Labeyrie, ale Real Madryt odpowiedział na to dwoma celnymi rzutami za trzy punkty odpowiednio w wykonaniu Thompkinsa i Abalde. To jednak nie podłamało gospodarzy, którzy ciągle wierzyli w możliwość wygrania meczu. Znakomita gra Labeyrie sprawiła, że Valencia zbliżyła się do Blancos nawet na dystans 7 punktów. Pablo Laso musiał poprosić o czas na rozmowę z podopiecznymi. Skutek był pozytywny. Co prawda Labeyrie dalej był nie do zatrzymania, ale Królewskim nie brakowało cierpliwości i skuteczności w ofensywie. Utrzymali przewagę do końca i dzięki temu zostali na fotelu lidera.
78 – Valencia Basket (6+19+30+23): Dubljević (6), Vives (3), Labeyrie (26), Hermannsson (2), Kalinić (8), Pradilla (0), Puerto (0), Prepelič (9), Tobey (6), Van Rossom (6), Marinković (12).
86 – Real Madryt (28+22+20+16): Abalde (15), Randolph (6), Campazzo (8), Carroll (17), Tavares (8), Taylor (5), Laprovíttola (6), Llull (3), Thompkins (15), Garuba (3).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze