Względny spokój

Mimo bardzo zadowalającego rezultatu nie był to mecz, na który czekaliśmy. Cztery bramki robią wrażenie, zwłaszcza że po raz ostatni Królewscy mogli pochwalić się takim wyczynem… ponad osiem miesięcy temu. Spotkanie z Huescą mimo wszystko jednak nie porwało, zwłaszcza zdecydowana część pierwszej połowy, która była po prostu nudna. 

Na szczęście w porę przebudził się Eden Hazard i nie ma wątpliwości, że to właśnie jego trafienie było dziś najważniejsze. To dzięki błyskowi Belga Królewscy zaczęli mieć wynik pod kontrolą. Swoje dołożyli rzecz jasna Karim Benzema (dwa gole i asysta) i Fede Valverde (gol i asysta). 

Najważniejszy, poza trzema punktami, jest powrót na zwycięską ścieżkę i przynajmniej utrzymanie przewagi nad Barceloną czy Atlético. Real wrócił na pozycję lidera i mógłby z nieco większym spokojem patrzeć na wyniki tej kolejki, ale… nie ma na to czasu. Gdy tylko wybrzmiał ostatni gwizdek Pablo Gonzáleza Fuertesa priorytetem dla Królewskich stał się mecz z Interem, choć tak naprawdę był nim jeszcze w trakcie trwania potyczki z Huescą.

Nie było dziś znakomicie i perfekcyjnie, ale słabych punktów też nie było dziś zbyt wiele. Każdy lub prawie każdy zrobił dziś swoje. Nie było porywająco, ale było skutecznie. Może właśnie takiej normalności potrzebujemy.

Koszulki Realu Madryt z tego sezonu można zamawiać na PodStadionem.pl

Real Madryt – SD Huesca 4:1 (2:0)
1:0 Hazard 40' (asysta: Valverde)
2:0 Benzema 45' (asysta: Lucas)
3:0 Valverde 54' (asysta: Benzema)
3:1 Ferreiro 75' (asysta: Rafa Mir)
4:1 Benzema 90' (asysta: Rodrygo)

Real Madryt: Courtois; Lucas (52' Mendy), Militão, Ramos, Marcelo; Casemiro (69' Kroos), Modrić, Valverde (61' Isco); Asensio (61' Rodrygo), Benzema, Hazard (61' Vinícius).

SD Huesca: Andrés Fernández; Maffeo, Pulido, Siowas, Luisinho (84' Gastón Silva); Borja García (57' Eugeni), Mosquera, Nwakali (57' Sandro); Sergio Gómez (46' Ferreiro), Rafa Mir i Ontiveros (46' Galán).