Wysokie zwycięstwo z Betisem
W 8. kolejce Ligi Endesa Real Madryt pokonał Betis i utrzymał się na pierwszym miejscu w tabeli. Królewscy w dalszym ciągu mają na koncie komplet zwycięstw.
Fot. własne
Koszykarze Realu Madryt odnieśli planowe zwycięstwo z Betisem i utrzymali się na szczycie tabeli Ligi Endesa. Królewscy mieli z Betisem sporo problemów w pierwszej połowie i przez część trzeciej kwarty. Zawodziła ofensywa, ale w końcu drużyna wrzuciła wyższy bieg i w krótkim czasie wypracowała sobie przewagę, którą potrafiła utrzymać przez resztę meczu. Znów jednym z najlepszych graczy na parkiecie był Tavares, chociaż na wyróżnienie zasługują również Carroll, Campazzo czy Llull.
Pierwsza połowa pokazała, że tym razem Real Madryt nie ułoży sobie meczu tak jak przedwczoraj w starciu z Estudiantes. Już w pierwszej kwarcie duet Feldeine-Kay sprawiał Królewskim spore problemy. Po stronie gości najlepiej w mecz wszedł Tavares, który świetnie spisywał się pod oboma koszami. Skuteczny był również Carroll. Blancos znajdowali się na niewielkim prowadzeniu niemal przez całą pierwszą kwartę, ale Betis nie tracił kontaktu, schodząc na pierwszą przerwę z wynikiem 17:19.
W drugiej kwarcie oba zespoły zaprezentowały totalną niemoc w ofensywie. Real Madryt trafił tylko raz na sześć prób za trzy punkty, a skutecznych ataków było jak na lekarstwo. W drużynie gospodarzy ożywienie na parkiet wniósł Enechionyia. Amerykanin z nigeryjskim paszportem miał sposób na defensywę Królewskich i pomógł drużynie wyjść na prowadzenie. Podopieczni Pabla Laso zdążyli przed przerwą doprowadzić do remisu 31:31.
Po zmianie stron na parkiet wróciła pierwsza piątka, ale z Thompkinsem w miejscu Garuby. Początkowo niewiele się zmieniło i mecz był wyrównany, lecz z upływem czasu coraz większą kontrolę nad spotkaniem zyskiwał Real Madryt. Im bliżej końca kwarty, tym większa stawała się przewaga Królewskich. Znów znakomicie grał Tavares, który wyraźnie w ostatnim czasie wszedł na swój wyższy poziom. Pomagali mu Carroll oraz Campazzo i po 30 minutach madrytczycy prowadzili 57:49.
Decydująca kwarta szybko przyniosła rozstrzygnięcie, ponieważ przewaga Realu Madryt sięgnęła 20 punktów. Duży udział miał w tym Llull, który trzykrotnie trafił za trzy punkty. Betis natomiast kompletnie się pogubił i w ofensywie nie miał zupełnie nic do zaoferowania. Kolejny raz Pablo Laso miał komfortową sytuację i mógł oszczędzać siły zawodnicy przed starciem z Bayernem Monachium. Ostatecznie Real Madryt wygrał 84:65.
65 – Real Betis (17+14+18+16): Feldeine (11), Kay (10), Almazán (6), Campbell (5), Ndoye (11), Magassa (3), Niang (4), Torres (0), Spires (2), Enechionyia (5), Borg (8).
84 – Real Madryt (19+12+26+27): Abalde (2), Campazzo (9), Carroll (14), Garuba (7), Tavares (13), Taylor (8), Laprovíttola (3), Rudy (3), Llull (14), Thompkins (9), Vukčević (2).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze