W klubie piłkarskim jak w firmie budowlanej…
Florentino Pérez poza byciem prezesem Realu Madryt jest także prezesem i głównym udziałowcem Grupy ACS, która działa w branży budowlanej. Hiszpan do kryzysu wywołanego przez COVID-19 podszedł w swoich obu organizacjach w podobny sposób.
Fot. Getty Images
W klubie jak w firmie, w Realu Madryt jak w ACS, Florentino Pérez wszędzie trzyma kurs na ograniczanie wydatków i wyprzedaż aktywów – zawodników czy firm – by zmniejszyć długi i zwiększyć płynność swoich organizacji w czasach zmniejszonych przychodów i gwałtownych wahań kursów akcji, które dotyczą jego grupy budowlanej.
Kryzys ekonomiczny wywołany przez pandemię koronawirusa, chociaż jest koniunkturalny, a nie strukturalny jak ten w 2008 roku, doprowadził do zastosowania wyjątkowych działań we wszystkich sektorach, wśród nich tych, w których liderami są właśnie Królewscy oraz ACS. Obie organizacje rządzone są przez tego samego człowieka, więc nie dziwi, że można doszukać się podobieństw w ich obecnej strategii.
Real Madryt po raz pierwszy od 40 lat nie dokonał transferu gotówkowego. Ostatni raz takie wydarzenie miało miejsce przed sezonem 1980/81, gdy do pierwszego zespołu awansowano jedynie trzech wychowanków: Agustína, Pinedę i Gallego. Zamiast tego dokonano teraz sprzedaży lub wypożyczeń 20 zawodników, co pozwoliło klubowi na zebranie i zaoszczędzenie w sumie ponad 150 milionów euro, licząc z pensjami. Największe operacje dotyczyły wychowanków, bo za 40 milionów sprzedano Achrafa Hakimiego, a za 30 Sergio Reguilóna.
Na poprzedni sezon założono przychody w wysokości 822 milionów euro, a socios zostali już poinformowani, że klub nie zarobił z tej kwoty aż 172 milionów euro. By pokryć tę stratę, dokonano wspomnianych operacji oraz o 10% ścięto pensje profesjonalnych sportowców i najważniejszych działaczy. Jeśli chodzi o przebudowę Santiago Bernabéu, jest ona finansowana kredytem rozłożonym na długi okres. Już jednak wiadomo, że w obecnym sezonie Królewskich czekają kolejne cięcia i szukanie oszczędności.
W ACS Florentino ostrzegł udziałowców, że należy zmniejszyć dług grupy i dokapitalizować ją, a do tego potrzebne były dywestycje. Udziałowcy odczuli efekty pandemii w swoich kieszeniach, bo wartość ich akcji po wybuchu pandemii w Europie spadła w pewnym momencie nawet o ponad 50%. Sprzedaż Cobry, jednostki zależnej od ACS, francuskiemu Vinci to jedna z największych organizowanych operacji, która ma przynieść firmie Péreza 5,2 miliarda euro. ACS planuje też reorganizację swojego zaangażowania w Albertis, której 15,5% akcji zostanie sprzedanych koncernowi z Holandii. Już przed wybuchem kryzysu w Europie osiągnięto porozumienie z portugalskim Galpem w sprawie sprzedaży 75% elektrowni słonecznych, jakie grupa posiada w Hiszpanii.
Cobra i Albertis były dwoma jednostkami zależnymi ACS, które prowadziły dodatkowe biznesy obok tego budowlanego. Florentino zawsze podkreślał, od początku swojej kariery w biznesie, że należy mierzyć jak najwyżej i rozwijać się poprzez wielkość. Pozyskanie w 2006 roku 25% niemieckiego Hotchiefa, trzeciego koncernu budowlanego na świecie czy dwa lata temu właśnie Albertisu, koncesjonariusza autostrad, razem z Atlantią są tego najlepszym dowodem. Pierwsza operacja kosztowała ACS 1,26 miliarda euro, a na drugą pozyskano kredyt w wysokości prawie 10 miliardów euro, jeden z największych w historii hiszpańskiej gospodarki.
Ten sam pomysł wyróżnił Florentino w Realu Madryt, bo Hiszpan wszedł do klubu z zamysłem spuszczania corocznej bomby w postaci galaktycznego transferu. Dzięki Figo (60,2 miliona euro) i Zidane'owi (77,5 miliona euro) bił ówczesne rekordy transferowe, a wszystko zabezpieczał własnym majątkiem. Z kolei zysk ze sprzedaży terenów pod starym ośrodkiem treningowym z powodu umowy z władzami nie mógł być w całości przeznaczony na transfery, więc wykorzystano go do budowy Valdebebas czy poprzedniej przebudowy Bernabéu.
Oczywiście istnieją przy tym spore różnice w prowadzeniu biznesu czy otoczce prawnej ACS i Realu Madryt. Firma jest notowana na giełdzie i jest w pełni nastawiona na zysk. Klub jest stowarzyszeniem sportowym, które nie ma wpisanego w statucie motywu zysku, co pozwala mu korzystać z ulg podatkowych, chociaż na końcu nie są one znaczące przy wielkości biznesu, jaki prowadzą Los Blancos. W obu przypadkach Florentino odpowiada jednak przed zwykłymi ludźmi: w pierwszym przed udziałowcami, w drugim przed socios.
Całe ACS odpowiada przy tym przed hiszpańskim odpowiednikiem Komisji Rynku Papierów Wartościowych, a Real Madryt przed La Ligą i UEFA, które oceniają jego działania na podstawie zasad zapisanych w swoich Finansowych Fair Play. Przez to krótkoterminowe strategie różnią się w ten sposób, że ACS podnosi kapitalizację poprzez zwiększanie ceny akcji. Porozumienie w sprawie sprzedaży Cobry pozwoliło osiągnąć 25% wzrost akcji.
Real Madryt nie może korzystać z tego mechanizmu, w przeciwieństwie do Juventusu czy Manchesteru United, więc jego jedynym środkiem do przetrzymania kryzysu i wyjścia z niego z siłą jest zmniejszanie długu i gromadzenie środków pieniężnych. Właśnie to ma być podstawa, która pozwoli na spuszczenie kolejnej bomby, czyli transfer Kyliana Mbappé.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze