Courtois: Jestem pewny, że Hazard jeszcze tu eksploduje
Thibaut Courtois udzielił wywiadu radiu SER. Przedstawiamy najważniejsze wypowiedzi bramkarza Realu Madryt z tej rozmowy w programie El Larguero.
Fot. Getty Images
– Jak się czuję? Czuję się dobrze. Po Levante poczułem coś w lędźwiach, ale to było coś małego. Gdyby reprezentacja rozgrywała superważny mecz, mógłbym zagrać, ale lepiej było teraz odpocząć, bo mamy długi sezon, a teraz nadchodzą tygodnie z wieloma spotkaniami. Czasami trzeba pomyśleć o swoim ciele, dlatego lepiej było odpocząć. Dzisiaj wznowiłem treningi. Więc jestem gotowy do gry z Cádizem? Wszystko zależy tylko od decyzji trenera.
– Czy to dobra wiadomość, że jestem najlepszym graczem Realu w ostatnich meczach? Parady, jakie wykonywałem, miały miejsce w kluczowych momentach i pewnie dlatego przykuwały taką uwagę. Z Levante w pierwszej połowie nie miałem interwencji, a na początku drugiej części mieliśmy 2-3 klarowne sytuacje. Nie trafiliśmy i nagle musiałem wykonać swoją pracę. Dlatego tyle o mnie mówiliście, ale gdybyśmy strzelili na 2:0 czy 3:0, nikt by o mnie nie mówił. Ja wykonuję swoją pracę, a najważniejsze są trzy punkty. Wolałbym nie mieć żadnych interwencji? Tak, to najlepsza sytuacja. Myślę o drużynie, a nie o swoim występie. Jeśli mam tylko wybić dłuższe zagranie rywala i wyłapać dośrodkowanie, a poza tym nie robię nic, bo drużyna gra dobrze i wygrywa 3:0, to ja jestem zadowolony. Wolę mieć 1-2 interwencje niż bronić po 7-8 strzałów.
– Krytyka na mnie nie wpływa? Krytyka może na ciebie trochę wpływać. Jesteśmy ludźmi, też mam swoje emocje. Musisz jednak wiedzieć, skąd wypływa krytyka i kto ją wypowiada. Musisz opierać się na tym, co mówi ci trener, trener bramkarzy, rodzina... Jestem pierwszym, który wie, co może obronić, a kiedy nie miałem szans. Wiem, kiedy byłem bez szans, a kiedy naprawdę mogłem zrobić jednak coś więcej. Mam tak od dziecka. Rozumiem to, że gdy nie graliśmy dobrze i ja nie wykonywałem parad ratujących punkty, to ludzie gadali. Nie ma problemu. Jednak na zewnątrz zawsze łatwo coś powiedzieć czy krytykować, ludzie to uwielbiają. Ja też mam swoje opinie. Tylko dzięki pracy i utrzymywaniu stałego poziomu możesz wyjść z trudnej sytuacji. To właśnie robię. W żadnym momencie jednak nie zmieniłem swojej pracy czy podejścia.
– Czy De Gea popełnił błąd przy golu Ukrainy? Pozycja bramkarza nie jest łatwa. Teraz prosi się nas o granie nogami i wyprowadzanie akcji. Gdy pomocnik się pomyli, ma obrońców i bramkarza, którzy mogą odebrać piłkę. Jeśli ja źle podam, a w tym roku gramy od tyłu jeszcze więcej niż w poprzednim sezonie, to istnieją ogromne szanse, że stracę gola. I oczywiście to jest mój błąd. Co do bramki Ukrainy i Davida, oczekuje się też od nas, że będziemy wychodzić do długich zagrań. Myślę, że to było mocne zagranie i on je tak ocenił, ale rywal przejął podanie i złapał go na trochę złej pozycji. Nie uważam, że to wielki błąd, bo jeśli rywal nie doszedłby do piłki, on by ją przejął i zanotowałby wielkie wyjście z szybkim rozpoczęciem akcji. To jest granica u bramkarzy. W pół sekundy musisz podjąć decyzję. Najczęściej wychodzi dobrze, ale czasami wychodzi też źle. W tym meczu David miał kilka dobrych parad, widziałem też, że ze Szwajcarią wybronił strzał przy 0:0... Myślę, że na końcu Hiszpania mogła wygrać ten mecz 4:1, więc szkoda, że przegrali po takiej sytuacji.
– W czym muszę się poprawić? Wcześniej najsłabszy byłem w grze nogami, to było oczywiste, ale mocno się poprawiłem. Dużo nad tym pracujemy, a w tym sezonie gramy jeszcze więcej od tyłu i podejmujemy trochę większe ryzyko. To pomaga tworzyć nam lepsze akcje. Do tego dochodzi stały rozwój: zawsze możesz być silniejszy i szybszy. Dlatego poza treningami w klubie czasami mam treningi w domu ze swoim trenerem, by poprawić swoje mięśnie. Od roku mam też swojego kucharza, by optymalizować swoją dietę. Gdy masz 21-22 lata, nie myślisz o takich rzeczach, bo codziennie jesteś pełny energii, ale gdy dorastasz i dojrzewasz, zaczynasz dostrzegać te ważne szczegóły. Jeśli chcesz grać długo, musisz o siebie dbać. Ciągle czasami mam cheat meale, zawsze znajdzie się moment na jakąś pizzę. Chociaż ciągle jest dosyć zdrowa [śmiech].
– Moja obsesja to niedawanie rywalom drugich piłek i okazji do ponowienia strzału? To coś ważnego. Często nie masz szansy, by temu zapobiec, ale na treningach pracujemy nad tym, by blokować drugie akcje czy po prostu wybić piłkę z odpowiednią energią na aut czy rożny. Ponowienia często przynoszą straconego gola. Nie zawsze ci się uda, bo to nie jest prosty temat, by skontrolować taką piłkę w takiej sytuacji, ale na pewno można szukać tu poprawy.
– Co dał mi Zidane? Obdarza mnie wielkim zaufaniem. Zawsze czułem, że na mnie liczy i to jest coś ważnego. Gdybym w trudnych chwilach w poprzednim sezonie we wrześniu czy październiku nie czuł jego zaufania, byłoby mi ciężko. Futbol to gra jakości, ale często grasz też głową, siłą mentalną. Jeśli nie radzisz sobie z krytyką czy nie czujesz wsparcia trenera i kolegów, jest naprawdę ciężko. To nie dotyczy tylko bramkarzy, dla mnie każdy gracz musi być silny pod względem psychologicznym. Wiem, że właśnie oni widzą mnie każdego dnia i ufają mi. Wtedy powtarzają ci, że przejdziesz przez trudniejszy moment, a ty im wierzysz. Do tego Zidane to wielka postać i dobry trener. Widzimy to po wynikach.
– Zidane czy Simeone, kto nauczył mnie więcej? Obaj, to po prostu inni trenerzy. Wiadomo, że z Simeone oddawaliśmy więcej posiadania rywalowi i broniliśmy się razem na swojej połowie, szukając czystego konta... chociaż w Realu też idzie nam teraz pod tym względem dobrze [śmiech]. Podejmowaliśmy jednak mniejsze ryzyko w rozegraniu. Pamiętam, że w sezonie mistrzostwa z Atlético po prostu miałem szukać długiej piłki na Raúla Garcíę, który głową szukał Costy. To była nasza gra. Z Zidane'em gramy inny futbol, oparty na posiadaniu i wyjściu od swojej bramki. Jako bramkarz rozwijałem się wszędzie. Miałem też różne style, bo pracowałem również z Conte czy Mourinho. Na końcu uczysz się i gdy może zostanę trenerem, mogę wziąć coś dobrego od każdego z nich. Czy zostanę trenerem? Nie wiem. Czasami to mi się podoba, a czasami patrzę w inną stronę. Może będę wolał pracować w szkółce z 12-latkami. Zobaczymy.
– Niszczenie mojej pamiątkowej płytki dla legendy klubu pod stadionem Atlético? To mnie nie boli, bo to rywalizacja między klubami. Gdy grałem tam, widziałem, czym jest rywalizacja z Realem. Wiem, że dawałem z siebie 200%, gdy wygrywaliśmy tytuły z Atleti. Gdy spotykałem kibiców Atlético na ulicy, to poza 1-2 przypadkami, zawsze życzyli mi szczęścia i mówili mi dobre słowa. Mamy jednak też derby i to też jest piękne. Nawet to wszystko jeszcze bardziej motywuje, bo na tym to wszystko polega. Dlatego tęsknimy za kibicami, bo tak żyje się futbolem. Jeśli to wszystko zostaje na stadionie, nie przenosi się na ulicę czy jakieś hasła wobec mojej rodziny, nie mam z tym żadnego problemu, bo piłka to emocje.
– Najlepszy napastnik, z którym się mierzyłem i którego strzałów nie chciałem bronić? Nigdy tak nie myślę, bo jesteśmy zawsze przygotowani i znamy główne zachowania danego napastnika. Mierzyłem się z Messim, Cristiano, Ibrahimoviciem, teraz z Mbappé... Wszyscy są wielkimi zawodnikami. Gdy nadchodzi Klasyk, chcę bronić uderzenia Messiego. W Atleti chciałem mierzyć się z Cristiano czy Bale'em. To jest piękne. Jako dziecko marzyłem o takich meczach.
– Messi jest bardziej kompletny od Cristiano? Zawsze mówię, że nie można ich porównywać. Obaj są z innego świata. Cristiano to bardziej siła i szybkość, ten talent do strzelania goli, a Messi ma swój talent i ten drybling, którego nie potrafisz przewidzieć. Nie możesz jednak ich porównywać i stwierdzać, że któryś jest lepszy. Trzeba cieszyć się oboma i ja cieszę się, że grałem przeciwko nim i wygrywałem przeciwko nim. Oczywiście strzelali mi też gole. Wcześniej ludzie mieli Pelé i Maradonę, a dzisiaj mamy tych dwóch cracków. Granie z nimi i mierzenie się z nimi to coś pięknego. Przyjdą kolejni i też będę chciał się z nimi mierzyć. Nie chciałem więc odejścia Messiego? To jego sprawy, ale La Liga jest dla mnie najlepsza na świecie i chcę, żeby grali tu najlepsi.
– Klasyk bez kibiców na Camp Nou jest dla nas korzystny? Myślę, że tak. Ogólnie dotyczy to wszystkich stadionów. Pamiętam, że po okresie lockdownu pojechaliśmy do Bilbao czy na starcie z Sociedadem. W teorii to skomplikowane mecze przez publiczność, jaka się tam pojawia. Brak fanów może im nie szkodzi, ale oni tęsknią za ludźmi, bo razem z kibicami tworzą podwójną presję na rywalu. Teraz tego nie mają, ale oczywiście na końcu mecz rozgrywany jest na murawie, a nie na trybunach. Wszyscy jednak tęsknimy za kibicami.
– Tęsknimy za Bernabéu? Oczywiście. Gra na Bernabéu to luksus. Dla mnie to najpiękniejszy stadion, a po przebudowie to będzie najlepszy obiekt na świecie. Gdy widzę skróty z poprzedniego sezonu, to tęsknię, szczególnie za ludźmi. Gramy teraz na Di Stéfano i też radzimy sobie dobrze. To ważne, że poczuliśmy się tam jak w domu i mogliśmy tam wygrywać mecze, bo nie jest łatwo zmienić stadion.
– Chcę zakończyć karierę w Realu? Byłoby pięknie grać tu do końca kariery, ale na razie patrzę na kolejny dzień. Zobaczymy, co wydarzy się za jakiś czas. Chciałbym jednak zostać tu na wiele lat. Miasto Madryt? To fantastyczne miasto i uwielbiam tu mieszkać. W Londynie tęskniłem za Madrytem. Tu jestem najszczęśliwszy. Na 90% będę tu mieszkać do końca swojego życia.
– Kto jest obecnie najlepszym bramkarzem? To zawsze dobre pytanie, ale nie odpowiem [śmiech]. Mam takie zdanie, że masz wielkich bramkarzy, którzy grają w największych ekipach. Zawsze są przy tym okresy, gdy jeden broni więcej niż drugi czy prezentuje się lepiej. Na końcu jednak wszyscy mają ogromną jakość i dlatego wszyscy grają w takich zespołach. A wy macie swoje opinie.
– Jak trudno jest być bramkarzem ofensywnej ekipy? Widzę różnicę względem defensywnej i ofensywnej ekipy. W reprezentacji też gramy dosyć ofensywnie i jest wiele przestrzeni za plecami obrony. To dodatkowa trudność, bo musisz mierzyć, kiedy lepiej wyjść, a kiedy zostać. Dochodzi do tego ryzyko kontry i stworzenia przez rywala dużo klarowniejszej sytuacji niż przy ataku pozycyjnym. Bycie w Realu Madryt jako bramkarz to odpowiedzialność przez to, gdzie grasz i przez to, kto grał tu wcześniej. Do tego dochodzi cała presja.
– Ćwiczenia na koncentrację, gdy rywal przez 20 minut nie oddaje strzału? Musisz mieć to w sobie. Mi pomaga komunikacja z zespołem. Gdy Sergio czy Toni mają piłkę, krzyczę im, kto i jak ich naciska. Jeśli pozostajesz w meczu z ekipą, raczej nie ma problemu. Problem powstaje, gdy gaśniesz i nie krzyczysz, bo wtedy faktycznie możesz się wyłączyć z meczu. Taka trudność istnieje. Uważam, że najważniejsze to cały czas komunikować się z kolegami.
– Posiadanie przed sobą Ramosa? Sergio jest dla nas bardzo ważny i pokazuje to bronieniem czy golami. Co do jego kontraktu, podpuszczasz mnie [śmiech], bo to sprawa między nim a klubem, ale oczywiście chcemy, żeby tu został. Ja zawsze mocno go podziwiałem, może poza jedynym przypadkiem w Lizbonie [śmiech]. Wybaczyłem mu Lizbonę? Już tak, bo ustaliliśmy, że wygramy teraz ten puchar razem [śmiech]. Zawsze go szanowałem. Dla mnie gra z nim i bronienie jednej bramki to zaszczyt. To samo dotyczy Rafy czy Casemiro. Mamy wspólny cel zachowania czystego konta.
– Co jest największą zaletą tego Realu, a co możemy poprawić? Lepiej nie mówić publicznie, co trzeba poprawić [śmiech]. Co do dobrych rzeczy, po okresie izolacji nie dopuszczamy rywali do za wielu sytuacji i notujemy dużo czystych kont. To coś bardzo ważnego. Świetnie rozgrywamy piłkę od boku do boku, mamy te ruchy, angażujemy wszystkich piłkarzy. Do tego tworzymy wiele okazji. Czasami wpadną 3-4 gole, czasami mniej, ale ważne jest tworzenie sytuacji. Gdy nie ma okazji, to jest problem.
– Realowi nie brakuje „gola”? Nie. Wiemy, że tworzymy wiele okazji, a Karim potrafi łatwo zdobyć bramkę, to samo dotyczy Asensio czy Viniego. Musimy wierzyć w siebie i gole przyjdą. Z Levante strzeliliśmy na wyjeździe dwa gole, z Betisem trzy... Mnie martwiłby brak sytuacji, ale z tym nie ma problemu. A na treningach sam widzę, jakie tracę bramki. Moim zdaniem nie ma problemu.
– Czy sprawiłem już, że zapomniano o Keylorze? To pytanie bardziej do kibiców czy dziennikarzy. Ja staram się wykonywać swoją pracę i pomagać drużynie wygrywać. Próbuję wygrywać tytuły z Realem Madryt. Keylor wygrał tu, co wygrał i to wielki bramkarz, co pokazuje w Paryżu. Ja próbuję wygrać maksimum z Realem. Nie możemy moim zdaniem myśleć w takich kategoriach, że trzeba o kimś zapomnieć. Mamy nową epokę i musimy robić swoje.
– Zobaczymy jeszcze najlepszego Hazarda? Tak, nie mam co do tego wątpliwości, jestem tego pewny w 100%. On jest pierwszym, który chce pokazać swoje. Znowu miał pecha, ale widzę, że jest z nim bardzo dobrze. Rok temu w listopadzie przed kontuzją rozegrał już 2-3 świetne mecze. Miał wielkiego pecha i trudno było mu z tego wyjść, ale w poprzednim miesiącu widziałem go w świetnej formie na treningach. Znowu miał małego pecha, ale jestem pewny, że Eden tu eksploduje i da nam jeszcze wiele radości.
– Lepiej dla wszystkich było, by Bale już odszedł z powodu stosunków z Zidane'em? To sprawy osobiste. Nie wiem, jakie mieli stosunki czy co myślał Gareth. Każdy podejmuje swoje decyzje. Ja miałem świetne stosunki z Garethem, a on zdecydował się zrobić to, co zrobił. Życzę mu wszystkiego dobrego, chociaż nie wybrał najlepszej ekipy w Londynie [śmiech]. Gareth to wielki zawodnik i zobaczymy, co wydarzy się w przyszłości.
– W co teraz gram na Twitchu? W Among Us. Lecimy statkiem w 10 osób i 2 osoby to Impostorzy, którzy sabotują podróż i w cudzysłowie mogą zabijać kolegów. Musimy ich wytropić. Gdy widzimy ciało, zwołujemy naradę, a my gramy z kamerkami, więc widzimy swoje twarze i naprawdę trzeba dobrze kłamać. Jest wiele kłótni i różnego rodzaju dyskusji, ale naprawdę fajnie spędzamy czas. Okres lockdownu pozwolił nam poznać ludzi ze streamingu, to też naprawdę fajny świat. Sprzeczki z Agüero? Ostatnio nie chciał podłączyć kamerki i powiedziałem mu, że przecież bez problemu wymusza karne, a on pogroził, że w następnym meczu strzeli mi gola i będzie cieszyć mi się w twarz. Tak naprawdę mamy jednak świetne stosunki i to tylko żarty. Muszę to często tłumaczyć, bo wiele mediów wycina kawałki naszych dyskusji i robi z tego wielkie konfrontacje, gdy my po prostu dobrze się bawimy.
– Dlaczego mam nick „Żyrafa” [Jirafa]? Reguilón zawsze wołał tak na mnie na treningach i tak zostało. A gdy zacząłem grać w Among Us, stwierdziłem, że trzeba mieć zabawny nick, więc użyłem właśnie tej nazwy. „Żyrafa” przez to, że mierzę 1,99 metra? 2 metry! Gdy przyszedłem do Realu, zmierzono mnie i stwierdzili, że to jednak 2 metry. Mógłbym być koszykarzem? Pablo Laso [trener koszykarzy Realu] jeszcze się nie zgłosił, ale jestem gotowy. Lubię oglądać koszykówkę, szczególnie NBA. Co do gry, jestem lepszy w obronie i zbiórkach niż w rzucaniu trójek.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze