Nie tak miało być
Z perspektywy wszechświata jeden rok to nawet nie pół kropli ze wszystkich oceanów na tej planecie. Jeśli jednak mówimy o roku w kontekście futbolu, jest to już jednak czas, który moglibyśmy przyrównać do całej wieczności. Zwłaszcza w przypadku omawianym w tym tekście.
Fot. Getty Images
Dziś mija bowiem równo rok od ostatniego i jedynego gola strzelonego dla Realu Madryt przez Edena Hazarda. 5 października 2019 roku w meczu 8. kolejki La Ligi Belg ładną podcinką pokonał bramkarza Granady. Królewscy wygrali ostatecznie 4:2, a były piłkarz Chelsea po przerwie dołożył jeszcze asystę przy bramce Luki Modricia. Wówczas wydawać się mogło, że najdroższy piłkarz w historii Królewskich po zauważalnym falstarcie spowodowanym niewłaściwą dietą (eufemistycznie rzecz ujmując) i późniejszym urazem uda wreszcie zdołał nakierować się na właściwe tory. Półtora miesiąca i tak można było uznać za zdecydowanie zbyt długi czas oczekiwania na jakiekolwiek konkrety. Tak świetny piłkarz nie mógł przecież pogrążyć się na stałe w marazmie.
A jednak mógł.
Dotychczasowy etap Hazarda w Realu Madryt trzeba nazwać po imieniu: katastrofą. Do tej pory bowiem na zmianę czekaliśmy albo aż Eden dojdzie do zdrowia, albo do formy. Ani jedno, ani drugie nie wydarzyło się do dziś. Kolejne miesiące mijały, przyszła nawet przymusowa przerwa, która umożliwiła mu powrót na boisko jeszcze w zeszłym sezonie, ale koniec końców i tak za każdym razem wracaliśmy do punktu wyjścia.
Ciągłe problemy zdrowotne sprawiają, że wielu ludzi porównuje Hazarda do przypadku przechodzącego do Realu w podobnym wieku Kaki. Smutna prawda jest jednak taka, że zestawianie ze sobą tej dwójki jest niezwykle krzywdzące dla emerytowanego już Brazylijczyka. Ricardo, owszem, miewał częste kontuzje i opuścił całą masę meczów. Przy tym wszystkim zapomina się jednak, że to piłkarz, który w 120 spotkaniach strzelił 29 goli i zanotował 39 asyst (za transfermarkt.de). Daje to średnio 0,57 udziału przy bramce na mecz. W ciągu pierwszych dwóch sezonów gry dla Królewskich Kaká uzbierał 16 trafień i 18 asyst. I to wcale nie dlatego, że zdrowie bardziej mu dopisywało. W tym czasie Kaká był kontuzjowany lub znajdował się poza kadrą w 46 potyczkach. Nie ma absolutnie żadnego logicznego argumentu, który by na tę chwilę był w stanie postawić między nimi znak równości.
Trudno jednak winić piłkarza za problemy zdrowotne. Sam po kostkach się przecież nie kopał. Uda też celowo sobie nie rozwalił. Trzeba wierzyć, że sam Hazard też pewnie mocno to wszystko przeżywa. Zapewne on jako pierwszy nie tak sobie wyobrażał swoją przygodę w wymarzonym klubie. Nie da się również udowodnić, że – poza czasem tuż po transferze – nie robił wszystkiego, by dojść do optymalnej dyspozycji. Z drugiej strony ponad 1500 minut nawet przerywane urazami to wystarczający czas, by gracz tej klasy pokazał coś więcej poza dostojnym chodem i zawadiacką miną. Być może Belg doszedł po prostu do momentu, gdy z boiska wykluczają go bóle, a na boisku własna głowa i generowane przez nią blokady? Jeśli w ciągu pojedynczego sezonu wypadasz z gry na dłużej niż podczas całej swojej dotychczasowej kariery i to po uprzedniej zmianie otoczenia, byłoby to całkiem zrozumiałe. Nie trzeba jednak daleko szukać, by znaleźć przykład kogoś, kto pokazał, że można wziąć się w garść nawet po najokropniejszym urazie. Wystarczy wspomnieć chociażby o Marco Asensio...
Włodarze oraz Don Emilio Butragueño na każdym kroku podkreślają, że Eden jest kluczowym ogniwem dla tego zespołu, ale tak naprawdę... na jakiej podstawie? Drużyna przyzwyczaiła się do jego braku na tyle, by zdobyć mistrzostwo bez wskakiwania mu na plecy. Z jednej strony można stwierdzić, że dobrze świadczy to o drużynie. Z drugiej jednak, kiedy 29-latek już miał okazję dźwignąć ciężar na swoje barki w starciu z City, nie zrobił w tym kierunku kompletnie nic. Można upierać się, że dopiero co wracał po kolejnym urazie, ale czy Zidane naprawdę dawałby 83 minuty komuś, kto nie czuje się fizycznie na siłach?
Cóż, pozostało nam jedynie dalej czekać na nagłe przebudzenie Belga. Czekaliśmy już tyle, poczekamy jeszcze i miesiąc. Byle nie dłużej, bo za chwilę Hazardowi stuknie trzydziestka, a my będziemy się łudzić aż do jego emerytury. Lepiej odpalić późno niż wcale. Bo wcale to już faktycznie za późno.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze