Odrzuceni przez Zidane'a
Zidane posiada umiejętność, która pomogła mu wygrać wiele trofeów i doskonale odnaleźć się w szatni Realu Madryt. Francuz wie, jak zjednywać sobie ludzi, ale nie zawsze bywa tak kolorowo i w ciągu paru lat napotkał na piłkarzy, z którymi nie było mu po drodze.
Fot. Getty Images
Jeśli na początku trenerskiej kariery można by przypisać główną cechę szkoleniowcowi Realu Madryt, byłoby nią dobre zarządzanie grupą ludzi. Francuz wyróżniał się tym od pierwszego dnia. Wizja taktyczna czy umiejętność reagowania na boiskowe wydarzenia przyszły dopiero z czasem, choć do dziś jego decyzje są tematem wielu dyskusji, mimo że zdobył z klubem jedenaście trofeów. Zmysł do okiełznania ego w szatni i zjednania sobie drużyny były jednymi z najlepszych cech, jakie posiadał którykolwiek z wcześniejszych trenerów Realu. Oczywiście Zizou nie jest nieomylny i nie z każdym było mu po drodze, co w ostatnich dniach dobitnie pokazuje sytuacja Luki Jovicia. Wcześniej powody niesnasek i braku wspólnego języka bywały różne – od braku odpowiedniego nastawienia, przez brak umiejętności, aż do braku sympatii. Jak więc było z tymi, których Zidane przekreślił?
Gareth Bale
Walijczyk jest najbardziej oczywistym, ale też najbardziej radykalnym przykładem. Zagrał od początku w finale Ligi Mistrzów w 2016 roku, gdy Zidane sięgał po swoje pierwsze trofeum w roli trenera, ale od tamtego czasu wszystko zaczęło się psuć i zmierzać w niewłaściwym kierunku. Z powodu kontuzji przegapił decydujący odcinek sezonu, gdy Los Blancos sięgali po mistrzostwo Hiszpanii i drugi z rzędu Puchar Europy, a rok później stracił miejsce w składzie na rzecz Isco, co spowodowało jego wybuch po finale Ligi Mistrzów: „Porozmawiam z moim agentem. Muszę więcej grać”, mówił już w Kijowie.
Odejście Zidane'a i przyjście Lopeteguiego pozwoliło wszystko załagodzić i uspokoić Walijczyka, ale powrót Francuza sprowadził sytuację z powrotem do punktu krytycznego. Zizou już ubiegłego lata mówił publicznie, że najlepiej będzie, jeśli Bale odejdzie jak najszybciej. Z różnych względów transfer atakującego okazał się jednak niemożliwy. Mimo to szkoleniowiec nie przekreślił od razu piłkarza i dał mu zagrać od początku w sześciu z ośmiu pierwszych ligowych meczów.
Bale nie potrafił jednak odpowiednio zareagować na boisku. Gdy tylko dostawał szansę od trenera, po prostu zawodził. Dowodem na to są jego liczby z ubiegłego sezonu – dwa gole i trzy asysty. Wszystko skończyło się tym, że Walijczyk przesiedział końcówkę sezonu na ławce i odmówił wyjazdu do Manchesteru, gdy dowiedział się od Zidane'a, że ten i tak nie wprowadzi go na boisko. Sytuacja stała się nie do wytrzymania, a Real rozwiązał ją, wypożyczając go do Tottenhamu. W teorii Bale ma wrócić do Madrytu przyszłego lata, bo jego kontrakt wygasa w 2022 roku, ale w praktyce jest to mało prawdopodobny scenariusz.
James Rodríguez
W ostatnich tygodniach sytuacja Kolumbijczyka była bardzo podobna do tej, w jakiej znalazł się Walijczyk, ale w przeszłości wyglądała zgoła odmiennie. W finale Ligi Mistrzów w 2016 roku James był rezerwowym i nie pojawił się na boisku choćby na minutę, a rok później nie otrzymał nawet powołania. Pomocnik postanowił więc udać się na wypożyczenie i spędził dwa lata w Bayernie Monachium.
James wrócił do stolicy Hiszpanii przed rokiem i już wówczas Królewscy chcieli go sprzedać za 42 miliony euro. Zainteresowane było Napoli, ale nie chciało przelać kwoty w całości. Później chciało go Atlético, ale latem ograło Real 7:3 w New Jersey i klub nie chciał, aby oddanie im Kolumbijczyka było postrzegane jako kolejna klęska w starciu z lokalnym rywalem. Pomocnik został więc w drużynie, sprawiał dobre wrażenie podczas treningów i rozpoczął nawet sezon w wyjściowej jedenastce. Później nadeszły jednak kontuzje i brak formy, co zaowocowało tym, że uzbierał tylko 728 minut, zdobył jedną bramkę i zaliczył dwie asysty, a końcówkę sezonu przesiedział na trybunach. Ta sytuacja nie mogła ciągnąć się przez kolejny rok, więc postanowiono sprzedać go do Evertonu, gdzie może teraz pracować z trenerem, który zawsze mu ufał, Carlo Ancelottim.
Sergio Reguilón
Zidane zwyczajnie nie jest zwolennikiem jego talentu. Przed rokiem wolał, aby klub kupił Ferlanda Mendy'ego i zatrzymał w zespole Marcelo. Reguilón został więc wysłany na wypożyczenie do Sevilli, gdzie rozegrał świetny sezon. W ostatnich tygodniach zabiegało o niego mnóstwo drużyn, ale pozyskać go udało się Tottenhamowi, który musiał wyciągnąć z sejfu 30 milionów euro. Królewscy wiedzą jednak, że kontrakt Marcelo wygasa w 2022 roku i zapewnili sobie możliwości wykupienia Hiszpana w ciągu dwóch najbliższych lat. Reguilón obawia się jednak, że jeśli do tego czasu Zidane będzie siedział na ławce, on również na niej wyląduje.
Dani Ceballos
Królewscy kupili go latem 2017 roku, ale Zidane od samego początku nie darzył go szczególnym zaufaniem, czego efektem był fakt, że w pierwszym sezonie Hiszpan rozegrał tylko 900 minut. Rok później Zizou opuścił klub, co otworzyło Ceballosowi drzwi do gry i pozwoliło na szczere podsumowanie sytuacji. „Pytałem Zidane'a, dlaczego nie gram, bo go nie rozumiałem. On mówił mi, żebym docenił piłkarzy, których mam przed sobą. Był jednak moment w sezonie, kiedy Kroos i Modrić byli kontuzjowani, a on zmieniał system, by wstawić innych graczy. To trochę cię spala i boli. Gdy byłem mały, obserwowałem go i zawsze był tą gwiazdą, więc może nie wie, co czuje zawodnik siedzący na ławce. To przyda mu się na przyszłość, by nie popełnić podobnych błędów”, mówił w jednym z wywiadów.
Pomocnik nie mógł wtedy przypuszczać, że jeszcze w tym samym sezonie obaj ponownie spotkają się w tym samym miejscu. Zidane wrócił, a Ceballos od razu poszedł w odstawkę. W jedenastu ostatnich kolejkach sezonu 2018/19 pięć razy nie dostał nawet powołania, a trzy mecze przesiedział na ławce. Było oczywiste, że podczas gdy zespołem dowodzi Francuz, Hiszpan musi znaleźć nową drużynę. Pomocnik udał się więc na wypożyczenie do Arsenalu, gdzie spędzi teraz drugi rok z rzędu.
Marcos Llorente
Obecny gracz Atleti i Zidane znają się już z czasów Castilli. Ciekawostkę może stanowić fakt, że w zespole rezerw pomocnik był jednym z najczęściej grających piłkarzy. W 2017 roku Hiszpan wrócił z udanego wypożyczenia do Deportivo Alavés i miał rywalizować o miejsce w składzie z Casemiro. Finalnie Llorente uzbierał raptem 1063 minuty, a na sześć z siedmiu meczów fazy pucharowej Ligi Mistrzów nie dostał nawet powołania.
Piłkarz zdawał sobie sprawę, że musi pakować manatki, ale odejście Zidane'a sprawiło, że postanowił zostać w drużynie. Za czasów Santiago Solariego stał się podstawowym zawodnikiem i był obsypywany wieloma pochwałami. Argentyńczyk został jednak zwolniony, a do klubu wrócił Zizou, czym prędzej wyjaśniając mu, że nie zamierza na niego stawiać. „Zidane nie był dla mnie niesprawiedliwy, każdy trener ma swój gust”, przyznawał Llorente, gdy za 30 milionów euro został sprzedany do Atlético.
Brahim Díaz
Dziś wydaje się, Hiszpan miał po prostu pecha. Brahim od początku podobał się Francuzowi, który ochoczo wystawiał do go gry pod koniec sezonu 2018/19. Liczne urazy i duża konkurencja w zespole sprawiły niestety, że były gracz Manchesteru City nie mógł liczyć na wiele występów. Klub od początku zalecał mu wypożyczenie, ale on chciał walczyć o miejsce w składzie. W ostatnim sezonie uzbierał jedynie 206 minut i oglądał spotkania głównie z wysokości trybun. Brahim zrozumiał w końcu, że o grę w Madrycie będzie mu niezwykle trudno i przeniósł się na roczne wypożyczenie do Milanu.
Mariano Díaz
Podobnie, jak w przypadku Llorente, napastnik i trener również spotkali się już w Castilli. Mariano strzelił 16 goli w 22 meczach pod wodzą Zidane'a, co zaowocowało awansem do pierwszego zespołu w sezonie 2017/18. Tam nie było już tak kolorowo, bo piłkarz rozegrał jedynie 302 minuty. Kolejny rok spędził natomiast w Lyonie, gdzie notował świetne występy i zdobył 21 bramek, dzięki czemu Królewscy postanowili wykupić go z francuskiego klubu.
Powrót Zidane'a i sprowadzenia Jovicia dały mu jednak jasno do zrozumienia, że nie ma dla niego miejsca w drużynie, ale i tak naciskał na pozostanie. Skończyło się to tym, że nie uzbierał nawet 90 minut, choć strzelił gola w Klasyku. Tego lata prowadził rozmowy z Benficą, z którą nie udało mu się dojść do porozumienia i wciąż odmawia odejścia, chociaż wie, że nie może liczyć na regularną grę. Jeśli Jović zostanie wypożyczony, zmiennikiem Karima Benzemy będzie Borja Mayoral, a nie Mariano, który zarabia 4,5 miliona euro netto, co tylko utrudnia jego sprzedaż.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze