Prawda o sytuacji Bale'a
Czy uda się sprzedać Walijczyka? Takie pytanie drugi rok z rzędu stawiają sobie kibice Realu Madryt. Było to możliwe w 2017 roku, blisko było też ponad dwanaście miesięcy temu, ale teraz jego odejście może okazać się praktycznie niemożliwe.
Fot. Getty Images
Gdyby było to takie proste, Gareth Bale już dawno nie byłby zawodnikiem Realu Madryt. Ale proste nie jest. Wysokie wynagrodzenie, które może wynosić niemal 15 milionów euro netto, uniemożliwia jakikolwiek ruch. Nie można obwiniać Walijczyka, że klub na niego postawił i nie można winić go za to, że nie chciał zrzec się wysokiego kontraktu. Miał prawo tego nie robić, tym bardziej że czuje, iż stał się kozłem ofiarnym i jest obwiniany o wszystko przez prasę, a nawet kolegów z drużyny i sam klub. Real nie jest też do końca winny, że został z bezużytecznym graczem, który zarabia najwięcej i ma jeszcze dwa lata kontraktu. Sytuacja piłkarza jest zbyt złożona i wpływa na nią zbyt wiele czynników, by można było postrzegać ją zero-jedynkowo.
Tak naprawdę teraz liczy się już tylko to, co należy zrobić, aby go sprzedać. Królewscy nadal nie chcą oddawać go za darmo, chociaż oczywiste jest, że pozbycie się Bale'a pozwoliłoby zaoszczędzić 60 milionów, które trzeba byłoby wypłacić za dwa lata, jakie pozostały mu w kontrakcie. Doszło nawet do tego, że Los Blancos rozważają wzięcie na siebie opłacanie połowy pensji zawodnika, gdyby ten odszedł gdzieś indziej, co i tak nie byłoby aż tak tragicznym interesem dla klubu, ponieważ pozwoliłoby zachować w kasie 30 milionów euro.
Z klubu napływają wciąż informacje, że nawet w takich okolicznościach pozbycie się Walijczyka nie będzie łatwe. Królewscy żywią jednak nadzieję, że uda się to zrobić jeszcze tego lata. Sam piłkarz przyznał niedawno, że wciąż czeka na nadejście odpowiedniej okazji, gdyż w wieku 31 lat nadal chce grać w piłkę. Podejrzane wydaje się zaś to, że Bale podkreślał, iż kilkukrotnie próbował opuścić Madryt, ale to klub rzucał mu kłody pod nogi. Ostatniego lata mógł przenieść się do Jiangsu Suning, ale do transferu nie doszło, bo Chińczycy nie chcieli zapłacić za niego ani centa. Oddanie go do klubu z Nankin pozwoliłoby zachować w kieszeni 90 milionów euro. Dziś można śmiało zapytać, czy zatrzymanie go w zespole było błędem?
Bale mógł też wyprowadzić się ze stolicy Hiszpanii jeszcze wcześniej. Latem 2017 roku zabiegał o niego Manchester United. José Mourinho chciał go w swoim zespole i przed jednym ze sparingów mówił do niego w tunelu przy szatni: „Jeśli nic nie mówisz, nie mogę cię kupić”. W tamtych czasach ceny na rynku były zawyżone i Czerwone Diabły byłby skłonne zapłacić nawet 100 milionów euro. Czy to też był błąd? Kto mógł wtedy przypuszczać, że kariera atakującego w Madrycie potoczy się właśnie w ten sposób.
Pozostanie Bale'a w zespole wygeneruje nie tylko problem dla klubu, ale też dla drużyny. Zinédine Zidane mu nie ufa i nie chce na niego stawiać. Francuz pokazał to dobitnie pod koniec sezonu, gdy nie dał mu zagrać ani przez minutę w sześciu ostatnich ligowych spotkaniach. Trener nie zabrał go też ze sobą do Manchesteru i oznajmił mu wprost, że nie ma takiego scenariusza, w którym wprowadziłby go na boisko w rewanżowym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Nic nie wskazuje na to, żeby nastawienie Zizou miało ulec zmianie w najbliższych dniach. Szkoleniowiec wolałby wręcz, aby po zgrupowaniu reprezentacji Bale nie wracał już do Valdebebas. Życzenie Zidane'a może jednak nie zostać spełnione.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze