Oficjalnie: Messi zostaje w Barcelonie
Argentyńczyk osobiście potwierdził, że nigdzie się nie rusza, ale wbił mnóstwo szpilek w klub i prezesa Bartomeu.
Fot. Getty Images
Zamieszanie, które miało wpływ na cały europejski futbol, wreszcie dobiegło końca. Leo Messi zostaje i spędzi jeszcze przynajmniej jeden sezon w Barcelonie, co kilka dni temu wydawało się wręcz niemożliwe, gdy Argentyńczyk wysłał do katalońskiego klubu burofaks i wyraził chęć opuszczenia stolicy Katalonii. Sytuację zawodnika komentował codziennie cały piłkarski świat, ale wszelkie plotki dobiegają dziś końca. Sam Messi udzielił w końcu wywiadu na wyłączność dla portalu Goal.com i odniósł się do ostatnich wydarzeń.
– Kiedy powiedziałem mojej żonie i dzieciom, że chcę odejść, był to brutalny dramat. Cała rodzina zaczęła płakać, moje dzieci nie chciały wyjeżdżać z Barcelony, ani zmieniać szkoły.
– Spoglądam dalej niż na boisko i chcę walczyć na najwyższym poziomie, zdobywać tytuły, rywalizować w Lidze Mistrzów. Można w niej wygrać lub przegrać, bo jest to bardzo trudne, ale trzeba konkurować. Przynajmniej walcz o to i nie rozpadaj się, jak w Rzymie, Liverpoolu, Lizbonie. Wszystko to skłoniło mnie do zastanowienia się nad decyzją, którą chciałem podjąć.
– Myślałem i byłem pewien, że mogę odejść. Prezes zawsze mówił, że pod koniec sezonu mogę zdecydować, czy zostanę, czy nie. Teraz trzymają się tego, że nie powiedziałem tego przed 10 czerwca, kiedy okazuje się, że 10 czerwca rywalizowaliśmy o La Ligę w środku tego okropnego koronawirusa i ta choroba miała wpływ na cały sezon. I to jest powód, dla którego mam zamiar kontynuować karierę w klubie. Teraz mam zamiar pozostać w klubie, ponieważ prezes powiedział mi, że jedynym sposobem na odejście jest zapłacenie klauzuli 700 milionów euro i że jest to niemożliwe.
– Był inny sposób i był to proces sądowy. Nigdy bym nie stanął przed sądem przeciwko Barcelonie, ponieważ to klub, który kocham, dał mi wszystko, odkąd tu przybyłem. To klub mojego życia, które tutaj stworzyłem. Barcelona dała mi wszystko, a ja dałem z siebie wszystko. Wiem, że nigdy nie przyszło mi do głowy, aby pozwać klub do sądu.
– Mateo jest wciąż mały i nie zdaje sobie sprawy, co to znaczy wyjechać gdzie indziej i spędzić kilka lat gdzie indziej. Thiago, on jest starszy. Usłyszał coś w telewizji, dowiedział się czegoś i zapytał. Nie chciałem, żeby wiedział cokolwiek o zmuszeniu do wyjazdu, konieczności zamieszkania w nowej szkole lub zawieraniu nowych przyjaźni. Zawołał mnie i powiedział: „Nie odchodźmy”. Powtarzam, że to było naprawdę trudne. To było zrozumiałe. To mi się przydarzyło. Podjęcie decyzji jest bardzo trudne. Uwielbiam Barcelonę i nie znajdę lepszego miejsca niż tutaj. Mimo to mam prawo zdecydować. Zamierzałem szukać nowych celów i nowych wyzwań. A jutro mógłbym wrócić, bo tutaj w Barcelonie mam wszystko.
– Mój syn, moja rodzina, oni tu dorastali i są stąd. Nie było nic złego w chęci wyjazdu. Potrzebowałem tego, klub tego potrzebował i to było dobre dla każdego. Moja żona, z całym bólem wewnątrz siebie, wspierała mnie i towarzyszyła mi przy podejmowaniu decyzji.
– Powiedziałem klubowi, w tym prezesowi, że chcę odejść. Mówiłem mu to przez cały rok. Wierzyłem, że naszedł czas, aby usunąć się w cień. Byłem przekonany, że klub potrzebuje więcej młodych graczy, nowych graczy i myślałem, że mój czas w Barcelonie dobiegł końca. Było mi bardzo przykro, ponieważ zawsze powtarzałem, że chcę zakończyć tutaj karierę.
– To był bardzo trudny rok, wiele wycierpiałem podczas treningów, meczów i w szatni. Wszystko stało się dla mnie bardzo trudne i nadszedł czas, kiedy rozważałem poszukiwanie nowych celów.
– Powiedziałem prezesowi i, no cóż, prezes zawsze powtarzał, że pod koniec sezonu mogę zdecydować, czy chcę odejść, czy też zostać, a na koniec nie dotrzymał słowa.
– Przez cały rok mówiłem prezesowi, że chcę odejść, że nadszedł czas na poszukiwanie nowych celów i nowych kierunków w mojej karierze. Cały czas mi powtarzał: „Porozmawiamy, nie teraz, to i tamto”, ale nic. Prezes nie dał mi wskazówki, co tak naprawdę myśli.
– Wysłanie burofaksu było oficjalnym potwierdzeniem, że chcę odejść, że jestem wolny i mam opcjonalny rok — nie zamierzałem go używać i chciałem odejść.
– Nie chodziło o to, żeby narobić bałaganu ani wystąpić przeciwko klubowi, ale żeby uczynić to oficjalnym, ponieważ moja decyzja została podjęta. Mówią, że nie powiedziałem tego przed 10 czerwca — ale powtarzam, byliśmy w połowie wszystkich rozgrywek i to nie był na to moment.
– Prezes zawsze mi powtarzał: „Kiedy kończy się sezon, decydujesz, czy zostaniesz, czy odchodzisz”, nigdy nie ustalał daty i cóż, po prostu chciałem oficjalnie ogłosić, że nie będę dalej grać w klubie, ale nie chciałem zaczynać walki, bo nie chciałem walczyć z klubem.
– Oczywiście trudno mi było się zdecydować. Nie wynika to z meczu z Bayernem, chodzi o wiele rzeczy. Zawsze mówiłem, że chcę tu skończyć i zawsze mówiłem, że chcę tu zostać. Że chciałem zwycięskiego projektu, zdobycia tytułów z klubem, dalszego poszerzania legendy Barcelony.
– Prawda jest taka, że od dawna nie było żadnego projektu ani niczego, żonglują i zakrywają dziury w miarę upływu czasu. Jak powiedziałem wcześniej, zawsze myślałem o dobrobycie mojej rodziny i klubu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze