Casillas: Wierzę, że mój nowy etap będzie w Realu Madryt
Iker Casillas tydzień temu zakończył karierę piłkarską i szykuje się do powrotu do Hiszpanii. Magazyn Semana wypuścił z tej okazji specjalny reportaż. Przedstawiamy wszystkie wypowiedzi legendy Realu Madryt, jakie w nim zamieszczono.
Fot. Getty Images
– Rozłąka z żoną [jak podkreśla magazyn, ostatni raz widziano ich razem w lutym]? Przy sytuacji, jaką mieliśmy, w ostatnich tygodniach nie przebywałem za wiele z Sarą [Carbonero], a to tworzy spekulacje. Przy tej pandemii Sara chciała być bliżej mamy i siostry, bo są ze sobą bardzo związane. Dlatego pojechała do rodzinnego domu. Ja nie mogłem tam być.
– Brak obecności na pogrzebie dziadka Sary? Nie mogłem przyjechać. Wiedzieliśmy, że jest z nim źle, a od śmierci babci jego stan tylko się pogarszał. Dlatego zdecydowaliśmy, żeby Sara i chłopcy pojechali tam i byli z nim. Ja nie mogłem przyjechać na pogrzeb, bo miałem finał Pucharu Portugalii i do wejścia na stadion potrzebowałem poddania się testowi na koronawirusa w określonym momencie. Do tego to był mój ostatni mecz z drużyną, ostatni mecz w karierze... Musiałem tam być. Po tamtym spotkaniu przestałem znaczyć cokolwiek w piłce. Nie ma dla mnie znaczenia, jeśli ktoś tego nie rozumie. Prawda jest też jednak taka, że jeździłem od miejsca do miejsca i pewnie nie byłem wystarczająco dużo u boku Sary.
– To był dla mnie bardzo trudny rok. Medycznie wróciłem do siebie po zawale, ale żaden lekarz nie chciał podpisać mi pozwolenia na powrót do gry.
– Rok temu wieczorem zjadłem kolację z przyjaciółmi, a następnego dnia rano doznałem zawału i to wszystko zmieniło. Do tego lekarz szybko zadziałał, bo inaczej nie byłoby mnie tutaj. Przez to naprawdę przestałem przejmować się głupotami. Od tamtego momentu całkowicie przestawiłem swoją głowę. Taki cios sprawia, że stajesz mocno na ziemi i szybko przestajesz pajacować. Wcześniej byłem pełny urazy. „Zapłacisz, jeśli zrobisz coś przeciwko mnie”, mówiłem, ale teraz odsuwam to na bok i po prostu cieszę się tym, co mam. Rok temu nasze życie z Sarą zmieniło się i teraz cieszymy się po prostu tym, co przychodzi. Nie wiesz, co będzie jutro.
– Chciałbym móc zostać w Porto, ale to czas na nowy etap. Teraz muszę dokonać refleksji, ocenić, co mogę robić i zobaczyć, gdzie wyląduję. Prawda jest taka, że w Porto zatrzymał się dla mnie czas. Byłem tam bardzo szczęśliwy. Mój starszy syn [Martín ma 6 lat, a Lucas 4] mówi nawet perfekcyjnie po portugalsku. Porto to magiczne miasto, gdzie mamy wielu przyjaciół. Żyłem tam bez presji, miałem ogromny spokój, ale czas na nowy start. Odchodzę z piłki bez żadnego żalu. Wygrałem wszystko i nie chciałem ryzykować życiem.
– Więc co teraz? Ciągle nie wiemy, gdzie będziemy mieszkać. Wakacje spędzimy u rodziców Sary i moich. Jesteśmy osobami narażonymi na ryzyko [Sara Carbonero przeszła raka jajnika] i nie chcemy ryzykować. Nic nie jest zamknięte, ale wierzę, że mój nowy etap będzie w Realu Madryt. Na razie nie tworzymy jednak dalszych planów, żyjemy z dnia na dzień. Życie dało nam drugą szansę i na pewno ją wykorzystamy.
– Odejście z Realu było traumatyczne, ale to mój dom. Zerwaliśmy ze sobą w stylu zakończenia małżeństwa i powiedzieliśmy sobie wszystko w twarz. Padły złe stwierdzenia, słowa zostały wyciągnięte z kontekstu, ale czas płynie i wszystko się uspokaja. Z 2-3 lata temu miałem spokojniejszą rozmowę z Florentino i on mi powiedział: „Musisz być w Realu Madryt”. W sierpniu porozmawiamy dalej, bo Real to mój dom i moje życie. Niedawno Florentino zadzwonił z ofertą i gdy będę już w Madrycie, porozmawiamy.
– Kandydowanie na prezesa Federacji? Moja kandydatura była praktycznie zwycięska, ale zdecydowały czynniki polityczne. Walka była nierówna i zdecydowałem się wycofać.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze