Remis na zakończenie ligi

To był zdecydowanie najdziwniejszy mecz po restarcie rozgrywek. Real Madryt niby zrobił swoje, czyli dość szybko strzelił gola i zaczął grać bardzo pragmatycznie. Nie było to zbyt ładne i koniec końców nie było też skuteczne. Taka gra przy zerowej z perspektywy Królewskich stawce oznaczała ni mniej, ni więcej spore męczarnie. Nic dziwnego też, że po tak intensywnych dziesięciu meczach i sporych roszadach w składzie po tak długim czasie w poczynania zespołu wdarło się sporo rozkojarzenia i błędów.

To właśnie ich efektem były gole dla gospodarzy. Lucas Vázquez nie jest obrońcą, a tym bardziej nim nie jest, gdy nie ma odpowiedniego wsparcia drugiej linii. Jednak na pewno przy wyborze negatywnych postaci po stronie Królewskich nie wskazalibyśmy tylko jego. Real Madryt zagrał na dość mizernej intensywności i ostatecznie mógł ten mecz nawet przegrać.

Warto wyróżnić strzelców bramek i asystenta przy obu trafieniach, czyli Isco. Sporo wiatru robił też Brahim, który jednak w każdej akcji szukał indywidualnych rozwiązań, a niekoniecznie tych najlepszych. Wielu zawodników nie zapamiętamy z kolei zupełnie z niczego. Był to mecz po prostu do zapomnienia. Nie zapomną go za to zawodnicy dzisiejszego rywala, dla których brak zwycięstwa oznaczał dziś spadek do Segunda División. 

CD Leganés – Real Madryt 2:2 (1:1)
0:1 Ramos 9' (asysta: Isco)
1:1 Bryan Gil 45'+1 (asysta: J. Silva)
1:2 Asensio 52' (asysta: Isco)
2:2 Assalé 78' (asysta: J. Silva)

Leganés: Cuéllar; Rosales, Bustinza, Tarín (55' Assalé), Siovas, J. Silva; Aitor Ruibal (46' Guerrero), Amadou (77' Avilés) Recio (55' Roque Mesa), Bryan Gil; Manu Garrido (46' Óscar).
Real Madryt: Areola; Lucas Vázquez, Militão, Ramos (46' Nacho), Mendy; Valverde, Casemiro (61' Kroos), Isco; Asensio (61' Brahim), Benzema (62' Jović), Vinícius.