Advertisement
Menu

Przetrwaliśmy

W meczu 34. kolejki Primera División Real Madryt wygrał na wyjeździe z Athletikiem 1:0. Jedyną bramkę zdobył Sergio Ramos, który po raz kolejny bezbłędnie wykorzystał rzut karny.

Foto: Przetrwaliśmy
Fot. Getty Images

Są trzy punkty. To najważniejsza informacja. I tak naprawdę na tym można by zakończyć. Real Madryt nie zagrał tak złego spotkania jak z Espanyolem czy Getafe, jednak nie była to wygrana z przekonaniem. Z jednej strony Królewscy rzeczywiście zaprezentowali się lepiej niż ich rywal, jednak wynik, dość późno strzelony gol i nerwowa końcówka nie świadczą o nich najlepiej. 

Znów potrzebny był rzut karny, choć faul na Marcelo w polu karnym gospodarzy był ewidentny. Znów nie pomylił się Sergio Ramos, który po wznowieniu rozgrywek nie ma konkurencji w całej Primera División. Ale nie brakowało kontrowersji. Doszło bowiem do nadepnięcia Raúla Garcíi właśnie przez kapitana, ale wtedy gwizdek pana José Luisa Gonzáleza Gonzáleza milczał. Dlaczego, skoro kontakt był ewidentny? Prawdopodobnie arbitrzy zwrócili uwagę na to, że nie miało to absolutnie żadnego znaczenia w kontekście rozegrania tej akcji. Możemy jednak jedynie czekać na wypowiedzi ekspertów, którzy wezmą go w obronę i udokumentują to przepisami. 

Real Madryt stworzył sobie kilka naprawdę bardzo solidnych okazji do pokonania Unaia Simóna. Choć w pierwszej połowie groźnie atakowali Williams czy wspomniany Raúl García (który równie dobrze w pierwszej połowie mógł wylecieć z boiska), ale żadna z tych sytuacji nie była aż tak wybitna. Po stronie Los Blancos blisko wpisania się na listę strzelców był Rodrygo, który chybił po strzale głową czy Dani Carvajal, który w decydującym momencie niepotrzebnie zdecydował się na dogranie do Benzemy. 

W drugiej połowie jeszcze wyraźniej zarysowała się przewaga Królewskich. Okazje – poza rzutem karnym – zdarzały się, ale Zidane długo zwlekał ze zmianami. Ostatecznie to nie Lucas i Vinícius wprowadzeni tuż po golu, lecz Toni Kroos wprowadził największy spokój w poczynania ekipy Zidane'a. Ba, Niemiec dał świeżość i wypracował doskonałą okazję Benzemie. 

Ostatecznie nie można stwierdzić, że wygrana jest niezasłużona. Real Madryt był dziś lepszy i może mieć pretensje do siebie za to, że tak późno zmusił Simóna do kapitulacji. Ostatecznie zachował kolejne czyste konto i po raz kolejny na niewiele pozwolił rywalowi. Mistrzostwo jest coraz bliżej. No to co? Czekamy na Villarreal z Barceloną, a potem to, co zawsze. Jedziemy dalej.

Athletic Club – Real Madryt 0:1 (0:0)
0:1 Ramos 73' (rzut karny)

Athletic: Simón; Capa, Yeray (21' Núñez), Iñigo Martínez, Yuri; Muniain, Unai López (63' Vesga), Dani García, Córdoba (63' De Marcos); Williams (78' Sancet), Raúl García (78' Villalibre).

Real Madryt: Courtois; Carvajal, Militão, Ramos, Marcelo; Modrić, Casemiro, Valverde (85' Kroos); Rodrygo (74' Lucas Vázquez), Benzema (90'+3' Jović), Asensio (74' Vinícius).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!