Lider!
W meczu 30. kolejki Primera División Real Madryt wygrał na wyjeździe z Realem Sociedad 2:1. Bramki dla Królewskich zdobyli Sergio Ramos (z rzutu karnego) i Karim Benzema.
Fot. Getty Images
Uff! To słowo będzie nam jeszcze towarzyszyć przez jakiś czas, ale dziś znów długo mieliśmy pod górkę. Na Reale Arena gospodarze nie grali wielkiego meczu, ale na pewno takiego nie grał też Real Madryt. Na szczęście – właśnie z udziałem szczęścia – Królewscy pokonali imiennika (a właściwie: imienniczkę) na jego stadionie 2:1 po golach Sergio Ramosa i Karima Benzemy.
To jednak nie był mecz łatwy do oglądania. Nie było wysokiego pressingu i przekonania, że w końcu jakoś się uda i coś w defensywie rywala pęknie. Były pewne sytuacje (ślizgający się Valverde wyprowadzający kontrę 3 na 2 czy strzał Viníciusa na początku meczu), ale żadna nie dawała nic konkretnego.
Jedyną dobrą wiadomością po pierwszej połowie było zachowanie spokoju, gdy Real Sociedad był przy piłce. Gospodarze ani razu nie zagrozili bramce Courtois. Ekipa Zidane'a nie radziła sobie zbyt dobrze z pressingiem, ale nie oddawała też zbyt często piłki na swojej połowie. Pozytywnych wrażeń nie było więc wiele. Brakowało konkretów.
W drugiej połowie nie widzieliśmy Realu Madryt, który zamyka przeciwnika na własnej połowie i wyczekuje na odpalenie rakiet. Był za to Vinícius, którego przebojowość, szybkość, chęci dały Królewskim bardzo dużo. Na przykład rzut karny, którego na gola zamienił niezawodny w tej kwestii (i w wielu innych) Sergio Ramos. Faul Llorente nie był wyraźny, ale na jednej z powtórek widać, że obrońca przeszkodził Viniemu w oddaniu strzału. Polemizować będą więc prawdopodobnie tylko w Katalonii.
Szalony moment przyszedł w okolicach 69. minuty. Wtedy Real Sociedad po strzale z dystansu znalazł sposób na bramkarza Los Blancos, ale sędzia bardzo szybko anulował to trafienie z powodu pozycji spalonej jednego z zawodników, który mógł zasłaniać czy przeszkadzać Courtois w udanej interwencji. Kilkadziesiąt sekund później mieliśmy następną kontrowersję. Świetnie tym razem zachował się Valverde, dograł do Benzemy, a ten pokonał Remiro. Pojawiły się wątpliwości, czy Francuz nie przyjął piłki ręką, ale sędziowie uznali, że trafienie było legalne.
Baskowie nie poddali się i szukali chociaż kontaktowej bramki. Wreszcie ją znaleźli, a świetnie zachował się Mikel Merino i fantastycznym strzałem wpisał się na listę strzelców. Końcówka była nerwowa, ale Królewscy nie wypuścili trzech punktów z rąk.
Real Madryt dziś nikogo nie przekonał i nie ma wielu powodów, by za te 90 minut mocno chwalić ekipę Zidane'a. Na pewno jest też ogromny minus, czyli brak Sergio Ramosa, który w 60. minucie opuścił boisko z bólem kolana. Gra od tego momentu wyglądała dużo gorzej, ale najważniejsze będzie doprowadzenie kapitana do pełni zdrowia. Nawet dziś widzieliśmy, że go potrzebujemy. Najważniejsza wiadomość na dziś jest jednak inna:
MAMY LIDERA!
Real Sociedad – Real Madryt 1:2 (0:0)
0:1 Ramos 50' (rzut karny)
0:2 Benzema 70' (asysta: Valverde)
1:2 Merino 83' (asysta: R. López)
Real Sociedad: Remiro; Gorosabel (60' Elustondo), Llorente, Le Normand, Monreal; Zubeldia (81' Zubimendi), Merino, Ødegaard (79' R. López); Portu, Isak (80' Willian José), Oyarzabal (60' Januzaj).
Real Madryt: Courtois; Carvajal, Varane, Ramos (60' Militão), Marcelo (89' Mendy); Valverde (89' Modrić), Casemiro, Kroos; James (78' Asensio); Benzema (78' Mariano), Vinícius.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze