Prosinečki: Nigdy nie żałowałem transferu do Realu Madryt
Wraz z powrotem ligowej codzienności na hiszpańskie boiska Robert Prosinečki udzielił wywiadu dziennikowi AS, w którym przeanalizował swoją karierę na Półwyspie Iberyjskim. Były chorwacki pomocnik w Hiszpanii spędził w sumie sześć sezonów, w ciągu których miał okazję grać dla takich klubów jak Real Madryt, Real Oviedo, Barcelona i Sevilla. Od 2006 roku próbuje swoich sił w roli trenera – teraz po siedmiu latach wraca do tureckiego Kayserisporu.
Fot. Getty Images
Po siedmiu latach wrócił pan do Turcji w roli trenera...
Tak, ponownie skontaktowali się ze mną z Kayserisporu. Przechodziłem tam osiem lat temu i wówczas pomogłem drużynie w uniknięciu spadku do niższej ligi. Teraz od soboty wraz ze wznowieniem rozgrywek postaramy się powtórzyć tamten wyczyn na przestrzeni ośmiu kolejek, które zostały do zakończenia ligi. Jesteśmy na ostatnim miejscu w tabeli, ale ze stratą tylko trzech punktów do bezpiecznego miejsca. Osiem lat temu tych punktów było dziesięć.
Przejdźmy do pańskiej kariery w roli piłkarza. Po raz pierwszy dał się pan poznać szerszej publice wygrywając z Jugosławią Mistrzostwa Świata U-20 w 1987 roku. Później przyszła pora na triumf w Pucharze Europy z Crveną Zvezdą w 1991 roku. Co było sekretem tamtej drużyny?
Tamta drużyna tworzyła i doskonaliła się przez cztery lata. Tamta liga jugosłowiańska była naprawdę bardzo silna, ponieważ w tamtym czasie żaden jugosłowiański piłkarz nie mógł przenieść się do innego kraju przed ukończeniem 25. roku życia. Ponadto w lidze nie było również zagranicznych zawodników. To wszystko pomogło nam w tym, aby ta generacja zaszła tak daleko. I efektem tego nie było tylko zdobycie Pucharu Europy, ale przede wszystkim to, że wielu z tamtych zawodników odnosiło sukcesy w największych klubach Europy.
Po triumfie w Pucharze Europy przeniósł się pan do Realu Madryt. Co się stało, że ostatecznie nie mógł pan tam odnieść sukcesu? Ten etap traktuje pan jako zawód?
Jako zawód nie. Co więcej mogłem zrobić? Fakt jest taki, że miałem wielkiego pecha z kontuzjami. Gdy już wracałem do zdrowia i łapałem odpowiednią formę, to znów doznawałem urazu... Później przeniosłem się do Oviedo i tam rozegrałem sezon na naprawdę wysokim poziomie. Myślę, że moja postawa była również dobra w Barçy i później w Sevilli.
Mówi się, że przed transferem do Realu Madryt bardzo często grywał pan na mocnych środkach przeciwbólowych. I to miało mieć wpływ na późniejsze kontuzje. To prawda?
Nie. W tamtym czasie nie miałem praktycznie żadnych kontuzji.
W wieku 21 lat Real Madryt zapłacił za pana miliard hiszpańskich peset [około 6 milionów euro – przyp. red.] i jednocześnie stał się pan najlepiej zarabiającym piłkarzem w tamtym zespole Królewskich. Ciężko było udźwignąć tę presję?
Możliwe. Ale ja już wcześniej grałem w wielkim klubie, jakim w tamtych latach była Crvena Zvezda. Pełne trybuny, mecze Pucharu Europy, bardzo silna liga jugosłowiańska... Moje początki w Realu Madryt były niezłe, ale później wraz z kontuzjami pojawiła się dodatkowa presja, w prasie zaczęto mówić, że jestem ze szkła. To wszystko miało na mnie wpływ. Byłem młody. Myślę, że gdybym mógł jeszcze raz tego wszystkiego doświadczyć, to byłoby inaczej.
Czy kiedykolwiek żałował pan transferu do Realu Madryt?
Nigdy. Zawsze będę dumny z tego, że miałem okazję grać dla trzech ogromnych klubów – Crvena Zvezda, Real Madryt i Barça.
Podczas pańskiej kariery w Hiszpanii niezwykle ważną osobą był dla pana Radomir Antić. Pracowaliście razem w Realu Madryt, w Realu Oviedo, a później było blisko kolejnego spotkania w Atlético Madryt. Dlaczego wówczas wybrał pan Barçę?
To prawda, że mieliśmy przyjacielskie relacje. Bardzo mi pomógł w Realu Oviedo, jednak w tamtym czasie Johan Cruyff chciał mnie w swojej Barcelonie. Uznałem wówczas, że możliwość reprezentowania barw dwóch najlepszych klubów na świecie byłaby czymś szczególnym. Z całym szacunkiem do Atlético.
Z którym trenerem w Hiszpanii miał pan najbardziej skomplikowane relacje?
Nie jestem problematycznym człowiekiem i nigdy nie miałem problemów z żadnym trenerem. Oczywiście będąc piłkarzem zawsze czułem się szczęśliwszy, gdy mogłem grać, a nie siedzieć na ławce. Teraz jako trener również to dostrzegam – bardziej zadowoleni są ci piłkarze, którzy grają regularnie. Ale to ostatecznie trener musi podejmować decyzje.
A z którym prezesem rozumiał się pan najlepiej?
Bez wątpienia z Ramónem Mendozą. Zrobił wszystko, abym mógł zagrać w prawdopodobnie najlepszym klubie na świecie. Bardzo mnie wspierał. Świetne relacje miałem również z prezesem Realu Oviedo, Eugenio Prieto.
A kibice którego hiszpańskiego klubu wzbudzają w panu najmilsze wspomnienia?
Wszystkich, ale nie da się ukryć, że kibice Sevilli są jedyni w swoim rodzaju. I to wszystko mimo faktu, że grałem tam w sezonie, po którym spadliśmy do drugiej ligi...
Gdyby mógł pan cofnąć czas, to co zmieniłby pan w swojej piłkarskiej karierze?
Nie wiem, zapewne poprawiłbym kilka rzeczy. Ogólnie rzecz biorąc jestem zadowolony z mojej piłkarskiej kariery – grałem w trzech wielkich klubach, reprezentowałem barwy Jugosławii, a później Chorwacji. Mam dwie córki i rodzinę, którą kocham. A teraz kontynuuję nowy etap w roli trenera, który zaczął się w 2006 roku.
Grał pan i w Realu Madryt, i w Barcelonie. Kto jest pańskim zdaniem faworytem do zdobycia mistrzostwa Hiszpanii?
Barça ma tę przewagę, że jest liderem i ma o dwa punkty więcej od Realu Madryt. Myślę też, że ogólnie ma lepszy zespół. Ale zobaczymy, w jakiej formie wszyscy wrócą po ostatniej przerwie.
A faworyt w Lidze Mistrzów?
Atlético dokonało czegoś wielkiego eliminując Liverpool, który gra świetny futbol. Nie wiadomo, jak będzie wyglądała postawa PSG, dla którego liga już się zakończyła. Zobaczymy też, jak potoczą się rewanże Realu Madryt, Barcelony i Juventusu. Myślę, że wątpliwości nie ma co do Bayernu, który ma bardzo dużą zaliczkę w dwumeczu z Chelsea... Ciężko już teraz coś prognozować.
Czy zobaczymy kiedyś trenera Prosinečkiego w Hiszpanii?
Nie wiem. Na razie jestem zadowolony w Turcji, ale oczywiście, że chciałbym kiedyś spróbować swoich sił w Hiszpanii. Uwielbiam ten kraj i tę ligę. Mam tutaj wielu przyjaciół.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze