Takefusa Kubo – co dalej?
Korzystając z obecnej, wymuszonej przerwy w futbolu spojrzymy z nieco bliższej perspektywy na postępy zawodników związanych z Realem Madryt, o których co tydzień mogliście przeczytać w ramach serii „Jak grali wypożyczeni i sprzedani”. Zachęcamy was do dyskusji na temat tego, co z poszczególnymi zawodnikami powinni zrobić po sezonie Królewscy. Dzisiejsza część dotyczy Takefusy Kubo.
Fot. Getty Images
Rok temu Real Madryt dość niespodziewanie ogłosił transfer Takefusy Kubo, który sporą część swojego życia spędził w Barcelonie. 18-letni Japończyk od samego początku pokazywał, że jest ogromnym talentem. Poleciał z pierwszą drużyną na pretemporadę do USA, gdzie zarówno jego nowi koledzy, jak i sztab szkoleniowy wypowiadali się o nim niezwykle ciepło. Natomiast gdy wchodził na boisko, pozostawiał po sobie bardzo dobre wrażenie i byli nawet tacy kibice Królewskich, którzy chcieli jego pozostania w pierwszym zespole. Było to jednak niezwykle trudne, a że sam zainteresowany nie chciał spędzić roku w rezerwach, zdecydował się na wypożyczenie. Początkowo sporo mówiło się o Realu Valladolid, ale ostatecznie stanęło na beniaminku Primera División, czyli Mallorce.
Kubo początkowo miał problemy z przebiciem się do składu. Albo w ogóle nie pojawiał się na murawie, albo dostawał kilka ostatnich minut, wchodząc z ławki. Za każdym razem było jednak widać, że umiejętnościami technicznymi i wizją gry raczej przewyższa swoich nowych kolegów. Pierwszy występ w pierwszym składzie przyszedł przeciwko Getafe, gdzie, choć Mallorca przegrała, to Japończyk zostawił po sobie bardzo dobre wrażenie i zanotował asystę. Musiał przekonać do siebie Vicente Moreno, bo w następnych dwóch kolejkach rozegrał po 90 minut. Take Kubo generalnie błyszczał umiejętnościami indywidualnymi, ale nie mógł przekuć tego na liczby, aż przyszedł mecz z Villarrealem. Mallorca wygrała 3:1, a młody pomocnik strzelił pięknego gola i zanotował asystę.
Od tamtego momentu Kubo raczej nie oddawał miejsca w składzie, choć na przełomie lat 2019 i 2020 Moreno zdecydował się na zmianę ustawienia, w wyniku której wypożyczony z Realu Madryt zawodnik nieco ucierpiał, ale po dwóch tygodniach wrócił do pierwszego składu. Do momentu przerwania sezonu w 25 meczach strzelił trzy gole i zanotował trzy asysty, rozgrywając w sumie 1521 minut (56,3% możliwych do rozegrania). Warto jednak wziąć pod uwagę, że Kubo ma dopiero 18 lat i był to jego pierwszy sezon na poziomie Primera División, a do tego w nowym miejscu. Mallorca też jest drużyną, która raczej nie błyszczała w ofensywie, więc trudno oczekiwać tu dużo lepszych liczb od młodego pomocnika.
Na pewno u Kubo, poza niewątpliwą techniką i przeglądem pola, może imponować zaangażowanie. W każdym meczu, w którym grał, walczył o każdą kępkę trawy. Gdy tracił piłkę, był pierwszym, który pędził, by ją odebrać, co nie jest przecież regułą u ofensywnych zawodników. Z pewnością zrobił również duże wrażenie swoją dojrzałością, bo widać było, że koledzy go szanują i szukają na boisku, co w tak młodym wieku może być zaskakujące.
Kubo potrafił wziąć na siebie odpowiedzialność za grę drużyny, jak chociażby w meczu z Betisem, gdzie był jednym z architektów remontady, która pozwoliła ostatecznie Mallorce wywieźć punkt z Benito Villamarín. Młody Japończyk jest również bardzo wszechstronnym zawodnikiem, mogącym grać na obu skrzydłach, jak i za plecami napastnika, a kilkukrotnie zdarzyło mu się nawet zagrać bardziej w środku pola. Realowi Madryt z pewnością trafił się prawdziwy diament.
Wydaje się również, że następna decyzja w kontekście Kubo będzie jedną z łatwiejszych w naszej serii. Ten sezon na pewno posłużył Japończykowi, by rozwinąć skrzydła i udowodnił on, że ma umiejętności i potencjał, by grać na zdecydowanie wyższym poziomie. Wciąż jednak jest zaledwie 19-latkiem, któremu przydałoby się dużo więcej doświadczenia przed założeniem białej koszulki. Real Madryt powinien więc poszukać mu kolejnego wypożyczenia w zespole z wyższej półki. Bardzo ciekawe są doniesienia o chęci „wymiany” Kubo na Martina Ødegaarda, który miałby wrócić na Santiago Bernabéu.
Jaki jest więc werdykt? Z chęcią widzielibyśmy Norwega z powrotem w białej koszulce, a i Japończyk zyskałby na czasie spędzonym w Kraju Basków. Na pierwszy rzut oka ta operacja wydaje się korzystną dla każdej strony. Mamy więc nadzieję, że następny rok pozwoli Kubo ponownie wejść na wyższy poziom, być może w Realu Sociedad, być może nie. Z pewnością taki krok dałby mu kolejną szansę na piłkarski rozwój i w efekcie, w dalszej perspektywie, na powrót do Realu Madryt.
Seria „Co dalej?”:
Następna część: Borja Mayoral
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze