Po 11-godzinnej debacie Kongres przedłużył stan alarmowy w Hiszpanii
Hiszpanie będą musieli pozostać w domach przynajmniej do 26 kwietnia. Kongres Deputowanych zatwierdził dzisiaj pomysł premiera o wydłużeniu stanu alarmowego o kolejne dwa tygodnie.
Premier Hiszpanii, Pedro Sánchez. (fot. Getty Images)
W ostatnią sobotę Pedro Sánchez oznajmił wspólnotom autonomicznym oraz parlamentarzystom, że zamierza przedłużyć stan alarmowy o kolejne dwa tygodnie. Premier zdecydował, że jest jeszcze zbyt wcześnie, aby znieść dotychczasowe obostrzenia i mieszkańcy kraju powinni pozostać w domach jeszcze przynajmniej do 26 kwietnia. W tej sprawie należało jednak wystosować prośbę do Kongresu Deputowanych, by ten mógł przegłosować pomysł rządu.
Izba zebrała się dopiero dzisiaj rano i po trwającej 11 godzin debacie przystąpiła do głosowania. Stan alarmowy udało się przedłużyć, choć tym razem pomysł poparty został przez 270 z 350 głosujących. Poprzedni stan alarmowy został zaś przedłużony z poparciem 322 osób. Tym razem rząd spotkał się z bardzo ostrą krytyką swoich działań. Premier zapowiedział, że w ciągu kilku najbliższych dni najprawdopodobniej zwróci się ponownie do Kongresu Deputowanych, by poprosić o jeszcze jedno przedłużenie stanu alarmowego, co spotkało się z jeszcze większym oburzeniem w szeregach prawicowej opozycji.
Pedro Sánchez już rano wygłosił mowę, w której podkreślił, że krzywa zachorowań w końcu zaczęła się załamywać, a wszystko to za sprawą skutecznych działań rządu. Premier przyznał, że w końcu dostrzega też światełko na końcu długiego tunelu i zdaje sobie sprawę z poświęceń wszystkich ludzi, ale priorytetem jest to, by nie tracić czujności. Rząd tym razem nie ogłosił żadnych ograniczeń, a podtrzymał te, które były stosowane dotychczas. Hiszpanie mogą więc wychodzić z domów tylko w pilnych sprawach, by udać się do sklepu lub apteki, a do pracy chodzić mają jedynie te osoby, które wykonują zadania niezbędne do dalszego funkcjonowania państwa.
Przed 26 kwietnia do treningów nie wrócą też na pewno zawodnicy Realu Madryt, choć w ostatnich tygodniach hiszpańskie media zastanawiały się, czy kluby nie zdecydują się na przeprowadzanie sesji, w których piłkarze mogliby ćwiczyć tylko w parach, jak robią to ekipy w Bundeslidze. Valdebebas, gdzie na co dzień pracowało 700 osób, nadal będzie jednak zamknięte.
Dziś po południu Hiszpańskie Ministerstwo Zdrowia opublikowało kolejny szczegółowy raport na temat aktualnej sytuacji. Na ten moment zarażonych koronawirusem jest w kraju 152 446 osób, co oznacza wzrost o ponad pięć tysięcy względem ostatniej doby. Z powodu COVID-19 zmarło natomiast 15 238 osób. Najgorzej wciąż jest w Madrycie, gdzie koronawirusem zarażonych jest 43 877 mieszkańców, a 5800 z nich zmarło. Liczba zakażonych wzrosła również w Katalonii, gdzie jest ich już 31 043, a 3148 nie żyje. W całej Hiszpanii wyzdrowiało do tej pory 52 165 osób. Rząd przestał natomiast podawać szczegółowe informacje na temat chorych przebywających na oddziałach intensywnej terapii.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze