Advertisement
Menu
/ Universo Valdano

Casemiro: Po Dortmundzie wszyscy zaczęli traktować mnie jak mężczyznę

Casemiro w końcówce 2019 roku udzielił wywiadu Jorge Valdano w jego programie w telewizji Movistar+. Przedstawiamy drugą część pełnego tłumaczenia tej rozmowy.

Foto: Casemiro: Po Dortmundzie wszyscy zaczęli traktować mnie jak mężczyznę
20 kwietnia 2013 roku: debiut Casemiro w pierwszym zespole Realu Madryt. (fot. Getty Images)

Pierwszą część tłumaczenia można znaleźć tutaj.

Przyszedł Real Madryt i podjąłeś ryzykowną decyzję, by pojechać do Europy i zacząć wszystko od nowa.
W São Paulo grałem z Rivaldo, Luisem Fabiano czy Cléberem Santaną. Oni byli sporo starsi i grali w Europie. Dużo mówili o tym, że jeśli pojadę do Europy, to mam europejski profil. Nie za bardzo to rozumiałem. Jaki niby mam profil? Europejski?

„Ja chcę zatriumfować w Brazylii!”. [śmiech]
Ja chcę grać! Nie ma znaczenia gdzie, ale chcę grać. Oni jednak powtarzali, że jeśli wyjadę, to odniosę sukces. Za bardzo tego nie rozumiałem. Gdy wylądowałem w Castilli, zobaczyłem inny futbol. Zobaczyłem strukturę i wielkość Realu Madryt. To Castilla, ale to coś wielkiego. Po występie u Mourinho, który dał mi szansę gry w pierwszej drużynie, ludzie komentowali, że ten gracz ma poziom na pierwszą drużynę. Mówiono, że Casemiro może dojść do pierwszego zespołu.

Castilla była dla ciebie ważna?
Bardzo ważna. Nie żałuję, a wręcz dziękuję za szansę na przyjście do Castilli. Jasne, wszyscy chcą podpisać kontrakt z pierwszą ekipą Realu Madryt, ale uważam, że tamta decyzja była najlepsza. Nie przychodziłem z ciężarem bycia gwiazdy. To dotyczy chłopaków, którzy przychodzą teraz. Ich traktuje się jako gwiazdy od samego początku. Ja poznałem też wartości klubu, podstawy klubu, grę na Alfredo Di Stéfano, pracę w Valdebebas, działanie szkółki, długie podróże autokarowe. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Doceniłem to wszystko. Dlatego to była bardzo dobra decyzja, bo poznałem wartości klubu. Gdy zawsze o nich mówię, to chodzi mi właśnie przede wszystkim o to: o poznanie ludzi z klubu. Grałem w Castilli i widziałem, że to bardzo kochany klub. Ludzie wspierali drużynę, a graliśmy w Segundzie. To trudne rozgrywki. Mieliśmy wielką ekipę...

Wymień kilku graczy, by ludzie wiedzieli, z kim grałeś.
Czeryszew, Morata, Jesé, Lucas Vázquez, Mosquera, Juanfran... Nacho też grał z nami. To był wielki skład, ale gdy przychodziłem, byliśmy w strefie spadkowej. Przeszedłem pod koniec stycznia. Dokładnie przyleciałem do Madrytu 5 lutego, doskonale to pamiętam. Było niesamowicie zimno. Była taka pogoda, a drużyna była w strefie spadkowej. Jasno jednak wiedziałem, że zatriumfuję w Realu Madryt. Zawsze w to wierzyłem. Zawsze przypominałem sobie, że oglądałem Los Galácticos Realu Madryt. W tamtych czasach nie mogłem oglądać tak wielu meczów, ale na ulicach widziałem koszulki Carlosa, Ronaldo, Zidane'a, Beckhama, Raúla... Pytałem siebie czy ci zawodnicy w ogóle są prawdziwi. Los Galácticos byli bogami dla młodych chłopaków. Chciałem tu zatriumfować także ze względu na nich.

Szybko dostosowałeś się do typu gry? Do tej innej szybkości?
Szybkość była inna [kiwa głową]. Przyjechałem z żoną i pamiętam, że w pierwszym tygodniu praktycznie nie dotknąłem piłki na treningach. Powiedziałem jej, że to jest niemożliwe, że nie będę tu grać, że wszyscy są tu bardzo szybcy.

Szybko chodziła piłka czy biegali zawodnicy?
Piłka i zawodnicy [śmiech]. Do tego przygotowana do tego murawa.

Odczucia nie były dobre.
Pfff... Do tego ja byłem po wakacjach. W Brazylii gra się latem i wtedy zimą miałem wolne. Tutaj oni byli w środku rywalizacji. Pamiętam, że powiedziałem żonie, że nie dam rady. „Kochanie, nie dam rady, tu jest za szybko, nie kontroluję piłki, zabierają mi ją jak dzieciakowi”. Żona zawsze mnie wspierała: „Ale spokojnie, ciągle masz jeszcze za dużą wagę, musisz ją zrzucić, musisz złapać formę. Nic się nie dzieje”. Zagrałem w pierwszym meczu, w drugim meczu i w tym trzecim już zacząłem robić swoje rzeczy i grać lepiej. Lepiej kontrolowałem grę i wszystkie takie rzeczy. Trenerem był Toril, który bardzo mi pomógł. Stwierdziłem, że na końcu nie jest tak trudno [śmiech]. W piątym czy szóstym meczu było widać już różnicę, bo grałem długo w pierwszym zespole w Brazylii. Miałem inne doświadczenie. Byłem młody, miałem 21 lat, ale miałem doświadczenie starszego zawodnika, który grał już na profesjonalnym poziomie i występował w rozgrywkach międzynarodowych. Nie popełniałem już tyle błędów, nie traciłem tyle piłek.

A drużyna uciekła ze strefy spadkowej.
Zaczęła wygrywać. Przyszedłem i zaczęliśmy wygrywać [śmiech]. Gdy zacząłem kontrolować te rzeczy, różnicę zrobiło podejmowanie decyzji. Gdy grałeś w pierwszej ekipie São Paulo, podejmujesz lepsze decyzje niż zawodnik ze szkółki czy młody gracz Castilli. Myślę, że to była różnica: podejmowanie określonych decyzji w określonych momentach.

A co z szybkością? Po zrzuceniu wagi od razu sobie z tym poradziłeś?
Tak. Myślę, że po dwóch meczach byłem już spokojny w tym względzie. Gdy więc grałem już na ich szybkości i podejmowałem swoje decyzje, pokazywałem, jakim mogę być zawodnikiem. Po 5-6 meczach wszystko przychodziło mi już naturalnie, a zespół wygrywał. Pamiętam, że zajęliśmy 7. czy 8. miejsce. Ostatecznie to był bardzo dobry sezon.

Przyszedł też ten skok. Zacząłeś tykać nieba Realu Madryt.
Przyszedłem tu w lutym i miałem 3-4 miesiące na pokazanie, kim jestem.

Przypomnijmy, że najpierw wypożyczony cię za około 250 tysięcy euro. I była opcja wykupu na 5,5 miliona euro...
Aż 5 milionów euro! Musiałem to sobie wywalczyć. Gdy zagrałem w pierwszej ekipie, a zadebiutowałem u Mourinho przeciwko Betisowi na Bernabéu, to wróciłem do Segundy i zostawał gdzieś miesiąc, gdy odwiedził mnie prezes: „Słuchaj, Case, zostajesz z nami. Nie wiemy, kto będzie trenerem w kolejnym sezonie, ale w następnym sezonie grasz w pierwszej ekipie”. Rozpłakałem się, oczywiście rozmawiałem z żoną, byłem najszczęśliwszy [śmiech].

To jednak ta ostateczna zmiana w życiu. W twoim przypadku także z powodu życia w tej niepewności.
Oczywiście, to była absolutna zmiana. Wtedy dodatkowo spadł mi ten ciężar i zacząłem grać jeszcze lepiej. Świetnie skończyliśmy naszą ligę. Pamiętam, że przyszedł Ancelotti i zaczęliśmy przygotowania. Powiedziałem sobie, że jeśli chcę zostać w tej ekipie, to muszę przygotować się na lato, by trener mnie docenił. Pamiętam, że w czasie tamtych przygotowań grałem świetnie, strzelałem gole...

Musiałeś odbyć okres przygotowawczy przed okresem przygotowawczym [śmiech].
Mocno było widać, że jestem przed resztą. Ancelotti stwierdził jednak, że mam jakość i mogę z nimi zostać. To był sezon, w którym naprawdę wiele się nauczyłem.

Pracowałeś z takim pomocnikiem jak Xabi Alonso, ale miałeś też trenera, który był wielkim pomocnikiem.
Tak, tak. On też dużo mówił o taktyce. Dużo się od niego nauczyłem. Chciałem jednak więcej. W dniach wolnych przyjeżdżałem trenować. Pracowałem nawet wtedy, gdy nie miałem tego robić. Drugim trenerem był Zizou. Dzwoniłem do niego w wolnych dniach, żeby przyjechał ze mną potrenować. On przyjeżdżał i jeszcze robił to z radością. Przyszedł w końcu dzień Dortmundu. Myślę, że wtedy zaczęło być widać, że mogę być Casemiro, jakim jestem dzisiaj.

Tamtego dnia?
Właśnie wtedy. Zagrałem 20 minut i gdy skończyło się spotkanie, to ludzie, nawet moi koledzy... Bo wcześniej byłem dla nich chłopaczkiem ze szkółki i takie tam... Wszyscy po tamtym dniu zaczęli traktować mnie jak mężczyznę. Sam stwierdziłem, że to może być to.

To był rok waszej Ligi Mistrzów. Widzimy, że wystawiłeś za sobą wszystkie swoje trofea [śmiech].
[śmiech] Kilka!

Wygrałeś Ligę Mistrzów, ale chciałeś czegoś więcej. Chciałeś grać.
Chciałem grać. Miałem opcję grania w Sevilli, Interu i Porto. Było jeszcze kilka innych zapytań. Zadzwonił do mnie osobiście trener Lopetegui. Przekonał mnie w 2 minuty.

Obiecał ci pierwszy skład?
No jasne [śmiech]. Nie chodziło tylko o to, a także o sposób rozumienia futbolu, sposób rozmawiania o piłce... Sposób, w jaki ze mną rozmawiał...

To był ten schodek, który musiałeś pokonać, by ostatecznie móc poczuć się podstawowym zawodnikiem Realu Madryt. Potrzebowałeś jakiegoś pośrednika. Jak zareagował Ancelotti? Nie chciał cię zatrzymać?
On powiedział, żebym został i dalej się uczył, ale ja chciałem roli na boisku. Chciałem grać. Jeśli miałem być w Realu Madryt, to po to, aby grać, a nie siedzieć na ławce i tylko się uczyć z boku. Chciałem pierwszoplanowej roli. Ogólnie nie lubię stać w pierwszym szeregu, ale chciałem grać i czuć się ważnym zawodnikiem dla drużyny.

Jasno musiałeś widzieć, że to osiąga się rywalizacją, a nie samym treningiem.
Bez żadnej wątpliwości. Trening pozwala ci się czegoś nauczyć, ale musisz rywalizować. Musisz podwyższać sobie poprzeczkę. Zawsze powinieneś rywalizować na wysokim poziomie. Szansa w Porto była czymś najlepszym z możliwych opcji. Myślę, że to była najlepsza decyzja, jaką podjąłem w życiu. To była jedna z tych wielu kluczowych decyzji. Dużo nauczyłem się z Lopeteguim. To był trener, który bardzo mi pomógł ze swoim sztabem.

Miałeś też tą ciągłość przez cały sezon.
Tak. Tam grałem wszystko. Notowałem dobre mecze, pokazywałem dobrą grę, rozumiałem grę. A Lopetegui to wielki trener, który bardzo mi pomógł. Gdy wróciłem, miałem ze sobą doświadczenie gry w wielkim europejskim klubie. Rozegrałem wszystkie mecze w Lidze Mistrzów, grałem w ważnej lidze...

Wróciłeś i byłeś już innym Casemiro.
Tak, byłem inny. Miałem inne doświadczenie, inną powagę i wróciłem do ekipy Beníteza. To był kolejny wielki trener.

Stoi tu wiele pucharów, ale przeszedłeś też przez wiele kryzysów. Gdyby wręczano trofea za kryzysy, potrzebna byłaby druga taka półka.
Tak [śmiech]. Powoli jednak dochodzimy do dobrej części, gdy wszystko wygrywamy [śmiech].

Trenerzy się zmieniali, ale ty zostałeś w drużynie.
Benítez to kolejny z trenerów, od którego wiele się nauczyłem. Ma swoje zasługi i metody. On wie, jak chce grać i co chce widzieć na boisku. Wie, jakiej chce drużyny. Okoliczności w futbolu oczywiście są takie, że gdy nie wygrywasz, to musisz dokonać zmian. To coś normalnego, ale to wielki trener. Jestem mu wdzięczny za całą naukę. W styczniu przyszedł jednak Zizou [uśmiech].

*koniec części 2/3*

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!