Letnie puzzle w środku pola

Real Madryt musi zastanawiać się już, jak w najbliższym sezonie będzie wyglądał środek pola w drużynie. Do klubu trafi co najmniej jeden pomocnik i albo będzie to Martin Ødegaard, albo Królewscy zdecydują się na transfer kogoś nowego. Na dziś możliwości jest bardzo wiele i niczego nie można brać za pewnik, tym bardziej że tak wiele będzie również zależało od decyzji, jaką ostatecznie podejmie Luka Modrić.

Gdy mówimy o transferach, pierwszy na horyzoncie pojawia się Donny van de Beek. MARCA i holenderskie media zapewniają, że już kilka miesięcy temu zawarto umowę między piłkarzem a oboma klubami. Gracz Ajaxu miałby trafić w czerwcu do Madrytu za 55 milionów euro. Sam zawodnik nie zamierza jednak do końca sezonu wypowiadać się na ten temat i zapewnia, że niczego z nikim nie podpisywał.

W głowie Zidane'a transferowy priorytet pozostaje zaś ten sam. Chodzi oczywiście o Paula Pogbę. Yvan Le Mée, który jest agentem Mendy'ego i bardzo dobrze orientuje się w realiach francuskiego futbolu, mówił ostatnio, że jest przekonany, iż trener Realu Madryt nadal będzie naciskał na transfer pomocnika Manchesteru United. Latem włodarze Los Blancos nie zamierzali wydawać na niego 180 milionów euro, ale za kilka miesięcy kwota ta będzie już musiała być znacznie niższa, ponieważ umowa 26-latka wygasa w 2021 roku, a na dodatek ten wciąż nie gra z powodu kolejnej kontuzji.

Alternatywą dla Pogby jest zaś młodziutki Camavinga. MARCA twierdzi, że 17-latek jest kolejnym celem Królewskich, ponieważ wpisuje się w politykę transferową klubu. O urodzonym w Angolu piłkarzu zrobiło się też ostatnio głośno, ponieważ L’Équipe poinformowało, że Rennes zwolniło prezesa Oliviera Létanga, gdyż ten za plecami właścicieli miał rozmawiać z Realem Madryt na temat transferu pomocnika, czemu on sam stanowczo zaprzeczył.

Na końcu zostaje jeszcze Martin Ødegaard. Teoretycznie Norweg powinien spędzić jeszcze kolejny sezon w Realu Sociedad, ale od dłuższego czasu mówi się już głośno o tym, że pomocnik wróci do Madrytu najbliższego lata. Ostateczna decyzja ma mimo to należeć do niego samego. Nie ulega jednak wątpliwości, że Królewskich czeka układanie wielu puzzli i dokładne przemyślenie tego, jak ma wyglądać druga linia.