Valencia rozbita, Real Madryt w finale!
Real Madryt w półfinale Pucharu Króla nie pozostawił Valencii złudzeń. Podopieczni Pabla Laso wygrali wysoko, szybko przejmując kontrolę nad spotkaniem. Jutro Królewscy zagrają o tytuł z Unicają lub Andorrą.
Fot. własne
Real Madryt rozegrał znakomite spotkanie w półfinale Pucharu Króla i nie dał szans Valencii, która z kolei dzisiaj zaliczyła jeden z najsłabszych występów w sezonie. Rewelacyjnie zaprezentował się Facundo Campazzo. Otarł się o double-double (15 punktów, 9 asyst), ale dorzucił też do tego aż 7 przechwytów. Dla porównania cała Valencia miała tylko 4 przechwyty. Swoje dorzucili również Tavares (9 punktów, 10 zbiórek, 3 bloki) czy Randolph (16 punktów). Jutro Królewscy wystąpią w finale, gdzie powalczą o tytuł z Unicają lub Andorrą.
Mecz zaczął się od bardzo dobrej gry Realu Madryt. Widać było, że Królewscy wyszli na parkiet skoncentrowani i nie popełniali błędów. Byli w stanie przez ponad cztery minuty powstrzymywać Valencię przed trafieniem do kosza. Udało się wypracować przewagę 9:0. Później jednak role nieco się odwróciły i szybko wynik zmienił się na 9:7. Madrytczycy jednak otrząsnęli się po celnej „trójce” Randolpha. Po dziesięciu minutach znacznie bardziej zadowoleni mogli być gracze Realu Madryt, którzy prowadzili 18:11.
W drugiej kwarcie trwał popis Campazzo, który rewelacyjnie zabierał piłki Valencii, oraz Tavares. Zawodnik z Republiki Zielonego Przylądka nie miał sobie równych przy zbiórkach, a do tego zatrzymywał akcje rywali blokami. Królewscy często byli w stanie zbierać piłkę w ofensywie, ale zaczęło brakować skuteczności. Kilka rzutów za trzy punkty okazało się niecelnych. Gdyby chociaż część z nich wpadła do kosza, przewaga zrobiłaby się naprawdę duża. Tak czy inaczej, dalej solidnie prezentowała się obrona, na którą Valencia nie miała sposobu. W połowie spotkania Blancos prowadzili 34:20.
Po zmianie stron odmienił się też obraz gry. Królewscy zaczęli trafiać jeden rzut za drugim. Defensywa Valencii patrzyła tylko bezradnie na akcje Realu Madryt. Z drugiej strony w ataku rozkręcili się również rywale. Przewaga podopiecznych Pabla Laso się utrzymywała, ale mecz zrobił się znacznie bardziej efektowny dla kibiców. Wystarczy zauważyć, że Valencia w samej trzeciej kwarcie była w stanie zdobyć więcej punktów niż w całej pierwszej połowie. Mimo tego nie zdołała zbliżyć się do Realu Madryt, wręcz przeciwnie, różnica między oboma zespołami znacznie wzrosła i było 67:44.
Ostatnia kwarta była już pozbawiona emocji związanych z walką o awans do finału. Królewscy byli pewni zwycięstwa, więc ważne zaczęło być oszczędzanie sił przed walką o puchar. Mimo tego Blancos dalej uciekali Valencii. Nawet mając 27 punktów przewagi, Pablo Laso podczas przerwy zachowywał się identycznie jak wtedy, gdy wynik jest bardziej wyrównany. W końcu różnica sięgnęła granicy 30 punktów, ale Valencia była w stanie nieco ją zmniejszyć. Real Madryt awansował do finału i jutro powalczy o drugie trofeum w tym sezonie.
91 – Real Madryt (18+16+33+24): Randolph (16), Campazzo (15), Deck (7), Carroll (12), Tavares (9), Causeur (8), Rudy (0), Laprovíttola (0), Reyes (4), Llull (6), Thompkins (9), Taylor (5).
68 – Valencia Basket (11+9+24+24): Marinković (2), Ndour (4), Dubljević (7), Vives (8), Doornekamp (7), Colom (9), Abalde (12), Labeyrie (5), Tobey (11), Sam Emeterio (0), Sastre (3).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze