Zidane zachowuje spokój w sprawie Fede Valverde
Z Fede Valverde trzeba iść spokojnie i nie należy traktować go już dzisiaj jako jednego z tych magicznych piłkarzy. Tych praktycznie niezawodzących. Najjaśniej widzi to Zinédine Zidane. Sam Urugwjaczyk też ma swój rozum, co pokazał przepraszając publicznie za wejście w Álvaro Moratę. Pomocnik musi zachować cierpliwość, pokorę i próbować niezarazić się entuzjazmem, który go otoczył. Bo gdy latasz wysoko, możesz dotkliwie upaść.
Fot. Getty Images
„Ptaszek” (pseudonim piłkarza, w oryginale „El Pajarito”) podwyższa sobie poprzeczkę, a oczekiwania rosną. Niektórzy jednak nawet w samym Realu Madryt przypominają, jak szybko gwiazdą został Marco Asensio i jak prezentował się w poprzednim sezonie. Ryzykiem jest wyobrażanie sobie czy już uznawanie Valverde za nowego Paula Pogbę czy jedną z tych postaci, które nigdy nie mają złego dnia. Właśnie tego typu rady Zizou przekazuje wszystkim swoim młodym piłkarzom, by nie stracili głowy.
W klubie wszyscy świętują eksplozję Fede Valverde i dzisiaj nikt nie widzi sensu w wyczekiwaniu na okazję na zakup Pogby. Jedyny problem jest taki, że wciąż prosi o niego Zidane. Francuz chciałby pozyskać bardziej doświadczonego zawodnika do gry box to box. Od tej roli ma teraz jednak właśnie Fede, a najlepiej podsumowuje to akcja ze 115. minuty finału Superpucharu Hiszpanii. Urugwajczyk zdobył serca kibiców, zyskał uznanie kolegów i wprawił w zachwyt prezesa. Zidane, który codziennie ogląda go w Valdebebas, podchodzi do tego wszystkiego dużo spokojniej.
„Nie wiem, kto to Pogba”, rzucił Florentino Pérez dziennikarzowi po finale w Arabii Saudysjkiej. Prezes był w euforii i zabawił się ironią. Całkowicie normalna postawa. Po roku znowu wygrał tytuł po finale z rywalem z miasta w kraju, gdzie cieszy się uznaniem sportowym i biznesowym. Nawet ta atmosfera nie wytrąciła go z nastawienia na brak rozrzutności. To już nie ten prezes, który był gotowy swobodnie wydać na kogokolwiek ponad 100 milionów euro. Dzisiaj zrobiłby to tylko dla Kyliana Mbappé. Temat Pogby wydaje się już wręcz przestarzały. Niepotrzebny transfer, gdy w kadrze dokładnie w jego miejscu masz teraźniejszość i daleką przyszłość. Fede Valverde wszedł do drużyny i zostanie w niej na długo.
Tak wielkie są pozytywne odczucia prezesa wobec 21-latka, który ma osobowość i odwagę, by rzucić się na nogi Moraty i zapobiec sytuacji, która mogłaby doprowadzić do porażki drużyny. Wbrew wielu komentarzom, taką akcję wykonać może tylko ktoś, kto ma wrodzony talent. Chociaż ekscytacja wokół Fede Valverde może wydawać się wręcz bestialstwem, prezesowi służy za dowód, że w Realu Madryt coś się zmieniło. Że w kadrze są jeszcze piłkarze czujący głód.
Dlatego też nie ma debaty w sprawie Pogby. Przynajmniej dla Florentino i kibiców, wśród których nikt nie potrafi uargumentować wydania na Francuza 150 milionów euro. Prezes twierdzi z kolei, że jest to tak zwany transfer problematyczny, bo rozbija ekosystem zespołu. Pogba oczekuje pensji na poziomie 15 milionów euro, co jest trzykrotnością zarobków Valverde. Zazdrość, porównania czy wskazywanie palcem – to wszystko niewątpliwie pojawiłoby się w szatni, gdyby wszedł do niej Pogba i ta jego otoczka mistrza świata, jaką tworzy. Dzisiaj kompletnie nie pasuje on do polityki klubu, który stawia na młode i ekonomiczne transfery. Najnowszy przykład to Reinier, na którego bez problemu wydane zostanie 30 milionów euro.
Przy tym wszystkim do końca sezonu daleko, a wciąż coś do powiedzenia ma też Zidane. „Ciągle niczego nie wygraliśmy”, powtarza Francuz, który szybko zahamował euforię po triumfie w Arabii Saudyjskiej. Szkoleniowiec stąpa po ziemi, bo wie, że najtrudniejsze dopiero nadchodzi. W ciągu 1,5 miesiąca Real zagra kluczowe spotkania z Atlético, Barceloną czy City, a dojdą też potencjalne decydujące starcia w Pucharze Króla...
Na razie debatę o transferze Pogby zamroził klub na czele z Florentino i trzeba poczekać do końca sezonu, by zobaczyć czy Zidane ją rozgrzeje na nowo, a jeśli tak, to jakich użyje argumentów. Wszystko zależy jak zawsze w takich przypadkach od sukcesu/porażki drużyny, a w tej konkretnej sprawie także poziomu Fede Valverde. Na razie wydaje się, że przynajmniej można być spokojnym, że ten nie odleci po pochwałach i że pozostaje bardziej wiarygodny niż koledzy z podobnych roczników, którzy przychodzili do Realu z większą sławą.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze