Zahamowani
W ostatnim meczu w tym roku Real Madryt zremisował u siebie z Athletikiem 0:0. Królewscy mieli wiele dobrych sytuacji, ale pod bramką gości zachowywali się fatalnie. Ostatecznie nie potrafili znaleźć sposobu na pokonanie Unaia Simóna.
Fot. Getty Images
Chce się wręcz krzyczeć – PRZECIEŻ REAL BYŁ LEPSZY. No był. Lepiej podawał, lepiej przyjmował, lepsza technika, gramy w piłeczkę. I tak dalej. Ale to nie jest jest strzelectwo i tu lepszy nie musi wygrać. Może dlatego, że tu liczą się gole. Vinícius, Benzema, Kroos, Nacho, Jović… Każdy z nich miał świetne szanse na swoje gole, ale jakoś nic nie chciało wpaść.
Jakoś nic nie chciało wpaść… Brzmi to nie mniej frustrująco niż to, co widzieliśmy. Była przecież nie najgorsza gra, był sytuacje, było ich tworzenie… Ale dalej nie było goli.
Co poza skutecznością zawiodło? Można miec pretensje większe lub mniejsze do Rodrygo czy Mendy'ego, ale nawet przy tym nie można zapominać o tym, co działo się z przodu. Bo przecież przy tych sytuacjach nie możesz przegrać. Poprzeczka Kroosa, poprzeczka Nacho, słupek Jovicia, strzały Benzemy prosto w bramkarza, pinball Viníciusa w polu karnym Athleticu…
Nie dało się tego bezbramkowo zremisować.
Real Madryt – Athletic Bilbao 0:0
Real Madryt: Courtois; Carvajal, Militão (57' Nacho), Ramos, Mendy; Modrić, Valverde, Kroos; Rodrygo (62' Bale), Benzema, Vinícius (72' Jović).
Athletic: Unai Simón; Lekue, Yeray, Núñez, Iñigo Martínez, Yuri; Dani García, Vesga; Raúl García, Williams (86' Beñat), Kodro (73' Villalibre).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze