Dziesięć zwycięstw z rzędu w Eurolidze
W piętnastej kolejce Euroligi Real Madryt pewnie pokonał Baskonię, odnosząc w ten sposób dziesiąte zwycięstwo z rzędu. Ta imponująca passa rozpoczęła się, gdy Królewscy znajdowali się poza strefą play-off. Teraz umocnili się na podium i znów wywarli presję na Efesie i Barcelonie, które swoje mecze rozegrają jutro.
Fot. Getty Images
Dziesięć zwycięstw z rzędu w Eurolidze to osiągnięcie, jakie znajduje się w zasięgu niewielu drużyn. Realowi Madryt to się udało i przynajmniej do jutra pozostanie na drugim miejscu w tabeli. Dzisiaj Królewscy pokonali Baskonię i zrobili to w imponującym stylu. Podopieczni Pabla Laso już po raz drugi w tym sezonie wygrali w Vitorii. Wcześniej jednak sprawiło im to więcej problemów. Znakomity występ, podobnie zresztą jak przedwczoraj, zaliczył Mickey, dla którego podwójna kolejka Euroligi okazała się szansą do zabłyśnięcia.
Już pierwsze minuty meczu mogły wskazywać na to, że to Real Madryt będzie miał inicjatywę. Królewscy postawili w obronie zaporę, a zdobywanie punktów przychodziło im z łatwością. Prowadzili już 8:0, a gospodarze potrzebowali niemal czterech minut, by po raz pierwszy trafić do kosza. Jednak kiedy już im się udało, wtedy role się nieco odwróciły. Blancos się zablokowali, a Baskowie odrabiali straty. Oba zespoły zaliczyły przy okazji sporo niecelnych rzutów i po pierwszej kwarcie Real Madryt prowadził tylko 15:13.
Druga kwarta również rozpoczęła się znakomicie dla madrytczyków. Ponownie Baskonia czekała prawie cztery minuty na pierwsze punkty. Blancos w tym czasie zdążyli uzbierać już jedenaście oczek. Wywalczonej w ten sposób przewagi podopieczni Pabla Laso już nie wypuścili z rąk. W samej drugiej kwarcie uzbierali aż trzydzieści punktów, a gospodarze nie mieli żadnych argumentów, by móc się przeciwstawić graczom ze stolicy Hiszpanii. W połowie meczu Królewscy wygrywali 45:29.
Po zmianie stron skuteczność rzutów była bardzo niska po obu stronach. Wynik rósł bardzo powoli, co jak najbardziej odpowiadało madrytczykom. Ten moment spotkania nie był zbyt efektowny dla widzów, jednak trzeba pamiętać o tym, że obie drużyny przedwczoraj również rozgrywały mecze i mogły odczuwać zmęczenie. Trzecia kwarta była słaba w wykonaniu Realu Madryt, ale Baskonia nie potrafiła tego wykorzystać i na dziesięć minut przed końcem przegrywała 44:57.
W ostatniej części spotkania nie było już mowy o walce o zwycięstwo, ponieważ Królewscy mieli mecz pod absolutną kontrolą. W defensywie prezentowali się bardzo solidnie i Baskonia nie uniknęła kompromitacji. 55 punktów przed własną publicznością, która akurat na ten mecz stawiła się w liczbie znacznie przekraczającej 11 tysięcy osób, to wynik katastrofalny. Real Madryt nie zgromadził co prawda efektownego dorobku punktowego, ale i tak wyjazdowe zwycięstwo w takich rozmiarach z Baskonią jest powodem do zadowolenia.
55 – Kirolbet Baskonia (13+16+15+11): Vildoza (6), Henry (5), Fall (8), Stauskas (0), Szengelia (10), Janning (4), Diop (6), García (0), Shields (14), Polonara (0), Eric (2).
77 – Real Madryt (15+30+12+20): Causeur (9), Randolph (8), Campazzo (6), Deck (8), Tavares (2), Rudy (12), Laprovíttola (8), Garuba (2), Mickey (15), Thompkins (7), Taylor (0).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze