Łatwe zwycięstwo z Olympiakosem
W trzynastej kolejce Euroligi Real Madryt pokonał na własnym parkiecie Olympiakos, odnosząc ósme zwycięstwo z rzędu. Podopieczni Pabla Laso nie pozostawili rywalom złudzeń, rozstrzygając spotkanie juz na bardzo wczesnym etapie.
Fot. Getty Images
Ósme zwycięstwo z rzędu w Eurolidze stało się faktem. Po pięciu kolejkach Real Madryt miał na koncie dwa zwycięstwa i trzy porażki, zajmując miejsce poza strefą play-offów. Kilka tygodni później podopieczni Pabla Laso mogą się pochwalić bilansem dziesięciu wygranych i trzech przegranych. To przekłada się na pozycję na podium. W dzisiejszym spotkaniu trudno wyróżnić jednego zawodnika. Znów na wysokie zwycięstwo przełożyła się praca całego zespołu. Pięciu graczy zdobyło ponad dziesięć punktów, a Tavares zanotował dziesięć bloków. W kadrze na to spotkanie znalazł się Salah Mejri, jednak ostatecznie nie pojawił się na parkiecie.
Na początku meczu obie drużyny skupiły się na obronie, a w ataku radziły sobie dosyć nieporadnie. Po czterech minutach gry było… 2:2. Później rozkręcił się Real Madryt, trafiając za trzy punkty. Celne rzuty Randolpha, Taylora oraz Campazzo pozwoliły gospodarzom zbudować przewagę, szczególnie że Olympiakos miał duży problem ze skutecznością. W końcówce kwarty kilka punktów dołożył jeszcze Campazzo i po dziesięciu minutach było 21:10.
W drugiej części madrytczycy dalej uciekali rywalom. Znów drużyna dobrze wyglądała w ofensywie i po nieco ponad kwadransie gry oba zespoły dzieliło dziewiętnaście punktów. Jednak Grecy zaczęli spisywać się lepiej i starali się wrócić do gry. Milutinov i Pridezis pomogli drużynie zremisować tę kwartę i w połowie spotkania Królewscy prowadzili 41:30.
Po zmianie stron Real Madryt wskoczył na poziom, któremu Olympiakos nie był się w stanie przeciwstawić. Campazzo oraz Causeur popisywali się bardzo wysoką skutecznością i w końcu dystans między zespołami urósł do dwudziestu punktów. Ofensywa Blancos działała perfekcyjnie, podobnie jak w poprzednich spotkaniach. Trudno w to uwierzyć na tym poziomie i w starciu z takim rywalem, ale po trzech kwartach pojedynek był już rozstrzygnięty. Podopieczni Pabla Laso prowadzili 72:48.
W takiej sytuacji dosyć naturalne wydawało się to, że drużyna zdjęła nogę z gazu w ostatniej części spotkania. Olympiakos starał się to wykorzystać, nie tyle by wrócić do meczu, bo o tym nie było mowy, ale by zachować twarz i nie przegrać w tak dużych rozmiarach. Goście zdołali odrobić dziesięć oczek, jednak Królewscy cały czas mieli pełną kontrolę nad spotkaniem. Grecy stawili dzisiaj madrytczykom zaskakująco mały opór i z taką postawą trudno im będzie awansować do play-offów. Real Madryt natomiast utrzymał dystans do Efesu i, przynajmniej do jutra, przeskoczył Barcelonę.
93 – Real Madryt (21+20+31+21): Randolph (15), Campazzo (15), Deck (2), Tavares (6), Taylor (3), Causeur (18), Rudy (10), Laprovíttola (0), Carroll (4), Mickey (8), Thompkins (12).
77 – Olympiakos (10+20+18+29): Punter (3), Koniaris (6), Milutinov (6), Prindezis (6), Papanikolau (2), Rochestie (11), Baldwin (0), Paul (3), Cherry (12), Wezenkow (12), Rubit (5), Reed (11).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze