Pierwsza ligowa porażka
Dopiero w dziewiątej kolejce Ligi Endesa Real Madryt przegrał pierwszy mecz. Królewskich zawiodła dzisiaj skuteczność rzutów z dystansu, co wykorzystali dobrze dysponowani Baskowie.
Fot. własne
Stało się, po serii ośmiu kolejnych zwycięstw Real Madryt przegrał mecz w lidze. Królewscy po dogrywce okazali się słabsi od Bilbao Basket. Baskowie przez większą część spotkania znajdowali się na prowadzeniu i włożyli wiele wysiłku w odniesienie zwycięstwa. Jednak Królewscy mogą mieć pretensje tylko i wyłącznie do siebie. Skuteczność rzutów za trzy punkty była na fatalnym poziomie. Zawodził nawet taki specjalista w tym zakresie jak Rudy, który nie trafił ani jednego z siedmiu rzutów z dystansu (Campazzo spudłował wszystkie osiem prób). Do tego Llull miał na koncie dziewięć niecelnych „trójek”. Mimo tego ostatni rzut spotkania należał do Blancos, ale Thompkins nie zdołał trafić.
Początek meczu nie wskazywał na to, że Królewscy mogą mieć takie problemy. Udawało się tworzyć sytuacje, zbudować kilka punktów przewagi, ale ostatnie minuty należały do graczy z Bilbao. Zdołali odrobić stratę do madrytczyków, a celny rzut za trzy punkty Browna równo z końcową syreną dał im prowadzenie 23:21. W drugiej części przewaga Basków zaczęła rosnąć, chociaż obie drużyny nie popisywały się skutecznością. Ponownie jednak kwartę wygrali gospodarze, którzy w połowie meczu mieli cztery oczka więcej (41:37).
Po zmianie stron można było się spodziewać innego Realu Madryt, ale tak nie było. Dalej tworzenie sytuacji przychodziło bardzo opornie, chociaż wynik cały czas był bliski remisu. Królewscy świetnie się czuli pod tablicą rywali, zbierając piłki po niecelnych rzutach. Niestety, punkty „drugiej szansy” wcale nie przychodziły. Po 30 minutach dalej na prowadzeniu było Bilbao (60:54).
Czwarta kwarta była najlepsza w wykonaniu podopiecznych Pabla Laso. Królewscy wykorzystali nieporadność gospodarzy i odrobili stratę, ocierając się nawet o zwycięstwo. Llull najpierw doprowadził do remisu trzema celnymi rzutami osobistymi, następnie Campazzo odebrał piłkę rywalom i wszystko znajdowało się w rękach madrytczyków. Niestety, Llull nie trafił za trzy punkty i do rozstrzygnięcia potrzebna była dogrywka.
W dodatkowym czasie Real Madryt spisywał się rewelacyjnie, ale tylko pod względem ofensywnych zbiórek. Aż trudno uwierzyć, ile rzutów spudłowali Królewscy. Cały wysiłek w odzyskiwaniu piłek po niecelnych rzutach szedł na marne. Baskowie natomiast byli w stanie zdobywać punkty znacznie łatwiej. Ponownie ostatnie słowo należało do madrytczyków. Od momentu, gdy Bilbao wyszło na prowadznie 82:81, Real Madryt oddał sześć niecelnych rzutów… Ostatnią próbę podjął Thompkins, który pojawił się na parkiecie po raz pierwszy w tym sezonie, lecz on również zawiódł i zwycięska passa została przerwana.
82 – RETAbet Bilbao (23+18+19+17+5): Rousselle (9), Martínez (2), Balvín (6), Sulejmanović (4), Bouteille (22), Brown (21), Rodríguez (2), Schreiner (0), Cruz (0), Lammers (10), Kulboka (6).
81 – Real Madryt (21+16+17+23+4): Garuba (9), Carroll (20), Tavares (5), Llull (24), Taylor (7), Rudy (3), Campazzo (9), Laprovíttola (0), Nakić (0), Mickey (2), Thompkins (2).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze