Xabi Alonso: Nie chcę być znany z tego, co zrobiłem, a z tego, co robię teraz
Xabi Alonso w tym sezonie prowadzi Sanse, drugą drużynę Realu Sociedad, z którą zajmuje 4. miejsce w swojej grupie Segundy B. Były gracz Realu Madryt spotkał się z dziennikarzem The Athletic, by porozmawiać o swojej nowej drodze po zakończeniu kariery piłkarza.
Fot. Getty Images
– Ile trofeów wygrali moi byli trenerzy? Więc mówimy o Toshacku, Rafie [Benítezie], José [Mourinho], Ancelottim i Pepie [Guardioli], nie? Ach, także o Pellegrinim... Prawdziwy dżentelmen. Bardzo go lubiłem, myślę, że wszyscy u nas go lubili... Jeszcze Luis Aragonés i Del Bosque w kadrze. Więc ze 110? [odpowiedź to 121] Cóż, oni przekazali mi dużą wiedzę. Zawsze pomaga, gdy wygrywasz, to jest oczywiste.
– Co łączy moich trenerów? Byli liderami. Każdy z tych menadżerów miał zdolność do zdobycia zaufania zawodników. Wierzyli w cokolwiek z tego, co mówili. Byli empatyczni. Byli klarowni wobec swojej idei i każdy zawodnik wiedział, kto jest szefem. Potrafili przekazywać swoje przesłanie w sposób, jaki każdy rozumiał. To zdobywa szacunek, a zdobycie szacunku grupy nie jest najłatwiejsze. Jeśli piłkarze nie wierzą w przesłanie szkoleniowca, nie pozostaje mu w tej ekipie za wiele czasu.
– Toshack opierał się w całości na piłkarskim instynkcie. Podejmował decyzję i nie zmieniał zdania, nawet jeśli był krytykowany. Miał mocny charakter. Nie opierał się na analizie danych czy obserwowaniu tego czy tamtego ruchu. Był zdolny do uzyskiwania najlepszej postawy od zawodników, którzy nie mieli za wiele umiejętności. Był zdolny dostrzec talent, którego nie widzieli inni trenerzy. Ponad wszystkim był jednak decydujący.
– Rafa był chłodniejszy w stosunkach z graczem. Patrzył na rzeczy z profesjonalnego punktu widzenia. Rysował linię między sobą a zawodnikami. Powiedziałbym, że potrzebowałeś do niego cierpliwości. Jeśli ją miałeś, wiele się uczyłeś. To dotyczyło mnie na początku. Przed nim grałem i nie za bardzo myślałem o tym, co dzieje się wokół mnie czy dlaczego robię coś, co akurat robię. Nie patrzyłem też za bardzo na swoje występy, nie oceniałem ich. Rafa próbował przewidywać, co się wydarzy. Był niesamowicie analityczny. Szukał szczegółu w szczególe.
– Mourinho najszybciej ze wszystkich zauważał obniżkę w standardzie twojej gry i w najmniejszym stopniu akceptował jakiekolwiek wymówki.
– Byłem bardzo ciekawy sekretów Guardioli. U niego czułem, że znamy przeciwnika lepiej niż on sam siebie. On nie był jednak tylko pragmatyczny. Wykazywał się tym nieposkromionym naturalnym entuzjazmem. Piłkarskie sezony są długie, ale Pep nigdy nie wydawał się być zmęczony. Zawsze był uważny, zawsze gotowy. Piłkarzom mogło to dodawać kilka dodatkowych metrów w nogach, gdy liczyło się to najbardziej.
– Czy jestem zadowolony ze swojej kariery piłkarskiej? Tak, oczywiście... Czy jestem całkowicie spełniony? Nie wygrałem niczego z Sociedadem, a jestem z San Sebastián. Najbardziej żałuję jednak braku mistrzostwa z Liverpoolem. Byliśmy tak blisko... chociaż obecna drużyna moim zdaniem jest bliżej.
– Po zakończeniu kariery potrzebowałem takich letnich wakacji, które potrwają z rok. Nigdy jednak nie pomyślałem o zostawieniu piłki na zawsze. Po prostu potrzebowałem odpoczynku.
– Nowe wyzwanie jest dla mnie ekscytujące. Sociedad to dla mnie perfekcyjny klub, a San Sebastián perfekcyjne miejsce. Czuję, że muszę coś sobie udowadniać każdego kolejnego dnia. Nie chcę być znany z tego, co już zrobiłem. Chcę być znany z tego, co robię teraz.
– Musisz być wymagający wobec graczy, ale jeśli jesteś tylko tyranem, w końcu ich stracisz. Trener musi zdobywać zaufanie. Gdy możesz liczyć na zaufanie kolektywu, wtedy możesz być bardziej wymagający i prosić o poprawę taktyczną i fizyczną. Czasami trenerzy przychodzą z innych klubów, gdzie odnieśli sukces i od razu stawiają wysokie wymagania. Uważają, że ich osiągnięcia gdzieś indziej zbudują szacunek, jakiego potrzeba, by stawiać wymagania zawodnikom, których nigdy wcześniej nie spotkali.
– Jasne, zawodnicy starają się zaimponować nowemu trenerowi. Piłkarze jednak zawsze obserwują. Oni są sędziami. Chcą wiedzieć, że szkoleniowiec ma pomysł, że zawsze myśli, że zawsze jest o krok przed rywalem. Jeśli potrafi połączyć się z zawodnikami jako ludźmi, jego praca staje się łatwiejsza. Jeśli tego nie potrafi, wszystko jest dużo trudniejsze w średnim i długim okresie.
– Akadamia musi być podstawą szatni pierwszego zespołu. Utrata ważnych graczy drugiej ekipy przed sezonem? Klub ma plan, który wykracza poza mój udział. Mamy jednak dobrych piłkarzy z ekipy U-19, którzy zastępują tych zawodników. Tak to wszystko musi działać.
– W Hiszpanii gra się młodymi piłkarzami na profesjonalistów w trzeciej lidze? Mam mocne poczucie, że gdy zawodnik ma 19-20 lat, to musi grać przeciwko mężczyznom, a nie dzieciom w swoim wieku. To ostatni krok przed profesjonalizacją. Bez doświadczenia rywalizacji z mężczyznami, którzy są od ciebie więksi i mają większe doświadczenie, uczysz się starcia jedynie z umiejętnościami czy talentem, a to zaledwie jedna z części całej gry.
– Nowym wyzwaniem jest dla mnie uczenie się radzenia sobie z porażkami jako trener. Musisz szybko je przetrawiać i oczyszczać głowę. Musisz znajdować nowy plan czy lepszy plan. Musisz szybko znowu w siebie uwierzyć. Bo jeśli nie wierzysz, piłkarze to dostrzegają. A wtedy prawdopodobieństwo kolejnej porażki rośnie.
– Nauczyłem się, że trener nie może wszystkiego kontrolować. Na przykład, kontuzji. Pracę zaczynam o 8:45 i nie kończę wcześniej niż o 18, ale mógłbym tu siedzieć do 22. Widziałem, jak pracują tak inni trenerzy, ale to nie zawsze pomaga zawodnikom. Musisz też nauczyć się, kiedy wyjść z pracy i pomyśleć o czymś innym.
– Próbuję przewidywać, co się wydarzy. Myślę nad wszystkimi możliwościami. Jeśli oni wykonują pewien ruch i potrafią kontrolować to, co robimy, wtedy w jakim punkcie przechodzimy do Planu B? Oczywiście musisz mieć też Plan C. To są małe zmiany, ale wiem, że nie mogę tego wszystkiego rzucać na zawodników. „Chłopaki, to są Plany A, B i C, macie to zapamiętać”. To byłoby nie w porządku. Wtedy oni mają za dużo informacji. Jeśli zaczną myśleć o Planach B i C, zapewne nie wykonają dobrze Planu A. Więc raczej klarownie tłumaczę im Plan A, a Plan B i C przygotowuję z trenerami. To partia szachów. W tej części dnia meczowego czuję, że żyję.
– W ostatniej dekadzie podejście do gry zmieniło się ze spontanicznego na bardziej analityczne. Można powiedzieć, że wszystko staje się bardziej wyrafinowane. Czy jednak gra stała się bardziej ekscytująca? A może jest treraz bardziej przewidywalna? Moim najbardziej wypracowanym rywalem była Barcelona Guardioli. Liverpool Kloppa czy Chelsea Mourinho szły za trenerami w ogień, ale tamta Barcelona była niemożliwa do grania przeciwko, jeśli jego plan taktyczny im wypalał.
– Cierpiałem w meczach z Borussią Kloppa. On chciał, żebyś był zamykany w klatce. Próbował zastawiać pułapki. Jego Dortmund czekał, by zamknąć cię w kwadracie między napastnikami a pomocnikami. To był zorganizowany pressing. Ich skrzydłowi nie grali jak typowi skrzydłowi i schodzili do środka, by zabrać ci piłkę. Cały czas na mnie naciskał. Cieszyłem się atmosferą tych meczów, bo były bardzo ważne, ale wyzwanie pokonania Dortmund było ogromne. Nie cieszyła mnie sama gra przeciwko nim, bo to było tak intensywne, że praktycznie cię przełamywało.
– Trenowałem z Fabinho w Realu? On zawsze jest połączony z grą. Jego przewidywanie to moim zdaniem jego najważniejsza cecha. Czasami musisz po prostu zrobić 2-3 kroki, by zmienić ruch swojego kolegi, a to może zmienić wynik całego meczu. Nikt nie zdaje sobie z tego sprawy, bo widz raczej podąża za piłką a nie jakimś zawodnikiem. Fabinho nie reaguje po sekundzie, a przewiduje sekundę wcześniej, co się wydarzy.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze