„W noc przed dojściem do porozumienia wydawało się, że transfer Bale'a do Realu się rozpada”
Darren Eales do 25. roku był zawodowym piłkarzem i swoją karierę zakończył w Stanach Zjednoczonych. Po powrocie do Anglii studiował prawo, po czym pracował dla West Bromwich Albion, a następnie Tottenhamu. Dzisiaj jest prezesem Atlanty United. Anglik w rozmowie z The Athletic opowiedział między innymi o swoim pobycie w Londynie, w czasie którego jako dyrektor piłkarski odpowiadał za negocjowanie transferu Garetha Bale'a do Realu Madryt. Przedstawiamy tłumaczenie odpowiedniego fragmentu tekstu z amerykańskiego portalu.
Fot. Getty Images
Jego czas na White Hart Lane miał niepomyślny start, ale jego pierwszy rok w Londynie zbiegł się z objawieniem piłkarskiego talentu.
„Moja rola w Tottenhamie dotyczyła czysto strony piłkarskiej, a nie tej prawniczej”, mówi Eales. „Spurs dostali się właśnie po raz pierwszy do Ligi Mistrzów. To był okres trudnych wyborów, ale to był odpowiedni czas, by zrobić kolejny krok”.
„Pamiętam, że musieliśmy zagrać w eliminacjach do Champions League z Young Boys. To był nasz pierwszy mecz w Lidze Mistrzów w historii i przegrywaliśmy 0:3 po 28 minutach. Pamiętam, że pomyślałem: «Jezu, czy podjąłem dobre decyzje?»”.
„To był jednak przełomowy rok dla Garetha Bale'a i momentem, który wyróżnia się z mojego całego pobytu w Tottenhamie, był mecz w Mediolanie z Interem, gdzie przegrywaliśmy do przerwy 0:4, a w drugiej połowie Bale strzelił hat-tricka”.
„Chociaż ostatecznie przegraliśmy, to energia w samolocie powrotnym i poczucie pewności siebie były namacalne. W rewanżu na White Hart Lane Gareth po prostu niszczył Maicona, ich bocznego obrońcę, przez całe spotkanie”.
„UEFA ma delegata na każde spotkanie Ligi Mistrzów i to ja oglądałem z nim tamten mecz. Był z Norwegii i w 75 minucie próbowałem wytłumaczyć mu dlaczego dosłownie cały stadion śpiewa: «Taxi dla Maicona»”.
„Patrzę na Tottenham i drużynę, która zagrała w ostatnim finale Ligi Mistrzów. Jej kręgosłup – Lloris, Eriksen i tacy ludzie – został zbudowany, gdy ja byłem w klubie. A Mauricio Pochettino jest ostatnim trenerem, jakiego zatrudniliśmy, gdy tam pracowałem”.
„Spoglądam z sentymentem na West Brom i Tottenham. W obu klubach pracowałem po 5 lat i oddałem im serce i duszę”.
Jeśli rozwój Bale'a z niepewnego lewego obrońcy do światowej klasy skrzydłowego był największą ekscytacją Ealesa w czasie jego pobytu w Londynie, to transfer Walijczyka z klubu przyniósł mu serię sporych bóli głowy. Wszystko składało się z nocnych telefonów do stolicy Hiszpanii i momentów, gdzie rekordowa operacja wyglądała na upadłą, a to wszystko odbywało się na swoistym polu minowym pod względem PR-owym, bo Real szukał ochrony ego Cristiano Ronaldo, galaktycznego galáctico i potencjalnego nowego kolegi Bale'a.
„To był interesujący okres”, mówi Eales, używając przy tym pewnego rodzaju niedopowiedzenia. „Wtedy to był najdroższy transfer na świecie i to był zdecydowanie najtrudniejszy deal, jakiego kiedykolwiek dokonałem. Nie chcieliśmy sprzedawać Garetha, ale gdy cena osiągnęła określony poziom i zawodnik jasno wypowiedział się o swoich chęciach na odejście, było jasne, że prawdopodobnie do tego dojdzie. Pozostało doprowadzić do wszystkiego na jak najlepszych warunkach”.
„Rozmowy prowadził Daniel Levy, a on jest znany z twardych negocjacji. To był trudny proces, ale przebiliśmy się przez niego i na końcu uważam, że osiągnęliśmy dobre porozumienie dla Tottenhamu. To były krnąbrne negocjacje. Daniel był prowadzącym, ale były momenty, gdy frustrowało go nastawienie Realu Madryt czy było vice versa i wtedy rozmowy z ich dyrektorem generalnym przejmowałem ja, by wyjść z tego zakrętu”.
„Działo się tak kilka razy. W noc przed dniem, w którym faktycznie wszystko domknęliśmy, przejąłem rozmowy o 2 nad ranem i wyglądało na to, że wszystko się rozpada. Odbyliśmy kolejną dyskusję, a potem następne i wróciliśmy do rozmów nad ranem, by w końcu dojść do porozumienia”.
„To jest teraz wiedza publiczna, ale oni byli bardzo wrażliwi na to, by to porozumienie transferowe nie zostało odebrane jako coś większego niż sprowadzenie Cristiano Ronaldo. Więc mieliśmy faktyczne porozumienie, a obok niego miałeś deal PR-owy i rozpisaną drogę, jak to wszystko ma się odbyć publicznie”.
„Było ciężko z kilku powodów. Gdy doszliśmy do porozumienia w sprawie ceny, pojawiły się kwestie dotyczące waluty, w jakiej odbędzie się zapłata, także okresu rozliczeniowego, a do tego doszedł cały PR. Mieliśmy serię spraw, które wymagały trochę pomysłowości, ale na końcu doszliśmy do porozumienia”.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze