Powrót Carrolla w wielkim stylu
Real Madryt kolejny raz udowodnił, że zawsze walczy do samego końca. Maccabi zawiesiło dzisiaj poprzeczkę bardzo wysoko i było bliskie odniesienia zwycięstwa. Jednak Królewscy zachowali więcej zimnej krwi i Carroll znów okazał się decydujący.
Rudy, Deck i Campazzo w walce o piłkę (fot. Getty Images)
Real Madryt pokonał Maccabi Tel Awiw i po dwóch kolejkach ma na koncie komplet zwycięstw. Jednak dzisiejsza wygrana przyszła Królewskim bardzo trudno. Walka toczyła się od początku do samego końca meczu i Izraelczycy zrobili naprawdę dużo, żeby sprawić niespodziankę. Świetnie w zespole gospodarzy spisał się Mickey, ale najwięcej będzie się mówić o Carrollu. Amerykanin w ostatnich sekundach spotkania trafił za trzy punkty, co dało Blancos zwycięstwo. W takich sytuacjach praktycznie zawsze można na niego liczyć.
Początkowe minuty nie były najlepsze w wykonaniu Realu Madryt. Dopiero po niecałych trzech minutach udało się zdobyć pierwsze punkty. Niewielka przewaga Maccabi została szybko zniwelowana i później gra była bardzo wyrównana. Dobrze celownik miał ustawiony Rudy, ale… tylko za trzy punkty. Kiedy znajdował się bliżej kosza, pudłował. Na koniec pierwszej kwarty dwa rzuty osobiste wykorzystał Mickey i na tablicy świetlnej widniał remis 22:22. Królewscy nie potrafili narzucić swojego stylu.
W drugiej części było już nieco lepiej, a dobrą passę zaliczył Mickey, który zdobył dziesięć punktów z rzędu. W zespole Maccabi odpowiedzią był Bryant. Amerykanin miał sposób na defensywę gospodarzy i w drugiej kwarcie uzbierał jedenaście punktów. Królewscy w pewnym momencie prowadzili dziewięcioma oczkami, a w połowie meczu mieli o sześć punktów więcej. Sytuacja była całkiem dobra, szczególnie że ofensywa funkcjonowała poprawnie, ale to się zepsuło później.
Po zmianie stron Real Madryt nie przypominał siebie z pierwszej połowy spotkania. Podopieczni Pabla Laso przez ponad cztery minuty nie zdobyli ani jednego punktu. Dla porównania Maccabi w tym czasie uzbierało dwanaście oczek i wyszło na prowadzenie. Impas przełamał Randolph, który popisał się kilkoma celnymi rzutami. Później aktywował się Campazzo i Królewscy odzyskali prowadzenie, lecz tylko na chwilę. Izraelczycy doskoczyli w końcówce i po 30 minutach było 65:65.
Ostatnią kwartę lepiej rozpoczęli goście, jednak madrytczycy nie pozwolili im uciec z wynikiem. Dalsza faza meczu to duże emocje i rywalizacja cios za cios. Cały czas rezultat znajdował się w granicach remisu. Spotkanie rozstrzygało się w ostatnich sekundach. Wcześniej dobrze rzuty osobiste wykonywali Wilbekin po stronie Maccabi i Mickey dla Realu Madryt. Na dziesięć sekund przed końcową syreną za dwa punkty trafił ponownie Wilbekin. Pablo Laso poprosił o czas, rozrysował akcję, która następnie zakończyła się podaniem piłki do Carrolla. Amerykanin zachował zimną krew i popisał się celną „trójką”. Maccabi miało jeszcze czas na jedną akcję, jednak Acy spudłował i Królewscy mogli się cieszyć drugim zwycięstwem w Eurolidze.
86 – Real Madryt (22+28+15+21): Randolph (11), Rudy (6), Campazzo (10), Tavares (2), Taylor (6), Causeur (7), Deck (8), Carroll (14), Llull (6), Mickey (16).
85 – Maccabi FOX Tel Awiw (22+22+21+20): Wilbekin (22), Acy (3), Wolters (7), Black (5), Zoosman (0), Bryant (15), Hunter (6), Avdija (0), Dorsey (5), DiBartolomeo (15), Cohen (7).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze