Sensacyjny remis w Madrycie
Real Madryt był bardzo blisko kompromitacji i choć ostatecznie raczej jej uniknął, pozostaje ogromny zawód i niedosyt. U siebie tylko zremisował z Club Brugge 2:2, jednak patrząc na to, jak przebiegało to spotkanie, nie powinien przesadnie narzekać, ponieważ do przerwy przegrywał 0:2.
Fot. Getty Images
Frustracja, frustracja i jeszcze raz frustracja. To ona towarzyszyła praktycznie od początku do końca meczu. Właściwie już pierwsza akcja gości była dla nas dramatyczna. Jedno długie podanie, drugie podanie, gol. Przy okazji ze trzy błędy indywidualne i błąd ustawienia całego zespołu. Na koniec Courtois właściwie przewrócił się, a piłka wturlała się do bramki po… sami nie wiemy czym, ale był to jeden ruch Dennisa, który jednocześnie przyjął piłkę i oddał strzał. Komediodramat.
Potem w zespole Club Brugge błysnął Luka Modrić. Posłał bardzo dobre podanie do Dennisa, a ten ubiegł Ramosa i gdy już praktycznie upadał, resztkami sił oddał strzał i pokonał Courtois. Belg zszedł w przerwie z powodu zawrotów głowy, a razem z nim do szatni udał się Nacho, który w ostatniej akcji pierwszej połowy doznał jakiegoś urazu. O ile Areola oczywiście nie mógł odmienić gry Realu, o tyle można pochwalić tego, który zastąpił Hiszpana. Marcelo był bowiem bardzo aktywny, a niejednokrotnie można było go zobaczyć na… prawym skrzydle.
Dość szybko przyszedł gol Sergio Ramosa, który musiał być poddany weryfikacji VAR, ale po chwili okazało się, że wszystko było z nim w porządku. Bramka została uznana, a Real miał ponad 30 minut na dwa gole i zgarnięcie trzech punktów. Ten plan jednak był coraz kruchszy. Czas mijał, ale wynik się nie zmieniał. Wreszcie sędzia wyrzucił z boiska Vormera, a minutę później Kroos dograł wprost do Casemiro, który pokonał Mignoleta. Ostatnie minuty to już wieczne bieganie Ramosa do przodu w poszukiwaniu kolejnego trafienia. Nie było już wtedy mowie o robieniu czegokolwiek z głową. Przytrafiały się nawet błędy w wyprowadzeniu piłki, które powodowały straty i upływ kolejnych sekund bez piłki.
Dziś fatalne zawody rozegrali Carvajal, Varane, Modrić, Lucas czy Hazard. Trudno napisać o ich występach cokolwiek pozytywnego. O ile Club Brugge wykorzystał praktycznie wszystko co miał, o tyle w końcówce pozytywne było na pewno to, że Królewscy atakowali z odpowiednią intensywnością. Zbyt długo jednak jej brakowało. Jednak nie zganialibyśmy winy akurat na – spłycając – małe ambicje. Zabrakło mądrych decyzji, zaczynając od trenera, i chłodnej głowy. A trzeba pamiętać, że ten jeden punkt nie jest jeszcze aż tak wielką katastrofą. O awans będziemy jednak bić się do szóstej kolejki.
Real Madryt – Club Brugge 2:2 (0:2)
0:1 Dennis 9' (asysta: Tau)
0:2 Dennis 39'
1:2 Ramos 55' (asysta: Benzema)
2:2 Casemiro 86' (asysta: Kroos)
Real Madryt: Courtois (46' Areola); Carvajal, Varane, Ramos, Nacho (46' Marcelo); Modrić, Casemiro, Kroos; Lucas (67' Vinícius), Benzema, Hazard.
Club Brugge: Mignolet; Mata, Mechele, Deli, Sobol; Vanaken, Vormer, Rits; Diatta, Dennis (71' Openda, 87' Cools), Tau (90'+2' Schrijvers).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze