Militão zdał pierwszy egzamin

Zidane się zmienił. W życiu nic nie trwa wiecznie, a klasyczne ustawienie 4-3-3, które pozwoliło sięgnąć po trzy Puchary Europy z rzędu, nie jest już idealnym rozwiązaniem dla obecnej drużyny, jaką dysponuje Francuz. Historycznie Królewscy nigdy nie byli zespołem, który miał obsesję na punkcie defensywy. Śmiercionośną cechą Realu Madryt zawsze była ofensywa i próby strzelenia jak największej liczby goli.

Pewne słabości szybko wypływają jednak na powierzchnię. W większości sparingów obrona prezentowała się fatalnie, dlatego Zizou zdecydował się wczoraj na niespodziewany wariant, jakim było wystawienie od początku trójki stoperów i pięciu pomocników, co miało dać większą swobodą Marcelo i Carvajalowi. Ten pomysł pozwolił zademonstrować Militão swoje umiejętności. Środkowy obrońca zdał pierwszy egzamin i bardzo dobrze radził sobie z zawodnikami Salzburga. Los Blancos kupili nie tylko stopera, ale przede wszystkim uniwersalnego obrońcę, który może pojawiać się w wielu obszarach defensywy.

Pierwszy test młodego Brazylijczyka nie był łatwy, ponieważ trener ustawił go na lewej stronie w tercecie stoperów. Varane grał po swojej naturalnej stronie, Ramos w zamyśle liderował po środku, a Militão był zmuszony grać na swoją słabszą nogę, przez co nie mógł w pełni wykorzystywać swoich atutów, jakimi są szybkość i kontrola nad futbolówką. Éder spisał się jednak bardzo dobrze i jego stroną rzadko kiedy ktoś był w stanie się przedrzeć. Ramos mógł oddychać spokojnie, gdy piłkarze Salzburga próbowali swoich sił po stronie Brazylijczyka, który starał się też podłączać do ofensywnych akcji.

Wiele wskazuje na to, że Militão szybko zepchnie Nacho na pozycję czwartego stopera w zespole. Zizou będzie powoli wdrażał go do zespołu, by ten mógł rywalizować o miejsce w wyjściowej jedenastce z Varane'em i Ramosem. Zamysł trenera jest taki, by Brazylijczyk z czasem regularnie pojawiał się na boisku, ponieważ Francuz jest zachwycony atutami i wszechstronnością nowego zawodnika Los Blancos.