Advertisement
Menu

Pół na pół

Real zwycięża w Austrii

Nie było kolorowo, ale wreszcie było czyste konto. Oczywiście to żaden powód do otwierania szampana – na nie, nawet przy samych manitach, musielibyśmy sobie jeszcze zaczekać. W pierwszej połowie widzieliśmy pewien progres, a przypieczętowaniem niezłej gry było piękne trafienie Edena Hazarda. W drugiej było jednak znacznie gorzej, i to niekoniecznie przez zmiany Zidane'a. Cała drużyna zaczęła grać gorzej, ale nie wypuściła wygranej z rąk.

Trener namieszał co nieco już przed meczem. Postawił na grę trójką stoperów, a Marcelo i Carvajal pełnili role wahadłowych. To działało… w kratkę. Salzburg miał swoje okazje, ale mimo wszystko w porównaniu do poprzednich wyczynów wypadało to dobrze. Zwłaszcza że z przodu swoje robili Eden Hazard i Karim Benzema, którzy coraz lepiej się dogadują. Były trudne momenty, takie jak pressing Salzburga, gdy Real nie miał pomysłu na wyprowadzenie akcji w niecodziennym ustawieniu. Casemiro z piłką wyglądał tak, jakby od tygodni nie grał w żadnym meczu… więc nie mogło być to żadne zaskoczenie.

Na szczęście błysnął Hazard, choć jeśli jego chcemy wyróżnić za gola, trzeba zgonić go za zmarnowanie innej świetnej sytuacji, którą wypracował sobie na spółkę z Benzemą. A jak już chwalimy Belga, wypada też krytykować Isco. Hiszpan zagrał wręcz beznadziejnie, a nie ryzykujemy wiele tezą, że miał więcej złych zagrań niż dobrych.

W przerwie Zizou przeprowadził tylko dwie zmiany. Za Militão wszedł Nacho, a za Casemiro – Valverde. Gra Królewskich zmieniła się jednak bez konkretnej przyczyny. Real był bardziej ospały, wolniejszy, mniej kreatywny, jakby nie mógł sobie na pewne rzeczy pozwolić. A przecież rywal zrobił aż dziesięć zmian po pierwszej połówce! Wyglądało to po prostu bardzo słabo i trudno nawet wyróżnić konkretną akcję, zachowanie czy błąd. Źle się na to patrzyło.

I tak to w pretemporadzie bywa. Jak już wreszcie błyśnie jeden, inny gra najgorzej od tygodni. Jak już w jednej połowie mniej więcej nie chcemy aż tak narzekać, to w drugiej czujemy się jak w niedzielne popołudnie na stadionie Ludowego Klubu Sportowego. Kilka minut po meczu nie potrafimy znaleźć powodu, dlaczego wyglądało to tak źle po przerwie. Ale oby jak najszybciej poznał go Zinédine Zidane.

Red Bull Salzburg – Real Madryt 0:1 (0:1)
0:1 Hazard 19' (asysta: Benzema)

Salzburg, I połowa: Stanković; Kristensen, Ramalho, Onguéné, Ulmer; Minamino, Bernède, Samassékou, Szoboszlai; Koïta, Håland. II połowa: Coronel; Kristensen (59' Farkas), Mwepu, Vallci (75' Van der Werff), Mensah; Ashimeru, Diarra (76' Camara), Junuzović, Okugawa; Daka, Hee-chan.
Real Madryt: Courtois; Militão (46' Nacho), Varane, Ramos; Carvajal (76' Odriozola), Isco (76' Lucas), Casemiro (46' Valverde), Kroos, Marcelo; Benzema (76' Vinícius), Hazard (61' Jović).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!