9 lipca – dzień, w którym historia zatoczyła koło
Od prezentacji w Realu do ostatniego meczu w karierze
Liczne sukcesy Zinédine’a Zidane’a sprawiają, że wiele dni z jego kariery zasługuje na zapamiętanie: debiut w seniorach, pierwszy mecz w reprezentacji, przejście do Juventusu, mundial we Francji… 9 lipca to jednak dzień nadto szczególny, ponieważ stykają się w nim dwa wielkie wydarzenia z życia obecnego szkoleniowca Królewskich – rocznica prezentacji w Realu Madryt oraz zakończenia kariery.
Przed rekordowymi transferami Bale’a i Cristiano przez długi czas najdroższym piłkarzem świata był właśnie Zizou. Real Madryt zapłacił za pomocnika 72 miliony euro (wówczas jeszcze przeliczone na równowartość w pesetach). „To zaszczyt być zawodnikiem Realu Madryt”, powiedział nieśmiało Zidane w towarzystwie Florentino i Di Stéfano podczas swojej prezentacji. Prezentacji, która – wbrew dzisiejszym zwyczajom – nie odbyła się na stadionie, lecz w jednym z budynków starego miasteczka sportowego. Wydarzenie miało też swojego sponsora. Inne czasy.
Koszulkę z numerem 5 pozostawił po sobie Sanchís. Do dziś jej sprzedaż w oficjalnym sklepie cieszy się sporym powodzeniem. Na Bernabéu Zidane występował do końca sezonu 2005/06. Z Los Blancos zdobył między innymi Ligę Mistrzów i mistrzostwo Hiszpanii. Następnie trzeba było czekać aż do 2016, by legendarny pomocnik wrócił do pierwszej drużyny już w roli trenera.
Pięć lat po swoim pierwszym dniu w Białym Domu, 9 lipca 2006 roku, Zidane po raz ostatni wyszedł na boisko jako zawodowy piłkarz. Miało to miejsce na Stadionie Olimpijskim w Berlinie w finale mistrzostw świata w 2006 roku przeciwko Włochom.
Spotkanie tamto zapamiętane zostało z dwóch rzeczy: karnego Zidane’a w stylu Panenki oraz uderzenia głową Marco Materazziego po tym jak Włoch miał obrażać rodzinę Zizou. „Przytrzymałem go przez kilka sekund za koszulkę, Zidane zaś w arogancki sposób powiedział mi, że jeśli chcę jego koszulkę, może mi ją dać później. Ja odpowiedziałem natomiast obelgą, to prawda”, wspominał sytuację rok po zdarzeniu Materazzi.
Sędzia główny, Horazio Elizondo, w 2018 roku przyznał się natomiast, że nie widział uderzenia. Dopiero Medina Cantallejo, czwarty arbiter, powiadomił go przez słuchawkę o „strasznym ciosie głową Zidane’a w brzuch Materazziego”. Zizou ze spuszczoną głową zszedł z murawy i ukradkiem spojrzał jeszcze na puchar świata. Drugi tytuł mistrzowski stawał się coraz bardziej mętny, a Francuzom, jak miało się okazać, przyszło czekać jeszcze 12 lat. Zidane natomiast nie miał nawet ochoty odbierać srebrnego medalu będącego zwieńczeniem prawdopodobnie jednego z najlepszych turniejów w jego karierze.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze