Undécima musi poczekać
Królewscy przegrali z CSKA
Real Madryt nie obroni tytułu klubowego mistrza Europy, a marzenia o Undécimie musi pozostawić sobie przynajmniej na przyszły rok. Królewscy przegrali w półfinale z CSKA 90:95, mimo że niemal przez całe spotkanie prowadzili. W pewnym momencie mieli na koncie nawet o trzynaście punktów więcej niż Rosjanie. Jednak gracze z Moskwy tworzą klasową drużynę i nieprzypadkowo znaleźli się w Vitorii. Byli w stanie odrobić straty, a kiedy w końcówce meczu wypracowali sobie przewagę, umiejętnie nią zarządzali i utrzymali ją do końcowej syreny. Podopieczni Pabla Laso w ostatnich minutach cierpieli z powodu liczby fauli – przedwcześnie mecz ukończyli Rudy, Campazzo oraz Tavares.
Real Madryt bardzo dobrze wszedł w mecz, w dużej mierze za sprawą Tavaresa. Zawodnik z Republiki Zielonego Przylądka najpierw popisał się dwoma efektownymi wsadami, a później trzykrotnie w pierwszej kwarcie blokował rywali. Dzięki uważnej i solidnej grze w obronie Królewscy byli w stanie wywalczyć sobie przewagę nad CSKA. Z drugiej strony błyszczał Sergio Rodríguez. Były zawodnik Blancos pomógł Rosjanom w zmniejszeniu przewagi, która mogła być znacznie bardziej okazała, gdyby madrytczycy częściej trafiali za trzy punkty.
W drugiej kwarcie CSKA pokazało się z lepszej strony i szybko wynik się wyrównał. Królewscy mieli ogromne problemy z zatrzymaniem Chacho, a do tego dobrze prezentował się Clyburn. To właśnie on trafił za trzy punkty równo z końcową syreną, dzięki czemu na przerwę Rosjanie schodzili tylko z dwupunktową stratą (43:45). Po stronie madrytczyków w pierwszej połowie punkty rozłożyły się pomiędzy wielu zawodników. Początek należał do Tavaresa, później do akcji wkroczyli Thompkins oraz Causeur, a Campazzo dbał o rozgrywanie piłki. Tak czy inaczej, do przerwy wynik niczego nie przesądzał.
Po zmianie stron Real Madryt wrzucił jeszcze wyższy bieg. Królewscy dawali z siebie maksimum. Znakomicie w ataku spisywał się Causeur, a w obronie udało się nieco wyłączyć Sergio Rodrígueza. Problem był taki, że za Hiszpana szybko obowiązki ofensywne przejmowali inni zawodnicy, między innymi De Colo. Madrytczycy natomiast zaczęli mieć problem z faulami. Agresywna gra skutkowała tym, że wielu zawodników miało na koncie po trzy przewinienia. Ogólnie jednak podsumowanie trzeciej kwarty może być tylko pozytywne, ponieważ przewaga Realu Madryt wzrosła do ośmiu punktów (73:65).
W ostatniej kwarcie CSKA Moskwa wykonała zryw, który pozwolił na doprowadzenie do remisu (80:80). Kluczowi zawodnicy Królewskich – Rudy, Campazzo, Tavares – mieli po cztery faule na koncie. Bardzo ważną „trójkę” trafił Taylor. Jednak chwilę później pogubił się Campazzo i próbował rzutu z trudnej pozycji. CSKA odpowiedziało celnym rzutem za trzy punkty w wykonaniu De Colo i to Rosjanie na nieco ponad minutę przed końcem znaleźli się na prowadzeniu. Campazzo natomiast zakończył udział w meczu, popełniając piąty faul. Sytuacja madrytczyków stała się bardzo skomplikowana. Na 25 sekund przed końcem CSKA prowadziło 89:87 i było w posiadaniu piłki. Chacho wykorzystał dwa rzuty wolne, ale nadzieje madridistas przywrócił Llull, trafiając za trzy punkty. Niestety, to nie wystarczyło, końcówka w wykonaniu CSKA była bezbłędna i Real Madryt nie obroni tytułu mistrzów Europy.
95 – CSKA Moskwa (18+25+22+30): De Colo (23), Clyburn (18), Hackett (3), Kurbanow (0), Hunter (8), Bolomboy (0), Peters (3), Rodríguez (23), Higgins (11), Hines (6).
90 – Real Madryt (22+23+28+17): Randolph (12), Rudy (10), Campazzo (10), Tavares (6), Taylor (3), Causeur (18), Ayón (2), Carroll (5), Llull (13), Deck (2), Thompkins (9).
Statystyki
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze