Nie lubię poniedziałków
Zapowiedź meczu z Leganés
Co za dziwny dzień. Człowiek budzi się rano i czuje się nieswojo. No bo jak to? Weekend już minął, a nie pamiętam, żebym oglądał mecz Realu Madryt. Na dodatek jest poniedziałek. Był kiedyś taki film, „Nie lubię poniedziałku”. Cóż można więcej dodać? Ten jednak jest jakiś taki inny. Człowiek zupełnie nieprzyzwyczajony jest do tego, że wieczorem właśnie ów zapomniany przez weekend Real będzie grał mecz. Jak tu go niby celebrować? W poniedziałek?! Aż dreszcz przechodzi.
Takie są jednak realia i trzeba się z nimi zmierzyć. Po powrocie z pracy, szkoły czy przedszkola będzie trzeba jakoś emocjonalnie się przygotować. W weekend to zawsze samo przychodzi, tak naturalnie. Tu trzeba będzie zrzucić to przebranie codzienności i pozwolić kibicowi wyjść na wierzch.
Te okoliczności oczywiście budzą irracjonalny, dziwny niepokój. Jako ludzie, jesteśmy przyzwyczajeni do pewnych nawyków i nie lubimy, gdy ktoś nam je zmienia. To jasne. Poza jednak naszym samopoczuciem, dodatkowo inna rzecz sprawia, że czujemy się dość dziwnie. Ten mecz aż zaskakująco mało wzbudza emocji. Leganés już właściwie ani nie liczy się jakoś konkretnie w walce o wyższe cele, ani nie „walczy o spadek”, jak mawiał pewien wielki, polski szkoleniowiec. Z kolei Królewscy mogą tylko gonić Atlético, licząc na potknięcia rywali zza miedzy, by ostatecznie zająć pozycję wicelidera. Wydaje mi się jednak, że mało kogo realnie to grzeje. Oczywiście jednak żaden kibic nie lubi oglądać porażek swojej ekipy, więc dziś chcielibyśmy zwycięstwa. Kolejną okolicznością, która wzbudza dziwne przeczucia, jest brak Sergio Ramosa. Jak się to wszystko poskłada w całość, to w głowie kołacze się jedynie stwierdzenie „nie lubię poniedziałków”.
Ale zostawmy te psychologiczne analizy. Tydzień temu nawoływaliśmy do zachowania spokoju. Dziś natomiast, pomimo nietypowej otoczki, po prostu cieszmy się tym meczem. Do końca sezonu nie pozostało już dużo spotkań, a fakt, że nie gramy już o nic przecież nie powinien sprawić, by nagle zacząć ignorować ukochany klub. Poza tym, tak jak już pisaliśmy tydzień temu, we wszystkim można znaleźć radość. Jest też druga strona medalu. Kibice Leganés na pewno będą wypruwać z siebie żyły, pomimo braku gry o wyższe cele. Włodarze Los Pepineros zadbali o zewnętrzną motywację ciekawą akcją. Otóż każdy kibic gospodarzy na stadionie dostanie od klubu koszulkę, jeśli Leganés pokona Real Madryt. Nie bądźmy więc gorsi.
To już naprawdę ostatni dzwonek, by przyjrzeć się niektórym piłkarzom. Dla niektórych z nich, to też ostatni dzwonek, by wywalczyć sobie miejsce w Realu Madryt Zidane'a 2.0. Dlatego też z zupełnym spokojem, tak jak i tydzień temu, podejdźmy do starcia z Leganés zupełnie spokojnie i może ten poniedziałkowy nastrój się nieco rozwieje, jeśli zobaczymy dziś zwycięstwo i dobrą grę zawodników w białych koszulkach.
Jak na każdy mecz Realu i tym razem legalny bukmacher TOTALbet przygotował szeroką ofertę zakładów. W Pucharze Króla Leganes wygrało z Realem na własnym boisku 1:0, mimo to Królewscy są faworytem spotkania. Analitycy TOTALbet wyznaczyli kurs na wygraną Realu na 1.70, remis można obstawiać z mnożnikiem 4.10 a wygraną gospodarzy 5.00. W 7 ostatnich meczach z udziałem Leganes padły mniej niż 3 bramki dlatego interesujący wydaje się zakład łączony: Real Madryt + poniżej 2,5 bramki z kursem aż 4.60.
Początek meczu o 21:00. Jego transmisję przeprowadzi CANAL+ Sport 2 dostępny na platformie Player.pl.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze