Z piłką, ale bez gry w piłkę
Valencia CF – Real Madryt 2:1
Środowy wieczór i całkiem mocny przeciwnik wydawały się idealnym połączeniem, by drużyna Zidane'a przypomniała sobie, jak radziła sobie w spotkaniach o tej porze w poprzednich latach. Nic z tego. Valencia i Marcelino wypunktowali Królewskich i zasłużenie wygrali 2:1. Real Madryt próbował grać w piłkę, ale jedynie ją trzymał. Przez ponad 90 minut nie stworzył ani jednej klarownej sytuacji.
A przecież nie grali dziś zmiennicy. Once de gala, może z drobnymi poprawkami, jak Odriozola na prawej obronie za kontuzjowanego Carvajala. Real od początku chciał mocno zaznaczyć swoją dominację i… nie wiedział, kiedy przestać. Kroos do Modricia, Modrić do Kroosa, Kroos do Ramosa, Ramos do Varane'a… i tak w kółko. Po raz kolejny pierwsza i druga linia grały do bólu przewidywalnie, a Valencia po prostu odrobiła pracę domową. Przez 35 minut umiejętnie i skutecznie przeszkadzała, a w odpowiednim momencie po prostu zaczęła robić to, co robiło przed nią mnóstwo drużyn – wykorzystywać błędy Realu.
Rzut rożny, niezbyt dobre piąstkowanie Keylora, pasywna defensywa, złe ustawienie Ramosa, złe ustawienie Keylora, dobry strzał Guedesa i było 1:0. Valencia jeszcze w pierwszej połowie próbowała nacisnąć, ale Los Blancos jakoś sobie z tym poradzili. W drugiej połowie widzieliśmy mniej więcej to samo. Zupełny brak pomysłu po stronie Królewskich, także po wejściu Isco i Bale'a. Dalej jednak była gra na stojąco, dalej każdy kurczowo trzymał się swojej pozycji. Real wyglądał jak drużyna wypalona. Miał piłkę, bo nie chciała jej Valencia. W końcówce kolejny stały fragment gry dał drugą bramkę Nietoperzom.
Piętnaście porażek w tym sezonie, w tym dziewięć w lidze. Trudno wskazywać dziś na Zidane'a i krzyczeć – „wina łysego!”. Tak jak winny nie był Solari, nie był Lopetegui, nie jest Benzema, Kroos czy inny Marcelo. Drużyna nie ma już tego czegoś. Dziś na remis na pewno nie zasłużyła. Zabrakło jej mądrości i szaleństwa jednocześnie. Atakowała bez przekonania, była statyczna i krótko mówiąc – nie chciało się tego oglądać. Z taką grą trybun nie wypełni nawet Zinédine Zidane w roli trenera. Zizou wypada jednak współczuć, bo pewnie będzie musiał obejrzeć to spotkanie jeszcze raz…
Valencia CF – Real Madryt 2:1 (1:0)
1:0 Guedes 35' (asysta: Soler)
2:0 Garay 83' (asysta: Parejo)
2:1 Benzema 90'+3' (asysta: Modrić)
Valencia: Neto; Wass, Garay, Diakhaby, Gayà; Soler (80' Torres), Parejo, Kondogbia, Guedes (73' Czeryszew); Rodrigo, Gameiro (85' Mina).
Real Madryt: Keylor; Odriozola, Varane, Ramos, Marcelo; Casemiro, Kroos (64' Isco), Modrić; Asensio (64' Bale), Lucas (78' Mariano), Benzema.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze