Figo: W Barcelonie jesteś mniej opieprzany niż w Realu Madryt
Wywiad z byłym portugalskim gwiazdorem
Luís Figo był bohaterem jednego z najbardziej kontrowersyjnych transferów w historii futbolu i swoją osobą zapoczątkował w Realu Madryt erę galácticos. „Gdy podróżowaliśmy po świecie, to byliśmy niczym The Beatles. Ale później wracaliśmy do Hiszpanii i na niektórych stadionach chcieli nas pozabijać”, wspomina w żartach były portugalski gwiazdor. Teraz, dziesięć lat po zakończeniu swojej piłkarskiej kariery, Figo udzielił wywiadu tygodnikowi XLSemanal przy okazji zostania ambasadorem perfum Loewe Esencia. VAR, futbol kobiecy, homseksualizm... To tylko niektóre poruszone tematy. Poniżej zamieszczamy zapis wywiadu z Portugalczykiem.
Mija dekada od momentu, w którym zakończył pan swoją piłkarską karierę. Jakaś nostalgia, smutek?
Nic z tych rzeczy. Ani w żadnym momencie nie tęskniłem za futbolem, ani nie zastanawiałem się nad zmianą decyzji. Miałem to szczęście, że zawsze mogłem robić to, co naprawdę lubię. Dzięki temu nie brakowało mi tej rutyny rozgrywek piłkarskich.
Co robi galáctico, gdy zstępuje na ziemię?
Na początku najtrudniejsze było rozplanowanie sobie codziennego życia. Podczas kariery piłkarskiej wszystko tak naprawdę planuje ci klub. Później to ty musisz zająć się tym czasem. Nagle budzisz się w wieku 35 lat i masz za sobą karierę, która pozwala ci kontynuować pracę tylko w roli trenera lub dyrektora sportowego.
I czym pan się zajął?
Najpierw zacząłem pracować jako dyrektor do spraw relacji międzynarodowych Interu Mediolan. To pozwoliło mi powoli przestawiać się na inne życie. I wraz z upływem czasu zaczęły się pojawiać inne opcje.
Czy od tamtych czasów dużo się zmieniło w tym sporcie?
Futbol to piłkarze. Są różne pokolenia i generacje – mniej lub bardziej utalentowane. Za moich czasów w świecie futbolu było dużo więcej wielkich piłkarzy niż teraz. Wtedy była duża grupa zawodników, którzy tak naprawdę rok w rok mogli walczyć ze sobą o te najważniejsze nagrody indywidualne.
Ale ten biznes wciąż się rozwija.
Gdyż pojawia się również temat praw telewizyjnych. Piętnaście lat temu, gdy przy moim transferze wydawano tak duże pieniądze, myślałeś sobie: „Cholera, to nie może iść dalej”. A jednak idzie. To oznacza, że futbol wciąż generuje ogromne pieniądze, a prawa telewizyjne i wartość poszczególnych lig cały czas rośnie. Dzięki temu kluby mają ten wielki kapitał, który mogą inwestować.
W erze galácticos po raz pierwszy pojawił się również temat piłkarza metroseksualnego.
Odnosisz się do Davida [Beckhama – przyp. red.]? Czego się nie dotknie, to się sprawdza! Pomijając kwestię tego, że był niesamowitym profesjonalistą, to dzięki swojemu fantastycznemu wizerunkowi znalazł wraz z żoną nową niszę na rynku reklamowym.
Czyli teraz, aby pracować z piłkarzami, trzeba mieć kursy z fryzjerstwa i manicure?
Nie sądzę. (Śmiech). Ale prawdą jest, że teraz piłkarze bardziej o siebie dbają. Gdy zaczynałem grać, to na rynku było dziesięć rodzajów kremów, a teraz jest sto czy dwieście. Dobre jest to, że futbol i piłkarze potrafią zaszczepiać pewnymi nawykami całe społeczeństwo.
Przynajmniej znika obawa, że ktoś kogoś nazwie zniewieściałym. Ten termin odchodzi w zapomnienie.
Mi osobiście było zupełnie obojętne, co w tej kwestii myślą o mnie ludzie. W futbolu spotkasz się ze wszystkim. Koniec końców to jeden z zawodów i specjalizacji, których w społeczeństwie mamy mnóstwo. Jesteśmy ludźmi.
Ale wciąż nie porusza się tematu homoseksualizmu w futbolu.
Przysięgam ci, że w całej mojej karierze nie grałem z osobą homoseksualną, a przynajmniej nie było mi o tym wiadomo. Ale gdyby do tego doszło, to... Cholera, to nic złego!
Myśli pan, że niedługo będziemy świadkami jakiegoś coming outu w futbolu?
Przede wszystkim nie wiem, czy jest ktokolwiek, kto mógłby się ujawnić.
Na poważnie?
Nie wiem. Ale ostatecznie rozgłaszanie tego typu informacji to decyzja osobista i prywatna. Dobrze wiesz, że społeczeństwo potrafi być czasami bardzo okrutne. I chociaż wielu może powtarzać, że szanuje odmienność seksualną, to później pojedziesz grać w inne miejsce i tego szacunku już nie będzie.
Innym tematem wartym uwagi w świecie futbolu jest niewielkie zainteresowanie sekcją kobiecą.
I to jest jeden z najważniejszych tematów, jaki regularnie omawiamy w UEFA. Analizujemy, co możemy zrobić, aby o futbolu kobiecym mówiło się więcej i był bardziej atrakcyjny.
Pańskie córki są fankami futbolu?
Lubią oglądać mecze, ale nie grają.
Wyobraża pan sobie sytuację, że jedna z nich chciałaby zostać arbitrem?
To one podejmują decyzje co do tego, jaką drogą pójdą. Oczywiście my staramy się je jakoś ukierunkować, ale jeśli widziałyby się akurat w tym, to nie ma problemu.
Kobiety w rolach arbitrów nieraz muszą nasłuchać się wielu rzeczy na murawie...
Mężczyźni również są bardzo często obrażani. To bardzo trudny zawód, zarówno dla jednych, jak i dla drugich. Niezależnie od płci.
VAR pomaga?
Musi się doskonalić, ale to narzędzie, które pomaga w tym, aby sytuacje na boisku były sprawiedliwie oceniane i aby sędziowie mogli zmienić swoje decyzje.
Czy otrzymał pan kiedyś propozycję, aby objąć jakieś stanowisko dyrektorskie w Realu Madryt?
Nie. Ale teraz i tak nie mógłbym takowego objąć, gdyż pracuję w UEFA i nie mogę tego łączyć z pracą w jakimkolwiek klubie.
Myśli pan, że Real Madryt potrzebuje nowej gwiazdy po odejściu Cristiano Ronaldo?
Ronaldo jest nie do zastąpienia. To logiczne, że gdy drużyna traci tak ważnego zawodnika, to musi się wzmocnić. Ale obecny rynek jest bardzo trudny, gdyż niewielu jest na nim piłkarzy, którzy faktycznie mogliby pomóc Realowi Madryt.
A Vinícius?
Odgrywa coraz ważniejszą rolę. Przez tak młody wiek brakuje mu skuteczności pod bramką rywala. Ma jeszcze wiele do poprawy.
Pan grał w obu klubach. Kto ma bardziej niecierpliwych kibiców – Real Madryt czy Barcelona?
Real Madryt. Ale przeżywałem różne chwile. W Barcelonie bardziej się podziwia swoich piłkarskich idoli. Gra w takiej atmosferze to prawdziwa przyjemność. Jeśli coś idzie nie tak, to nie jesteś tam tak bardzo opieprzany przez kibiców. Real Madryt ma fanów, którzy są przyzwyczajeni do tego, że sytuacja zawsze musi być najlepsza. Poprzeczka przez nich zawieszona jest naprawdę bardzo wysoko.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze