Zidane zauważył pierwszy, co może się wydarzyć
Francuz obawiał się właśnie tego, co się stało
Sześć miesięcy. Tyle czasu ma teraz Real Madryt, aby odbudować zespół, który osiągnął coś, co było nie do pomyślenia w dzisiejszym futbolu. Wygrał cztery Ligi Mistrzów w ciągu pięciu lat, ale 5 marca 2019 roku wszystko to przeszło do historii, chwalebnej, ale historii. Taka porażka i „gówniany sezon”, jak powiedział Carvajal, powinny posłużyć jako punkt zwrotny. Kibice zrozumieli sytuację i opuścili stadion, czekając na lepsze czasy, które na pewno jeszcze nadejdą, bo gorszy sezon trudno już sobie wyobrazić.
Zwycięstwo Ajaxu zostanie zapamiętane na bardzo długo, nie z powodu samego wyniku, ale dlatego, że oznaczało pożegnanie z zespołem, który upadł. Tacy piłkarze, jak Varane, Casemiro, Nacho czy Kroos nie byli sobą i w niczym nie przypominali zawodników, którzy kiedyś wydawali się być nie do zatrzymania, a wczoraj wyglądali jak martwe kukły, które trafiły w ręce graczy Ajaxu. Holendrzy zaprezentowali świetny futbol przed Bernabéu, które było rozczarowane, smutne i zrezygnowane tym, co widzi, ale z wystarczającym szacunkiem dla tego, co wydarzyło się w przeszłości.
To, co stało się 5 marca i tydzień wcześniej, powinno posłużyć ukształtowaniu nowego Realu Madryt, który pogrążył się w ciemności, lecz nie powinien odwracać się od wszystkiego, co posiada, ponieważ w drużynie nadal są piłkarzy, którzy mają wiele do zaoferowania. Pierwszym krokiem musi być znalezienie trenera, który nada zespołowi odpowiedni kształt i przywróci zawodnikom tożsamość, która została zredukowana niemal do zera wraz z odejściem Zinédine'a Zidane'a i późniejszym pożegnaniem z Cristiano Ronaldo.
Francuz wyczuwał, co może się wydarzyć i powiedział Florentino Pérezowi, że nie może dłużej prowadzić tej drużyny, która zaczęła wykazywać ogromne objawy zmęczenia. Odejście Zizou pozostawiło klub bez kierowcy, który byłby gotów prowadzić drużynę pełną młodych talentów. Bez CR7, który od lutego nosił się z zamiarem odejścia, zespół nie był w stanie zareagować niemal w żadnym momencie. Ani piłkarze, ani trenerzy (najpierw Lopetegui, później Solari), nie wiedzieli, co zrobić. Brak dużych transferów również odegrał tu swoją rolą.
Konsekwencją tego wszystkiego jest bolesne pożegnanie ze wszystkimi rozgrywkami. Najpierw dwa ciosy wymierzyła Barcelona, a wczoraj drużynę dobił Ajax. Nie ma nikogo, kto może ruszyć teraz na ratunek, nie ma aspiracji, nie ma też celu, a tych rzeczy nie powinno brakować drużynie, która wygrała trzy Ligi Mistrzów z rzędu. Łzy Viníciusa i Lucasa, którzy musieli zejść z boiska lub niekończące się chęci Modricia, Reguilóna czy Carvajala, nie zdołały zrekompensować braku głodu i ambicji, które były wyczuwalne w tym niekończącym się joggingu wykonywanym przez niektórych piłkarzy. Doprowadziło to do tego, że Real pozostał z niczym. Nie było też szczęścia, ale nie ono powinno być argumentem. Nadchodzi czas refleksji i czas decyzji.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze