Piłka nożna to bramki
Najpierw nie było źle, a później było fatalnie
Jakkolwiek śmiesznie to nie zabrzmi, Real Madryt nie zagrał dziś złego meczu. Zapomniał jednak, że w futbolu chodzi o zdobywanie bramek. To zupełnie Królewskim dziś nie wychodziło. Vinícius był najlepszy na boisku, o ile nie musiał strzelać. To nie udawało się nie tylko jemu. Jakkolwiek śmiesznie to nie zabrzmi (tak, powtarzamy się), zabrakło też szczęścia. Barcelona z dwoma celnym strzałami prowadziła 3:0. Ostatecznie właśnie takim wynikiem zakończył się rewanżowy mecz Pucharu Króla.
Naprawdę trudno to wyjaśnić tuż po meczu i pewnie nie łatwiej będzie za kilka dni. Real Madryt grał dobre spotkanie, a dziś kibice mogą odczuwać dużą frustrację. Koncentracja w defensywie, szybkie decyzje w środku pola, niezła gra indywidualna niemal każdego zawodnika. Dominacja, przewaga, tworzenie sytuacji. A jednak do przerwy było 0:0. Vinícius miał kilka okazji, ale je zmarnował, swojej szansy nie wykorzystał też Benzema. Barcelona wyglądała jak cień drużyny i bezbramkowy remis po 45 minutach był wielkim rozczarowaniem. I to tylko dla jednej drużyny.
Trzeba było po prostu tę kiepską Barcelonę dobić. Ale co poradzić, gdy pierwszy celny strzał kończy się golem? Co zrobić, gdy zanim rywal odda drugi celny strzał, ma już na koncie drugą bramkę? To nie miało prawa się udać z taką skutecznością jednych i drugich. Oczywiście nie chcemy tutaj nic Katalończykom odbierać. Miała skutecznego Suáreza, który pierwszą okazję potrafił wykorzystać. Miała też Ter Stegena, który znakomicie sobie radził z uderzeniami Los Blancos. Można opisywać ten mecz różnymi słowami, w każdym języku świata, ale na kogoś, kto rozwiąże zagadkę dzisiejszego Klasyku, czeka pewnie nagroda nie mniejsza niż za rozwiązanie jednego z problemów milenijnych.
Czy Real Madryt zawiódł? Na to też nie można odpowiedzieć jednoznacznie. Wydawało się, że po tylu miesiącach pracy Solariego, w takim momencie sezonu, każdy mecz będzie dawał kolejne odpowiedzi. A dziś? Dziś mamy jedno pytanie – o co w tym wszystkim chodziło? Nie ma zdenerwowania przez złe nastawienie, przez indywiduane błędy, przez brak koncentracji, przez pomyłkę tego czy tamtego. Jest za to zdenerwowanie z… bezradności. Bo skoro z tak dobrze grającym Realem Madryt Barcelona wygrywa tak łatwo, wygląda na to, że na Santiago Bernabéu Katalończycy nie tylko czują się jak u siebie, ale po prostu u siebie są. I w pokonywaniu nas mają większą łatwość niż w pokonywaniu pierwszych rund Copa del Rey.
Real Madryt – FC Barcelona 0:3 (0:0)
0:1 Suárez 50' (asysta: Dembélé)
0:2 Varane 69' (gol samobójczy)
0:3 Suárez 73' (rzut karny)
Pierwszy mecz: 1:1.
Awans: FC Barcelona.
Real Madryt: Keylor; Carvajal, Varane, Ramos, Reguilón; Modrić, Casemiro (75' Valverde), Kroos; Lucas Vázquez (68' Bale), Benzema, Vinícius (81' Asensio).
FC Barcelona: Ter Stegen; Semedo, Piqué, Lenglet, Alba; Sergi Roberto, Busquets (86' Arthur), Rakitić; Messi, Dembélé (75' Coutinho), Suárez (78' Vidal).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze