Keylor wraca do gry i marzy o trofeum, którego mu brakuje

Minęło 21 dni od momentu, gdy Keylor Navas ostatni raz stanął między słupkami w barwach Los Blancos. Jego możliwości gry zostały w tym sezonie zredukowane jedynie do występów w Pucharze Króla i dzisiaj wraca, by ponownie zagrać w tych rozgrywkach. W poprzednim spotkaniu z Barceloną wydatnie przyczynił się do tego, aby jego zespół nie poległ na Camp Nou. Świetnie poradził sobie z groźnymi uderzeniami Malcoma czy Suáreza. Stracił wtedy tylko jednego gola, ale trudno obarczać go za niego winą, ponieważ w tamtej akcji szereg błędów popełnili też inni.

Gdy Santiago Solari zasiadł na ławce trenerskiej, Keylor wiedział, że nie może liczyć na zbyt wiele, gdyż Argentyńczyk postawił na Thibaut Courtois. Kostarykanin początkowo był rozczarowany taką decyzja nowego szkoleniowca, ale z czasem udało mu się z nią pogodzić i dawać z siebie wszystko podczas treningów, by cały czas pozostawać w odpowiedniej formie. Koledzy z drużyny zawsze podkreślali, że nie zatracił za grosz profesjonalizmu i dzisiaj jest gotowy stawić czoła Barcelonie, choć może być to jego ostatni mecz w koszulce Realu Madryt.

Gra w Klasykach to dla niego żadna nowość, ponieważ zaliczył ich już dziewięć. Wraz z Królewskimi wygrał niemal wszystko, co było do wygrania, ale dziś może być szczególnie zmotywowany również dlatego, ponieważ Puchar Króla jest jedynym trofeum, którego brakuje w jego kolekcji.